1. Przeklęte, zielone oczy

899 34 39
                                    

Pov. Harry

Końcówka wakacji, czyli najlpeszy okres dla Harry'ego Pottera. Dokładnie tak tymczasem większość dzieci (mugoli) nienawidzi końca lata, ponieważ trzeba iść do szkoły. Ale przecież my żyjemy w magicznym świecie gdzie młodzież po wakacjach wraca do zamku zwanego Hogwartem. I tak również było z Harrym Potterem, czarodziejem, który w tym roku idzie do 3 klasy w magicznej szkole.

Wakacje jak zawsze spędzał u znienawidzonego wujostwa Dursleyów. Dlatego chłopiec siedział już o 9:00 na peronie, którym miał odjechać express Hogwart.
Pociąg jak zwykle miał odjechać o 11:00,czarnowłosy spojrzał na zegar , który pokazywał w pół do jedenastej.

- Zaraz powinni pojawiać się pierwsi uczniowie - pomyślał Harry.

Chwilę potem nagle z wnętrza ściany, zaczęli wychodzić czarodzieje. Młodsi, starsi, niżsi, wyżsi, blondyni,rudzielce...
Zaraz zaraz rudzielce? W tym samym momencie dostrzegł swojego najlepszego przyjaciela - Rona Weasley'a. On też go dostrzegł i już kierował się w jego stronę z uśmiechem na twarzy. Harry również odwzajemnił uśmiech po czym poklepał przyjaciela po plecach.

- Jak dobrze cię widzieć stary - rzekł rudy.

- Ciebie też.Nawet nie wiesz jak bardzo - odpowiedział Harry.

- Chyba, jednak mogę się domyślać - zaśmiał się.

Po chwili rozmowy spotkali Hermionę,która od razu zaczęła gadać o nauce. Rany oni nawet nie zaczęli jeszcze roku szkolnego a ta wciąż o tym samym. W końcu zmieniła temat i zaczęła wypytywać Rona jak było w Egipcie.

Nie rozmawiali jednak za długo kiedy dopadła ich pani Weasley i zaczęła prawić swoje matczyne kazania. Po chwili również dołączył do niej jej mąż Artur.
Jednak ten miał inne intencje niż jego żona.

- Możemy porozmawiać Harry? - zagadał do mnie.

- Jasne.- nie myślałem za długo nad odpowiedzią.- Słucham?

- Yy, ale nie tutaj. Chodź może tam - zaprowadził mnie na sam koniec stacji od wszystkich wścibskich spojrzeń.- Pewnie słyszałeś już o Syriuszu Blacku?... -zaczął.

Porozmawiałem chwilę z panem Weasley'em, chciał mnie tylko ostrzec przed seryjnym mordercą Syriuszem Blackiem, który niedawno uciekł z Azkabanu. Twierdzi że ten uciekł, aby spróbować mnie zabić, ale jakoś nie mogłem w to uwierzyć. Intuicja mówiła mi całkiem co innego. Jednak nie wyraziłem swoich przekonań na głos, podziękowałem za ostrzeżenie i wróciłem na miejsce gdzie rozmawiałem z Ronem i Hermioną.

Nie było ich już tam, tak samo jak i moich bagaży. Za to przyjechał już pociąg, nie zauważyłem ich ani pani Weasley , z którą jeszcze przed chwilą rozmawiali,nigdzie w pobliżu więc, domyśliłem się że już wsiedli do pociągu, poszedłem zatem w ich ślady.

Najgorsze było to że nie miałem pojęcia w której byli kabinie, dlatego zanim ich znalazłem minęło trochę czasu,
trochę to za mało powiedziane bo pociąg zdążył już ruszyć. Chciałem podzielić się z przyjaciółmi podejrzeniami ojca Rona co do zbiegłego mordercy -Blacka. Jednak na moje nieszczęście gdy ich znalazłem nie byli sami. Przy oknie siedział jakiś mężczyzna, był przykryty peleryną, po czubek nosa i wyglądał jakby spał. Spojrzałem w ich kierunku pytającym wzrokiem.

- Myślicie że on śpi? - spytałem - Chcę wam coś powiedzieć...

Opowiedziałem im o rozmowie z panem Weasley'em. Oczywiście wiedziałem że Hermiona jak zwykle będzie panikować i mnie pouczać, ale nawet Ron wydawał się przerażony. Co nie ukrywam trochę mnie zaniepokoiło. W końcu nie chciałem już o tym gadać więc zmieniłem temat i zacząłem gadać z Ronem o quiditch'u, a Hermiona zaczęła czytać nowe podręczniki bo nie przepadała za sportem.

Miłość na jedną kartę [DRARRY]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz