̶X̶̶X̶̶I̶̶I̶̶I̶

800 57 0
                                    

Rozejrzałam się dookoła, widząc jeszcze kilkunastu przedstawicieli mojego gatunku. Na sobie miałam zaledwie bieliznę, jednak nie czułam się jakoś bardzo niekomfortowo. Jako wilkołak dobrze czułam się z nagością. I może to trochę zabawne jednak nagość w tłumie była czymś naturalnym. I nawet mniej niezręcznym jak nagość przed drugą osobą, kiedy jesteście sami.

- Dzisiaj zebraliśmy się tutaj by przywitać w naszej społeczności nowych członków. - Uniosłam wzrok, by spojrzeć na kobietę w średnik wieku. Miała brązowe idealnie proste włosy i nieco ciemniejsza karnacje. Na jej rękach widniały tatuaże. Podobnie jak na dekolcie i szyi. - Wasza dwunastka mimo wcześniejszych przeciwności stanie się dzisiaj pełnoprawnymi zmiennokształtnymi. Niechaj członkowie rodzin podejdą do swoich krewnych.

Nim się obejrzałam, przede mną stanął alfa wilkołaków z naszych ziem. Wilkołak spojrzał na mnie intensywnie niebieskimi tęczówkami i uśmiechnął się lekko. Odwzajemniłam uśmiech, a on wziął mnie za ręce.

- Będzie dobrze mała. - Zapewnił, na co odruchowo przewróciłam oczami.

- Miałeś mnie tak nie nazywać. - Przypomniałam, krzywiąc się lekko. - Jestem prawie twojego wzrostu i jestem młodsza tylko piętnaście minut.

- Jesteś moją młodszą siostrą i już zawsze będziesz dla mnie mała. - Wyjaśnił puszczając moją jedną dłoń, by pogłaskać mnie po policzku. - A dzisiaj zostaniesz prawdziwym wilkołakiem.

- A co jeśli nie było mi to dane? - Spytałam, czując lekkie wątpliwości. Nie wiem dlaczego, ale w tym momencie zaczęłam odczuwać mocny stres.

- Rozmawialiśmy o tym. To, że nie potrafiłaś się przemienić, sama z siebie jest normalne. Wilkołaki nie powinny rodzic trojaczków, bo to źle się na nich odbija. W tym wypadku na tobie. Jednak nie tylko Ty masz z tym problem. A dzisiaj go rozwiążemy. - Zapewnił, a ja skinęłam głową. Brat po śmierci ojca stał się najważniejszym facetem w moim życiu. Dbał o mnie, naszą siostrę i przede wszystkim o mamę, która źle to zniosła. Nie wiem, czy bez niego byśmy sobie poradziły. - Tata byłby bardzo dumny, widząc cię w tym miejscu.

- Poświęcił się, bym mogła tutaj być. - Rzuciłam wracając wspomnieniami, do jednego z najgorszych dni mojego życia.

- Bo bardzo cię kocham i chciał, żebyś żyła. - Dodał, robiąc dwa kroki w tył.

Mój brat razem z resztą krewnych zebranych tutaj osób się przemienił. Dźwięk łamanych kości rozniósł się po okolicy, na co przeszedł mnie nieprzyjemny dreszcz. To nigdy nie było miłe. Wielki biały wilk podszedł do mnie a ja wyciągam nogę przed siebie. Wilkołak odsłonił zęby a z jego pyska zaczęła wypływać ślina pomieszana z jadem. Zacisnęłam pieści, wiedząc, że będzie boleć.

- Niechaj stanie się wola matki natury. - Oświadczyła kapłanka następnie wypowiadając ciąg jakichś słów w łacinie.

Mój brat pod postacią wilka zacisnął szczękę na mojej nodze. Głośny krzyk wydobył się z moim ust. Rana bolała niemiłosiernie. Czułam jak pulsuje, a krew spływa po nodze. Nagle przed oczami zrobiło mi się ciemno. Wiedziałam, że nie dam rady stać dlatego usiadłam.

I wtedy nawet nie wiem, skąd zaczęłam słyszeć krzyki. Wszystko jednak dochodziło do mnie, jakbym siedziała zamknięta w piwnicy. W końcu położyłam się na ziemi, a ostatnim co poczułam były dłonie na moim ciele i uczucie ciągnięcia po ziemi.

Podniosłam się do siadu, biorąc głęboki wdech. Zaczęłam już przyzwyczajać się do wspomnień które przychodziły, nie dając mi spać. Pot spływał po moim ciele, które ostatnimi czasy bolało mnie i to niemiłosiernie. Podniosłam się z łóżka, słysząc jak trzeszczą mi kolana. Ruszyłam do łazienki, w której się zamknęłam. Byłam kompletnie naga, bo od czasu ugryzienia były mi tak gorąco nocami, że nie byłam w stanie spać ubrana.

Stanęłam przed lustrem unosząc górną wargę. Kły wyostrzyły się u mnie podobnie jak inne zęby. Bolały mnie palce i czułam, że moje paznokcie stały się twardsze i nieco urosły. A momentami wydawało mi się, że się wysuwają. Chociaż to może tylko moja paranoja?

Ślad po ugryzieniu całkowicie się zagoił, a blizna na nodze zaczęła się goić. Chociaż blizna chyba nie może się goić. Bardziej zaczęła się wchłaniać, co było dziwne.

Słowem przechodziłam przemianę. I chociaż czułam się okropnie, wiedziałam, że mój organizm nadal nie produkuje jadu. Więc musiałam czekać. Co wiązało się ze sporym zagrożeniem. Jednak jeśli obiecałam, że to zrobię to, zamierzam to zrobić.

Weszłam pod prysznic, puszczając zimną wodę. Tylko ona przynosiła ulgę przy bólu mięśni, który odczuwałam. To było najgorsze. Jednak jeszcze lepsze zmysły były zaraz po tym. Mam nadzieję, że przywyknę i przestanę się budzić za każdym razem, kiedy coś wyda głośniejszy dźwięk.

Zmyłam z siebie pot i wyszłam z kabiny. Wzięłam ręcznik i wytarłam swoje ciało. Wróciłam do pokoju i wrzuciłam na siebie pierwsze lepsze ubrania. Upięłam włosy i wyszłam z pokoju. Swoje kroku od razu skierowałam w stronę stołówki. Byłam cholernie głodna.

Jak się okazało, przyszłam na tyle wcześnie, że ominęłam kolejne. Wzięłam swoją porcie i usiadłam przy pustym stoliku. Zaczęłam jeść szczęśliwa, że dzisiaj podali dużą ilość mięsa. Jednak moja radość nie trwała długu. Bo nim się obejrzałam do mojego stolika dosiadł się Sai. Jednak ja nie ważyłam się nawet odezwać. Skupiłam się jedynie na jedzeniu, które ostatnimi czasy podchodziło mi jeszcze lepiej niż zwykle.

- Jesz jak Mepu w ciąży. - Rzucił zaczepnie, na co jedynie przewróciłam oczami. - No co taka prawda. Może też wpadłaś z tym swoim Mattem.

- Marna teoria. - Zauważyłam, niechętnie przenosząc na niego spojrzenie. Sai nie zaliczał się do moich ulubionych osób. Zwłaszcza kiedy tak celowo mnie wkurzał. - Siedź cicho i jedz. A jak zamierzasz wdawać się w dyskusje to zmień stolik.

- Prędzej sam się wykastruje, niż pójdę usiąść z nimi. Ostatnio Dagger jest jeszcze większą suką a Mutung jeszcze większym chujem. Zgadali się czy co? - Spytała wkurzony, na co ja westchnęłam cicho.

- Niechętnie muszę się z tobą zgodzić. - Przyznałam, kończąc swój posiłek. - Są gorsi niż zwykle i mam ich ochotę wyzabijać. Wszystkich po kolei.

- Po tym, jak ostatnio cię potraktował, to się nie dziwię. - Przyznał a ja miałam ochotę wstać i odejść. Serio nie miałam ochoty o tym gadać. - Czaje nie będziemy o tym rozmawiać... Serio masz humorki jak baba w ciąży.

- Nie przeginaj, bo cię na nich skażę. Nie jestem aż tak dobra i litościwa. - Zapewniłam, na co ten uniósł ręce w geście obronnym. To serio nie był dobry czas, by mnie wkurzać.

- Dobra nic już nie mówię. - Zapewnił, skupiając się na jedzeniu.

Ja w tym czasie zebrałam się z miejsca i ruszyłam na salę treningową. Chciałam dostać się tam pierwsza, by nieco się wyładować.

I to był mój pierwszy poważny błąd.

Wilcza łowczyni Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz