Akcja dzieje się w rozdziale 11 (W kolejnym rozdziale pokonują Damę Sprawiedliwości). Dla osób ze słabymi nerwami nie jest najlepszym rozwiązaniem żeby to czytać.
Adrien
Siedziałem w domu Mistrza i razem z innymi mieliśmy naradę. Musieliśmy ustalić, co robić dalej.
Nie mieliśmy żadnego planu. Marinette dała nam do zrozumienia, że Dama Sprawiedliwości znała nasz poprzedni, więc mieliśmy problem. Postanowiliśmy, że musimy przytrzymać gdzieś granatowłosą i wtedy ją pocałuję.
Nie ukrywam, że miałem pewne wątpliwości co do tego planu. Ale inni nie chcieli mnie słuchać, wszystko było już dopięte na ostatni guzik. Jaka szkoda, że nie wiedzieliśmy że nasza przeciwniczka wyznaczyła dzisiejszy dzień na ostateczne starcie, dlatego pewni (tak jakby) naszej wygranej, przemieniliśmy się i wybiegliśmy przez okno. To, co zobaczyliśmy na dworze stanowczo odbiegało od normy.
Zaakumanizowani wzniecali pożary gdzie tylko się dało, paryżanie krzyczeli w panice i próbowali się ratować. Nie mogliśmy na to patrzeć. Próbowałem wyszukać wzrokiem dziewczynę, ale nawet mój wzrok nie był w stanie wypatrzeć Marinette.
Rozdzieliliśmy się wspólnie ustalając, że tak najszybciej przeszukamy teren. Pobiegłem z Juleką w jedną stronę, w kierunku Wieży Eiffla. Jednak nadal nic, ani śladu Damy Sprawiedliwości. Chciałem zadzwonić do Alyi i zapytać, czy może oni na coś trafili, ale nie odbierała, z resztą tak samo inni. Miałem pewne złe przeczucia, a nasiliły się one kiedy nagle zaakumanizowani przestali wyrządzać szkody, tylko skierowali się w sobie znane miejsce. Wymieniłem zaniepokojone spojrzenie z ciemnowłosą i chcieliśmy wrócić. Wtedy jednak, za nami ukazała się niestety dobrze znana postać.
- Boże, myślałam że to już wszyscy są na placu - przewróciła oczami Volpina i podbiegła do nas pewnie. Uchyliłem się błyskawicznie, kiedy chciała uderzyć mnie swoim fletem, swoją drogą podobnym do tego Lisicy. Walczyliśmy, póki nagle zaakumanizowana nie rozwiała się w drobny pył, który po chwili rozwiał wiatr. Spojrzałem na ciemnowłosą ze zmarszczonymi brwiami.
- Co tu się... - zacząłem.
- Iluzja prawdziwej Volpiny. Odwróciła naszą uwagę - wcięła się Juleka. Teraz patrzyłem na nią przerażony.
- Odwrócić naszą uwagę? - zapytałem - Od czego?
- Inni. - szepnęła przestraszona dziewczyna. Błyskawicznie odwróciliśmy się i pobiegliśmy przed siebie, próbując namierzyć przyjaciół. Z każdą chwilą byłem coraz bardziej napełniony wątpliwościami. Wreszcie dobiegliśmy do placu przed Luwrem, gdzie rzeczywiście, znaleźliśmy innych. Chociaż wolałem żyć w nadziei, że nie okaże się to prawdą, tak właśnie było.
***
Alya
Klęczałam koło swoich przyjaciół. Łzy ciekły mi po twarzy, ale nie wydawałam z siebie żadnego dźwięku. Byłam gotowa na oddanie swojego miraculum, żeby tylko on przetrwał.
Co się działo? Już mówię. Volpina "stała" w powietrzu, jakieś dwadzieścia metrów nad ziemią i trzymała za rękę zaakumanizowanego Żółwia, który niebezpiecznie kołysał się i patrzył przestraszony w dół. A dziewczyna powiedziała jasno - albo oddamy jej miracula, albo on spadnie.
Co miałam zrobić? Byłam na tą chwilę bezradna.
- Macie ostatnie pięć sekund - zaśmiała się wrednie - Albo wiecie co się stanie. Pięć...
Jeżeli o mnie chodzi, to oddałabym wszystko byleby tylko niech ona go odstawiła bezpiecznie na ziemię. Ale inni mówili, że to na pewno iluzja i kolejna sztuczka na zdobycie miraculów. Było to mało prawdopodobne, przynajmniej dla mnie.
CZYTASZ
Dama Sprawiedliwości |Miraculous| ||ZAKOŃCZONE||
FanficZapłacą mi za to, jak mnie potraktowali. Popamiętają mnie. Moja przyjaciółka, którą myślałam, że jest. Nawet on, chłopak którego kiedyś kochałam, wyśmiał mnie. Wszystkim z chęcią tak pomagałam. A tak mi się odwdzięczają. Uwierzyli tej, która zawsze...