#1

634 33 12
                                    

Światło... Bardzo jasne światło raziło mnie w oczy...
Uchyliłem lekko powieki by zobaczyć co się dzieje.
Przez pierwsze kilka sekund widziałem tylko biały obraz. Minęło trochę czasu aż zauważyłem lekki obrys postaci chylącej się nade mną. Wysoki i dobrze zbudowany mężczyzna z brodą dokładnie mi się przypatrywał.

-Co się dzieję?-zapytałem zdezorientowany.

-Jesteś w szpitalu, bibliotekarka znalazła cię nieprzytomnego i zakrwawionego przy biurku- powiedział patrząc na mój brzuch który jak się okazało był obwinięty opatrunkami.

Powoli zaczęło do mnie docierać jak się tu znalazłem. Dostałem list od Eiji'ego, a potem... Lao dźgnął mnie nożem, szedłem do biblioteki i... Właśnie, co było później?

- Jezu Ash!- usłyszałem krzyk dochodzący od strony drzwi.

-Sing...

-Boże święty już myślałem, że nie żyjesz!- Krzyczał dalej spanikowany

-Proszę o spokój, pacjent potrzebuje odpoczynku.- Wtrącił lekarz  dziwnie patrząc na Singa który po chwili stał już obok łóżka

-Ash coś ty narobił...-mówił pełny złości jak i smutku.

-Ja? Nic-odpowiedziałem nie rozumiejąc o co mu chodzi.

-Przed biblioteką...Lao...-mówił jakby chciał, a nie mógł.

-To on mnie dźgnął nożem, ja tylko mu oddałem...-Odparłem lekko zdenerwowany myślą, że mnie obwinia.

-W takim razie nie ważne.-Powiedział i odwrócił wzrok na buty.

-Gdzie reszta?- spytałem

-Na korytarzu, nie mogli wejść wszyscy.

-A Eiji już no wiesz...

-Tak...

Momentalnie zaszkliły mi się oczy, ten chłopak wywołał we mnie tyle emocji i głupio mi teraz o nim zapomnieć. Wcześniej sądziłem, że będzie dla nas lepiej gdy on będzie żył z dala ode mnie, ale teraz... Teraz chce go przytulić. Tylko on sprawiał, że przez jego dotyk przechodziła mnie fala przyjemnych dreszczy...Mimo tego, że to ja zawsze go broniłem, to właśnie on sprawiał, że czułem się bezpiecznie w jego towarzystwie. Jego wiecznie uśmiechnięta twarz sprawiała że sam potrafiłem się uśmiechnąć. Nie mogę go stracić. Nie mogę stracić tego poczucia bezpieczeństwa i miłego dotyku chłopaka.

-Ash?- Sing spojrzał na mnie nieco zdezorientowany.

-Hm?

Sing usiadł na łóżku i przytulił mnie poklepując po plecach.

-No już już nie płaczemy.- Jego zmartwienie było wyczuwalne nawet w głosie.

-Myślisz, że mogę go jeszcze spotkać?-spytałem z nutką nadziei.

-Jestem tego bardziej niż pewny, bardzo się zżyliście przez ostatni czas, nie możecie od tak skończyć tej relacji.-Mówił to tak spokojnie...

-Też tak sądzę- Usłyszałem ten poważny głosy który mógł świadczyć tylko o jednej osobie...

-Blanca?- wychyliłem się zza ramienia Singa przyglądając się jego uśmiechniętej twarzy.

-Przydałoby ci się spokojne życie w Japonii, prawda?- powiedział podchodząc bliżej i siadając na łóżku.

-I to jak bardzo...- Odparłem opadając na miękką białą poduszkę.

-Wypis dostanie Pan jutro po dokładnym przebadaniu rany i stanu Pana zdrowia.- Wtrącił lekarz wchodząc do pomieszczenia w którym sie znajdowaliśmy i przeglądał jakieś kartki.

-Dobrze- Odparłem

               ***

Właśnie wychodziłem ze szpitala po dokładnych badaniach, na szczęście szybko zleciało. W sumie sam nie wiedziałem do końca gdzie iść. Czy wrócić do niebezpiecznego życia w tym mieście, czy może zamawiać bilet i od razu lecieć do Japonii szukać Eiji'ego?A czy w ogóle on chce mieć ze mną kontakt? Moje przemyślenia przerwał wibrujący telefon w mojej tylnej kieszeni, który odziwo posiadałem nadal.
Spojrzałem na ekran i doznałem szoku... Eiji... Nie zastanawiając się dłużej odebrałem telefon.

-Halo?

-Ash...

-Eiji...

-Dzwonie bo dowiedziałem się co się stało.- Mówił z lekko załamanym głosem.

-Już wszystko dobrze, nie masz się o co martwić.- Odparłem

-Na pewno?

-Tak, właśnie wyszedłem ze szpitala.

Zrobiła się chwila niezręcznej ciszy. Nie wiedziałem co mówić, spytać go o to czy mam do niego przylecieć? Po tym wszystkim jest to bardzo stresująca sytuacja.

-Ash, mam pytanie -Powiedział chyba z lekkim stresem, który można było usłyszeć.

-Tak?

-No wiesz jeśli chodzi o ten list i bilet to... To chciałbym żebyś wiedział, że mimo tego ile razem przeszliśmy chce...chce żebyś przyleciał tu do mnie.-Mówił tak zawstydzony co było słychać.

-Wiesz... Też o tym myślałem...

==================================================================
Witam witam :D Ogólnie to jest pierwszy rozdział mojego pierwszego opowiadania więc przepraszam za wszelkie błędy itp.
Rozdziały będę starała się wstawiać regularnie i raczej będą  dużo dłuższe niż ten. ❤️

𝑀𝑦 𝐹𝑖𝑟𝑠𝑡 𝐿𝑜𝑣𝑒Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz