Do pokoju chłopaków w którym obecnie przebywał Carlos wbiegła zdyszana Mal. Zamknęła szybko drzwi i zaczęła chodzić po pokoju. Gdy zauważyła włączone wiadomości chwyciła za pilot i prędko je wyłączyła. Nagle jej oczy zaświeciły na zielono.
-Wow. Wyluzuj.
-Co?! Do mnie mówisz wyluzuj?! Tobie nikt nie robi zdjęcia za każdym razem jak otwierasz usta i mówisz bla! Nie to żebym w ogóle mogła tak żartować. Z resztą... Achh...
-Przepraszam.
-Carlos. Ty też nie tęsknisz za nagłym wrzeszczeniem i straszeniem ludzi?
-Mylisz mnie z moją matką. To zazwyczaj na mnie się krzyczało także nie bardzo. A hej! - wstał z łóżka na którym dotychczas leżał. -Masz eliksir?
Nagle drzwi od pokoju zaskrzypiały i do środka wszedł Chad. Zamknął za sobą drzwi. Zadowolony podrzucił kluczyk i obrócił się. Dopiero wtedy zauważył, że nie jest sam.
-No, hej. - przywitał się.-Ja tylko do twojej drukarki 3d. Na sekundkę.
-Skąd masz do mnie klucz?
-Wydrukowałem sobie jak ostatni raz tutaj byłem. Spałeś akurat. - dodał po chwili ciszy. -No, bo ta twoja maszyna jest sto razy lepsza od mojej. Rozumiesz? Ten program co go zainstalowałeś wszystko tak fajnie hula...
-Sio! - przerwał mu. -No już.
-Dobra. Ide.
-Chad!
-Co?
-Zostaw klucz.
Nie zadowolony podszedł do stolika i położył na nim przedmiot. Następnie wyszedł trzaskając drzwiami.
-Mal?
-Hm?
-Mój eliksir.
-Mam. - powiedziała wyjmując czerwonego żelka w kształcie kulki.
-Czyli dzięki temu powiem Emily co naprawdę czuję?
-Tak to jest eliksir prawdy więc... Wiesz jak to działa.
-Genialnie.
-Zaczekaj! Jesteś pewien, że chcesz wypić to świństwo? Będziesz mówić prawdę i tylko prawdę wszystkim na około. Pytam tylko dla tego, że gdybym ja go wypiła w sekundę odesłali by mnie na wyspę . Co teraz w zasadzie nie brzmi tak najgorzej ale...
-No. Ja jednak skorzystam.
-OK.
Nagle Stary, który do tej pory leżał na łóżku białowłosego podbiegł do Mal i zjadł żelka nasączonego eliksirem.
-Zły pies!
-Rzeczywiście to świństwo. - odezwał się ku wielkiemu zaskoczeniu przyjaciół pies. -A ty? Ty się po prostu weź w garść. A przy okazji podrap mnie po zadku.
-Słyszałeś. Idź go podrap.
Dziewczyna zaczęła iść w kierunku wyjścia z pokoju.
-Mal. Zostawiasz mnie z tym?
-No weź! Sam się bez przerwy drapiesz.
Tym czasem na Wyspie Potępionych syn Kapitana Hooka (Harry) przemierzał uliczki wyspy popychając wszystkich na swojej drodze. Kierował się do knajpy swojej przyjaciółki Umy. Gwałtownie otworzył drzwi i wszedł do środka. Ściany restauracji wyglądały jak z metalu. Stoliki była okrągłe, a na nich znajdowały się kolorowe obrusy. Podszedł do Największego z nich gdzie siedziała cała "załoga". Włączył telewizje. Na ekranie pojawiła się córka Diaboliny. Wtem z zaplecza wyszła Uma. Córka Urszuli. Niosła tackę z frytkami. Położyła ją gwałtownie na stole. Wzięła ich trochę do ręki i rzuciła nimi w telewizor.
-Pozerka. - powiedziała.
-Zdrajczyni! - krzyknął ktoś z tłumu.
-Halo?! - jak na komendę wszyscy zaczęli rzucać jedzeniem w to samo miejsce.
-Uuu... No ja to bym ich doprowadził do porządku cwaniaczków jednych. - wtrącił Harry.
-Gil! Przestań wcinać te żółtka. Teraz twoja kolei.
-Tak samo uważam.
-Ugh... Ta mała wiedźma. Zapomniała skąd się wzięła!
-Zapomniała, że jest zła.
-A kiedyś mówiła, że jesteśmy zbyt mili jak na jej ekipę.
Wszyscy spojrzeli na syna Gastona z mordem w oczach.
-Jak byliśmy dziećmi. - kontynuował. -No błagam! Tak było. Wołała na ciebie kreweta i tak już... zostało.
-Mój największy koszmar. Ona zawsze miała wszystko, a ja zostawałam z niczym.
-Nie. Oddała ci piaskownicę żebyś swoją krewetkową łepe...
-Ty już nie masz głosu przykro mi.
-Przynajmniej przejęliśmy jej teren! No to niech sobie gniją w bla bla domie.
-Harry! Te raz to jest jej nowy teren. - rzekła wskazując na monitor. -Ale będzie mój. Po co nam spady po królewnie. Jesteście synami Hooka, Gastona, a ja jestem córką potężnej Urszuli!
Skończyłam właśnie ostatnią lekcję którą była historia piratów. Zmierzałam w stronę mojego pokoju. W środku nikogo nikogo było. Dziwne. Przecierz Mal skończyła lekcje dwie godziny temu. Podeszłam do biurka. plecak w którym miałam wszystkie książki powiesiłam na oparciu krzesła. Rzuciłam się na łóżko. Boże jak ja dawno nie leżałam. Przez te przygotowania do balu kompletnie nie mam czasu wolnego. Jane tak samo. Po około dziesięciu minutach cudownej ciszy do pokoju weszła Evie.
-Hej! - przywitała się.
-Cześć. - mruknęłam w poduszkę. -Co tam? - zapytałam, gdy się podniosłam.
-Mam mnóstwo zgłoszeń. Nie wiem czy się wyrobię.
-Na pewno dasz radę. Jak coś służę pomocą.
-Nie ma takiej opcji! Jesteś przemęczona i bez tego. Na prawdę nie wiem jak ty sobie z tym radzisz.
-Na szczęście umiem sobie organizować czas. Mama uczyła mnie tego odkąd pamiętam i bardzo dobrze. - nagle zauważyłam kopertę na łóżku Mal. -A co to? - zapytałam podnosząc przedmiot.
-Nie mam pojęcia. Otwórz. Poznaję pismo. Mal go napisała.
Jak powiedziała tak zrobiłam
-Drogie Evie i Emily. - zaczęłam czytać zawartość listu. -Chciałam wam tylko przekazać, że wróciłam na wyspę. Przepraszam, ale nie radzę sobie z obowiązkami. Nie nadaję się do tego. Już od dłuższego czasu o tym myślałam, a dzisiaj zdecydowałam. Nie przyjeżdżajcie po mnie. Nie zmienię decyzji. Pamiętajcie, że kocham was jak siostry a, chłopaków jak braci. I powiedzcie Benowi, że go kocham. - na końcu głos mi się załamał, a z oczu poleciały pierwsze łzy. Evie nie była w lepszym stanie. Spojrzałyśmy na siebie. Nagle zauważyłam obok pierścionek, który dostała od syna Pięknej i Bestii. Wzięłam go do ręki i pokazałam dziewczynie.
-Musimy iść do Bena. - powiedziałam w końcu kiedy się uspokoiłyśmy.
-Masz rację. Chodź.
![](https://img.wattpad.com/cover/258638877-288-k192414.jpg)
CZYTASZ
Następcy i Księżniczka Zimy
FanfictionCzwórka przyjaciół z wyspy potępionych za sprawą deklaracji ogłoszonej przez księcia Bena (przyszłego króla) przyjeżdża do Auradonu. Dostali pewne zadanie od Diaboliny. Jednak kto wie jak ich pobyt w Auradonie ich zmieni? Jaką podejmą decyzję? Emily...