13.

429 31 19
                                    

Marinette (chyba wszyscy się za nią stęskniliśmy)

 Nie miałam pojęcia jak do tego doszło. Przez głupie nagranie Lili Czarny Kot poznał moją tożsamość. Nienawidziłam siebie za to, bo miałam nie pozwalać sobie na jakiekolwiek błędy. 

 Miałam nadzieję, że wszyscy wybaczą mi te błędy, które popełniłam. Cóż, jestem tylko człowiekiem.

 Weszłam do pokoju i rozejrzałam się smutno po pokoju. Był tu spory bałagan, a ja nawet nie potrafiłam wytłumaczyć dlaczego. Zeszłam wolno po schodach do piekarni. Słyszałam telewizję już z holu. 

 - Największy super złoczyńca został pokonany. Co za ironia, że to właśnie najlepszy złoczyńca którego stworzył pokonał jego samego. Jak głoszą super bohaterowie przed Luwrem, z którymi właśnie rozmawia nasza reporterka ogłaszają, że po około czterech tygodniach Dama Sprawiedliwości została pokonana - ogłosiła Nadia. Zdrętwiałam. ŻE ILE BYŁAM POD WŁADZĄ AKUMY?! Szlag. Tego się nie spodziewałam. Cicho stąpając po płytkach weszłam do małego salonu. Mama, która przez przypadek się odwróciła zakryła usta dłonią, a w jej oczach pojawiły się łzy. Łzy wzruszenia.

 - Tom... - wydukała nie spuszczając ze mnie wzroku. On również się odwrócił, a po kilku minutach ciszy oboje do mnie podbiegli. 

 - Marinette - powiedzieli tylko trzymając mnie w mocnym uścisku. 

 - Tak bardzo was przepraszam - szepnęłam z poczuciem winy - Zawiodłam wszystkich.

 - Wcale nie! To jest nasza wina. Nigdy nie miewałaś negatywnych emocji. Przez brak naszej wiary i wiary przyjaciół upadłaś. Nikt cię za to nie wini - również wyszeptała moja rodzicielka. Po chwili puścili mnie, patrząc na mnie z troską. 

 - To my się przepraszamy. Nie powinniśmy nigdy w ciebie wątpić. - powiedział mój ojciec. - I jeszcze jedno. Alya powiedziała, że przyjdzie o siódmej.

 Zdębiałam. Moja dawna przyjaciółka to z pewnością ostatnia osoba którą chciałam teraz widzieć. Ale musiałam ją przeprosić za moje zachowanie. Jednak wtedy dotarła do mnie ta myśl.

  Alya zna mój sekret.

 *

  Wbiegłam do pokoju. Już nie powstrzymywałam łez, po prostu szlochałam. Doskonale zdawałam sobie sprawę z tego, że prawdopodobnie całe miasto mnie nienawidzi. Co z tego, zasłużyłam. Nie wybaczę sobie tego. Ich bohaterka, idolka, zawiodła. 

 Wtedy zauważyłam je. Leżały spokojnie na moim biurku, ale ktoś kto je tu przyniósł zadbał o to żebym je zauważyła. Podbiegłam szybko, żeby sprawdzić czy to nie na pewno sen.

 Nie. To była rzeczywistość. Moje kolczyki, a raczej kolczyki Biedronki tu leżały. Niepewnie je założyłam, a moim oczom ukazała się dobrze znana mi kwami.

 - Boże Marinette! - Tikki przytuliła się do mojego policzka kiedy tylko mnie zobaczyła. - Nawet nie wiesz jak się martwiłam!

 Spuściłam głowę.

 - Tikki... Zabierz te kolczyki i leć z nimi do Mistrza Fu. Niech je da jakiejś odpowiedzialnej dziewczynie.

 Kwami chyba nie mogło uwierzyć w to co właśnie usłyszało.

 - Ale... to są twoje kolczyki! - zaprotestowała. Pokręciłam ciężko głową.

 - Nie... To nie są moje kolczyki. To są kolczyki Biedronki. - odwróciłam się od biurka żeby nie patrzeć na to stworzonko, które teraz wyglądało bardzo żałośnie. 

 - Ty i Biedronka to ta sama dziewczyna - próbowała przekonać dziewczynę - Bez ciebie nie ma Biedronki. 

 - Ale bez Biedronki jestem ja. - szepnęłam - Tak będzie po prostu lepiej. Jeżeli pozostali wiedzą, trudno. Ja udam że nic się nie działo. Będzie mi ciebie brakować, owszem, ale nie będę więcej narażać Paryża. 

Dama Sprawiedliwości |Miraculous| ||ZAKOŃCZONE||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz