Dla jasności to języki w tym fanfiku nie polegają na zamienieniu sobie znaków. Działają jak te nasze w rzeczywistości np. chiński, angielski, niemiecki, polski. Każdy ma własną gramatykę, inny alfabet i inne słowa. Dlatego wyobraźcie sobie, że Ranboo musiałby nauczyć się chińskiego, znając tylko angielski. Zrozumiełe? Chyba tak. W takim razie miłego czytania :D
– Ranboo? Co to za jezyk? – spytał Sapnap podając mu kartkę z tym co wczoraj przepisali z pergaminu.
– Starogalaktyczny, a co? – odparł oddając im to.
– Umiesz go odczytać?
– Nie. Poczekajcie.
Ranboo podszedł do szafki i po minucie poszukiwań wyciągnął sporą książkę. Była już trochę stara i ewidentnie dawno nieotwierana.
– Więc tak. Mamy tutaj cztery języki: endermański, standardowo i starogalaktyczny oraz angielski. Ten w którym właśnie mówimy sprowadziły kilkaset lat temu wiedźmy. Większość ludzi zna jego podstawy, ale na co dzień mówimy w drugim – zaczął.
– Umiesz?
– Techno mnie go uczył kiedy siedziałem w niewoli, potem Minx. Nie jest jakiś skomplikowany, w porównaniu do chińskiego lub polskiego. Po endermańsku za to spisywane są książki, z przepisami na przykład na mikstury.
– Tego co nas interesuje zapewne nikt nie zna – zgadł Sapnap.
– Jest niepraktyczny. Macie tutaj z przekład słów ze starogalaktycznego na standardowy, czy tam uproszczony, jeden pies – powiedział wskazując na grubą książkę.
– Ale gówno nam to da.
Ranboo wyciągnął kolejną lekturę z półki i rzucił ją Dreamowi. Wytarł ręce z kurzu i skierował się do drzwi wyjściowych.
– A potem to co wam wyjdzie na angielski. W takim razie macie zajęcie na kilka godzin.
– A umiesz po endermańsku? – spytał Dream.
Ranboo odpowiedział coś niezrozumiałego i pociągnął za klamkę.
– Co?
– Nazwałem ciebie debilem – odparł wychodząc z domu.
Dream spojrzał na Sapnapa uśmiechając się szeroko. Wpadł na pewien pomysł. Owszem był on głupi, lecz miał już dosyć siedzenia w miejscu i nudy, miał ochotę odwalić coś grubego, czym mógłby zwrócić na siebie uwagę i na swój stan psychiczny. Prowadził teraz walkę myśli, rozsądek podpowiadał mu aby zostać tutaj, emocje coś przeciwnego. Po za tym zaczął czuć się dziwnie, jakby rozum uciekał na drugi plan, a kontrolę przejmowało coś kompletnie innego. Powoli popadał w stan którego w życiu jeszcze nie doświadczył. Halucynacje w porównaniu z tym co powoli się zbliżało to było nic. To, że był brutalnym psychopatą stwierdził już dawno, ale połączenie tego z psychozą było niezwykle niebezpieczne.
– Wykorzystajmy jakoś inaczej ten czas.
– Jak? – spytał zaciekawiony.
– Wyrwijmy się stąd i odwalmy coś za co dostalibyśmy opierdol.
– Po chuj?
– Dla zabawy – odparł. – Proponuję włamanie do zamku i piwnicy pod nim.
– Potrzebujesz atencji?
– Emocji.
– Jesteś idiotą – skomentował śmiejąc się.
– No dawaj.
CZYTASZ
Technoblade Never Dies
FanfictionDream Team, sławna trójka eksplorująca nieznany dotychczas ludzkości wymiar, który pełny jest różnorakich zagrożeń. Jako jedni z nielicznych wiedzą jak przedostać się do świata kompletnie innego niż ten w którym żyją na co dzień. Dostają zlecenie na...