Technoblade spojrzał się na nią załamany. Domyślała się czemu. Dzięki za dużej koszuli w kratkę po bracie i crop topie pod nią wyglądała zabawnie, jednak nadal mniej niż król w bluzie. Wiedziała, że nie da rady się w jakikolwiek sposób obronić.
– Ty wiesz, jak masz teraz przesrane? – chciał się upewnić. – Chodź ze mną – polecił, łapiąc ją za rękę.
– Do piwnicy?
– Tak. Wiesz co z tobą teraz zrobię? Ranboo powiedział mi, że się upiłaś i dzięki temu przyniosłem ci materac. Tak czy siak bym się domyślił.
– Nie chcę.
– Myślisz, że mnie to obchodzi? – zaśmiał się kpiąco
Wyciągnął z kieszeni butelkę z jakąś fioletową cieczą. Patrzyła się na to zaciekawiona, ale też jednocześnie przerażona.
– Pij. Wytrzeźwiejesz po tym w mniej niż trzy minuty. Chcę abyś była w pełni świadoma tego co ci zrobię.
To zdanie brzmiało co najmniej przerażająco. Wysunęła rękę z delikatnego ucisku Technoblade. Wzięła nieznaną jej miksturę do ust i ja przełknęła. W smaku była słodka. Mogła to porównać do herbaty z za dużą ilością cukru. Miała ochotę to wypluć, lecz przypomniała sobie słowa Ranboo "nie podpadnij mu". Pokierowała się za królem do podziemi, wcześniej oddając mu butelkę. Chyba był zadowolony z jej posłuszeństwa.
Weszli do środka ciasnego pomieszczenia. Technoblade zamknął za nimi drzwi i wskazał na miejsce na materacu. Pokryty był czerwonym pokrowcem. Runęła na jego środek, podkulając nogi pod siebie. Szare ściany były strasznie przytłaczające, podobnie jak grube drzwi, w tym samym kolorze. Wcześniej jeszcze ściągnęła buty, bo jak miała tu leżeć przez kilkanaście minut to nie chciała być w błocie.
– Najpierw pogadamy sobie co i jak – odezwał się Technoblade, kucając przed materacem. – Dzisiaj dziesięć minut i na dwudziestu procentach. Myślę, że tyle wystarczy.
– Siedem – próbowała się licytować.
– Dziesięć – trzymał się nadal tego samego czasu.
– Osiem.
– Argument za tym abym się zgodził?
– Grzecznie zeszłam tutaj i jak na razie wykonałam każde twoje polecenie – podała pierwszy jaki przyszedł jej do głowy.
– Dziewięć i przy tym zostajemy – zgodził się, wyjmując szklaną buteleczkę z kieszeni granatowej bluzy. – Zwiąż włosy.
– Daj gumkę – rozkazała wyciągając do niego rękę. – Moja została na górze.
Król niechętnie rozwiązał swój piękny warkocz dobierany. Dzięki temu pierwszy raz mogła go zobaczyć w falowanych włosach. Szybko spięła włosy w niechlujny kok i oczami pełnymi nienawiści spojrzała na Techno. Nie powinna okazywać żadnych emocji, ale musiała, nie mogła się powstrzymać.
– Oszczędź mnie.
– Nie.
– Mam czternaście lat – przypomniała, na co król wzruszył jedynie ramionami. – Po za tym jestem kobietą.
– Doskonale wiesz, że mnie to nie obchodzi. Pij jak będziesz gotowa – powiedział, podając jej buteleczkę z zieloną cieczą.
– Czemu musisz taki być? Ktoś ci mówił, że jesteś sadystą?
– Wiele ludzi, większość już nie żyje.
Otworzyła korek i spojrzała na to co ma zaraz wypić. Łzy napływały jej do oczu, a nawet jeszcze nie wzięła tego do ust. Technoblade miał dwie strony. Pierwsza była nawet przyjemna, przed tą drugą chowałaby się po kątach.
CZYTASZ
Technoblade Never Dies
FanfictionDream Team, sławna trójka eksplorująca nieznany dotychczas ludzkości wymiar, który pełny jest różnorakich zagrożeń. Jako jedni z nielicznych wiedzą jak przedostać się do świata kompletnie innego niż ten w którym żyją na co dzień. Dostają zlecenie na...