Adrien
Dobrze widziałem jak Alya zaciska oczy. Sam chciałbym to zrobić. Ale Mistrz przewidział, że coś takiego będzie miało miejsce, więc uzgodniliśmy dodatkowy plan działania.
Wziąłem wdech.
Weź się skup Adrien, teraz albo nigdy.
- Marinette - powiedziałem, zwracając na siebie jej uwagę. Alya otworzyła pomału oczy rozumiejąc że jeszcze trochę pożyje.
- Czego chcesz? - spytała ze znużeniem. - I ile razy mam powtarzać, że nazywam się Dama Sprawiedliwości? W sumie... teraz możesz mnie nazywać Królową Ciem (Tia, sama siebie słyszę ~Alice_Annabeth~).
Mistrz ostrzegał, czym może się skończyć jej ratunek. Akuma która nią zawładnęła kontroluje ją coraz bardziej. Spróbowałem skoncentrować się na czymś innym niż perspektywie jej śmierci. Nie poradziłbym sobie bez niej.
- Wiem, że mnie słyszysz - drgnęła, ale nic nie powiedziała. - Proszę, wiem że taka nie jesteś.
Dziewczyna nadal patrzyła przed siebie. Powoli traciłem nadzieję. Jednak chwilę później się ocknęła.
- Adrien - powiedziała zachrypniętym głosem. Zesztywniałem. Nie wiedziałem, czy poznała moją tożsamość, czy mówi tylko do siebie - Musisz go uratować. Nie, nie, nie.
- On nie będzie bezpieczny, dopóki będziesz pod postacią Damy Sprawiedliwości - powiedziałem. Spojrzała wreszcie na mnie. Bez słowa podeszła, i przecięła moje sznury.
- W takim razie musicie mnie pokonać - szepnęła - Ja nie chcę taka być.
Chciałem powiedzieć, że bardzo chętnie, ale jak mam to zrobić. Jednak wtedy dziewczyna przeraźliwie krzyknęła. Nie wiedziałem co się dzieje, ale panika wzięła górę.
- Kotaklizm! - krzyknąłem i przeciąłem sznury reszty bohaterów. Działałem pod impulsem. Teraz albo nigdy, potem już się na to nie odważę.
- UGH NIE WYTRZYMAM!!! - wrzasnęła granatowłosa co utwierdziło mnie w przekonaniu, że już jest pod postacią Damy Sprawiedliwości. - Nie ręczę za siebie jeżeli jeszcze raz to zrobi.
Podeszła do mnie żwawym krokiem.
- Nic jej już nie pomoże. A twoja nadzieja tylko ci przeszkadza w dostrzeżeniu tego, co najważniejsze. - szepnęła prosto na moją twarz a mnie omiotła słodka woń jej oddechu.
- Mylisz się - odparłem spokojnie ale pewnie, tak że sam się zdziwiłem na mój ton głosu. - Marinette wygra tą walkę. Niezależnie od tego co ty powiesz.
Kiedy wspominam to co teraz zrobiłem, wydaje mi się to banalnie śmieszne. Ale uwierzcie, wcale takie nie było.
Jako że byliśmy dość blisko, przyciągnąłem ją do siebie i pocałowałem centralnie w usta. Smakowały malinowym błyszczykiem i były miękkie. No i najważniejsze, że idealnie pasowały do moich.
Nie wiem ile tak staliśmy. Czas przestał istnieć, tak samo plac, moi przyjaciele i w ogóle cały świat. Dla mnie byliśmy tylko my, nasz pocałunek i ta cudowna bliskość. Przez pierwszych kilka sekund próbowała się wyrwać, ale nie pozwoliłem się jej na to, nie teraz kiedy doszliśmy aż tutaj. Z czasem niepewnie zaczęła go odwzajemniać ku mojej uciesze i zadowoleniu.
W końcu przestaliśmy, ale powodem był tylko brak powietrza. I wtedy, kiedy myślałem że nie mogę być bardziej szczęśliwy, wreszcie stało się to na co czekałem.
Fioletowy owad, który był przeze mnie tak bardzo znienawidzony, wyleciał dokładnie z miejsca gdzie powinno być serce dziewczyny. Alya ocknęła się, zdjęła przemianę nie zważając na nic, po czym podbiegła do mnie i wzięła kolczyki.
CZYTASZ
Dama Sprawiedliwości |Miraculous| ||ZAKOŃCZONE||
FanfictionZapłacą mi za to, jak mnie potraktowali. Popamiętają mnie. Moja przyjaciółka, którą myślałam, że jest. Nawet on, chłopak którego kiedyś kochałam, wyśmiał mnie. Wszystkim z chęcią tak pomagałam. A tak mi się odwdzięczają. Uwierzyli tej, która zawsze...