Mal wróciła jakieś 15 minut temu i opowiedziała o układzie z Umą. Byłam w szoku. Chociaż spodziewałam się po niej czegoś takiego to nie przyszło mi przez myśl, że będzie chciała różdżkę Dobrej Wróżki.
-Nie będzie żadnej różdżki. Nie ma mowy. Nie pozwolimy zniszczyć jej Auradonu! - powiedziała oburzona Evie.
-Tak ale nie ma różdżki nie ma Bena. - stwierdził Carlos.
-Aha, czyli na prawdę chcecie żeby Uma zniszczyła wszystkich...
-A masz może...
-Hej słuchajcie! Drukarka 3D. - powiedziałam dumna ze swojego pomysłu.
-Wydrukujemy ją.
-Tak!
-No, tak.
-Emily ona od razu się skapnie, że jest fałszywa.
-OK. Musimy szybko odwrócić ich uwagę i szybko wyciągnąć Bena.
-Granaty dymne!
-Super! Granaty. To ja lecę po składniki do Lady Chimain. - powiedziała córka Złej Królowej i ruszyła w stronę fioletowowłosej. -Świetna fryzura tak w ogóle. Zła Macocha zmieniła twój styl.
-Słuchaj zdziwisz się. To dzieło Dizzy.
-Małej Dizzy? Nie wierzę.
Zaczęłam iść w stronę dziewczyn.
-Na prawdę niesamowita jest.
-Ile ona w ogóle ma lat? - spytałam ciekawa.
-Dwanaście.
-No co ty? Świetne są. - wzięłam w dłoń pasemko włosów córki Diaboliny. -Łał! Jakie miękkie. - powiedziałam z podziwem.
-No nie? Są takie lekkie.
-No ma talent.
Naszą rozmowę przerwało chrząknięcie Jaya.
-Halo?!
Odwróciłyśmy się w ich stronę.
-Racja różdżka.
-Carlos, Jay i Emily widzimy się w zatoce piratów. Kwadrans przed południem. I błagam żadnych błędów. Musimy wygrać. Bo jesteśmy zepsuci...
O! Wiem o co jej chodzi. Pora pokazać kolejną rzecz której nauczyłam się na wyspie. Głównie z obserwacji.
-Do szpiku. - dokończyliśmy za nią.
Mal posłała mi zaskoczone spojrzenie ale je zignorowałam.
-Do roboty. - rzekła Evie i rozeszliśmy się w swoją stronę.Gdy limuzyna się zatrzymała bez zastanowienia z niej wysiadłam. Ruszyliśmy biegiem w stronę akademika. Nagle zza zakrętu wyszedł Stary.
-Hej! - powiedział Carlos biorąc go na ręce. Uśmiech sam pojawił się na mojej twarzy. -Przepraszam za spóźnienie. Schwytali Bena. Nie...
-Drzwi są otwarte. - wtrącił Jay.
Wszyscy spojrzeliśmy w tamtą stronę. Faktycznie. Drzwi były otwarte. To bardzo zły znak. Podeszliśmy bliżej, a to co ujrzeliśmy w środku całkowicie nas zatkało. Stał tam Chad wpatrujący się w drukarkę 3D w której coś drukował. Przysięgam, że jak już to wszystko się skończy zrobię mu takie manto, że popamięta mnie do końca życia. Jeszcze nigdy nie czułam takiego wstydu i zażenowania. Nawet jak widziałam go przeglądającego się w lustrze. Chciałabym tego nie pamiętać.
-Chyba sobie ze mnie żartujesz. - powiedziałam oburzona.
-Pukałem. - trzymajcie mnie bo nie wytrzymam.
-Uciekaj. - mruknął białowłosy puszczając psa. Wyprostował się i wyciągnął rękę w stronę mojego kuzyna. Ten na to westchnął i wyjął z kieszeni klucz.
-Co to jest? - spytał znudzony Jay zauważając coś w drukarce.
-O! To taki... taki super Chad. - podstawił nam figurkę przed twarzą. -Tylko bez głowy.
-Ulepszona wersja. - stwierdziłam na co chłopak rzucił mi mordercze spojrzenie.
-Sorry. - powiedział syn Cruelli i ruszył w stronę maszyny. -Dobra. No to siup. - Carlos zaczął klikać przyciski w telefonie by móc wydrukować różdżkę.
-Czemu drukujecie różdżkę Dobrej Wróżki? - zapytał Chad wychylając się zza ramienia Jaya. Błagam niech ktoś mi odda chociaż cząstkę swojej cierpliwości.
-Dla czego ją drukujemy Emily? - zapytał Jay. Posłałam mu mordercze spojrzenie. OK Emily skup się. Jesteś dobra w kłamaniu.
-Bo... - uśmiechnęłam się diabelsko kiedy wpadłam na świetny pomysł. - Cóż Jay lubi czasami się pobawić w Dobrą Wróżkę. - Carlos posłał mi rozbawione spojrzenie, a Jay cóż... Gdyby dało się zabijać wzrokiem leżałabym martwa. - Biega w tedy po całym pokoju i krzyczy 'Bibidi bobidi Stary szkolny psiaku doję ci moc mówienia!' I cóż... Jeszcze nigdy mu nie wyszło. - poweidziałam powstrzymując atak śmiechu podobnie jak białowłosy. Chad wybuchnął niekontrolowanym śmiechem. Nie wytrzymałam i do niego dołączyłam tak samo syn Cruelli. Jedyny poważny stał tam Jay który próbował się na mnie nie rzucić.
-Zawsze wiedziałem, że jest z tobą coś nie tak ale nie wiedziałem, że tak bardzo! - wydusił w końcu.
-Nie słuchaj jej ona kłamie! Porwali Bena! - wciął się Stary. Wszyscy na niego spojrzeliśmy. Ach... Czy on na prawdę musiał się odezwać teraz?
-O Jay spójrz! Udało ci się. - próbowałam uratować sytuację chociaż wiedziałam, że wiele już nie zdziałam. Chociaż po Chadzie mogę spodziewać się wszystkiego.
-CO?! - o nie... -Stary przemówił? - a już myślałam, że mój kuzyn zmądrzał. Na plus dla nas.
-Bardzo nie ładnie. - powiedział Carlos.
-Przecież grzecznie pyta.
-Masz milczeć jak grub. Życie Bena wisi na włosku.
-Serio? Gdyby coś mu się stało... Wiecie co mam na myśli.
-Coś złego. No, mów dalej.
Chad zaśmiał się lekko.
-Ale gdyby coś mu się stało. Kto go zastąpi na tronie? - czy on tak na poważnie?
-Człowieku czy ty w ogóle masz sumienie?
-Ja Chad! Ja go zastąpię. A teraz wynocha stąd, bo przyrzekam że nawet moja mama ci nie pomoże. - mówiąc to chwyciłam go za rękaw swetra i wyrzuciłam go z pokoju. On wiedząc co go czeka szybko zaczął uciekać. -I żebym cię nie widziała do końca dnia! - krzyknęłam za nim. Trzasnęłam drzwiami i spojrzałam na moich przyjaciół. -Wybaczcie za niego to matoł.
-Dzięki Emily.
-Luz.
-Dobra.
Carlos zaczął drukować różdżkę. Położyłam się na łóżku syna Cruelli i zaczęłam zasypiać. Ostatnie co poczułam to uginający się materac i oplatające mnie ramiona.
Jay i Emily zasnęli pół godziny temu. Jedyną osobą która jeszcze nie spała był białowłosy chłopak który leżał wpatrując się w dziewczynę którą kocha. Uświadomił to sobie jakiś czas temu. Za każdym razem kiedy jest obok niej serce mu przyśpiesza i czuje się o niebo lepiej. Myśli o niej prawie ciągle i nie jest w stanie przestać. Jedną ręką trzymał jej talię, a drugą gładził jej policzek. Uśmiechnął się sam do siebie kiedy pomyślał o tym jaka jest piękna, mądra, dzielna, dowcipna... W końcu postanowił. Musi jej wyznać swoje uczucia. Ale po tym wszystkim. Z taką myślą zasnął.
-Carlos! Emily! Wstawajcie!
Mruknęłam niezadowolona w poduszkę i leniwię otworzyłam oczy. Przede mną zobaczyłam Carlosa który mnie obejmował. Jestem pewna, że byłam w tej chwili czerwona jak pomidor.
-Co? - powiedział zaspany. Spojrzał na mnie i uśmiechnął się co odwzajemniłam. Powoli się podniósł. Po chwili postanowiłam, że też tak zrobię. Spojrzeliśmy w stronę drukarki. W środku stała atrapa różdżki Dobrej Wróżki. Łał. Wygląda jak prawdziwa. Białowłosy podszedł do maszyny i wyciągnął z niej przedmiot.
-Nieźle.
-Ta. Spadamy.
Jay wyrwał Carlosowi różdżkę z ręki. Syn Cruelli podszedł do mnie złapał za dłoń i pociągnął za sobą.
-Hej! A co ze mną?! - krzyknął Stary.
-Nie Stary zostań. Słyszysz? Zostań.
Pies na to jęknął.
-I tak cię kocham. Zaraz wracamy.Wyszliśmy z Akademika i ruszyliśmy w stronę limuzyny.
-O! Hej. - usłyszałam głos Dauga. Stanęliśmy i odwróciliśmy się w jego stronę -Widzieliście Evie?
-Eeee... - chłopacy próbowali się wysłowić ale nic nie wymyślili już miałam zacząć mówić kiedy białowłosy mnie wyprzedził.
-Pojechała pod namiot. - mentalnie uderzyłam się ręką w czoło. Serio Carlos kocham cię ale... Chwila... CO?! NIE! Nie kocham tylko uwielbiam! Tak uwielbiam! Po prostu się pomyliłam. Zarumieniłam się przez moją pomyłkę. Szybko zaczęłam zakrywać to włosami. Na szczęście nikt nie zauważył.
-Evie. Ta Evie która chce kupić zamek. Śpi sobie na ziemi bez gniazdka na suszarkę do włosów?
-A bo taka spontaniczna z niej dziewczyna. - chłopak próbował się wykręcić. Nasza trójka zaczęła się śmiać.
-Chwila to czemu ty jesteś tutaj, a nie z nimi? - zwrócił się do mnie.
-Cóż dziewczyny stwierdziły, że zrobią sobie wypad dziewczyn z wyspy potępionych. Dla tego zostałam.
-Ymhm... - mruknął nie do końca przekonany.
Zaczęliśmy odchodzić w kierunku auta kiedy stanęła przed nami Lonnie. Co jeszcze się dziś wydarzy?!
-Jadę z wami na wyspę. - no tak mogłam się tego spodziewać.
-Co? Po co nam miecze idziemy do... - myślałam, że na wyspie ludzie dobrze kłamią, a tu taka niespodzianka. -Na pizze. - Carlos i ja spojrzeliśmy się na niego ze wzrokiem mówiącym 'serio?' .
-Płyniecie na wyspę uratować Bena i albo mnie zabieracie albo... powiem wszystko Dobrej Wróżce.
-Jedziesz z nami. - powiedziałam bez chwili zastanowienia. Lonnie uśmiechnęła się do mnie szeroko.
-Emily! - zaczął Jay.
-No co? Upór ma po matce. Nie wygramy.
Zaczęłam iść w kierunku samochodu, a Lonnie za mną. Kiedy chłopacy się w końcu ocknęli ruszyli za nami.
______________
Cześć!
Wybaczcie, że tak długo nie wstawiałam rozdziałów. Miałam natłok pracy w szkole. Postaram się wrzucać rozdziały regularnie.
![](https://img.wattpad.com/cover/258638877-288-k192414.jpg)
CZYTASZ
Następcy i Księżniczka Zimy
FanfictionCzwórka przyjaciół z wyspy potępionych za sprawą deklaracji ogłoszonej przez księcia Bena (przyszłego króla) przyjeżdża do Auradonu. Dostali pewne zadanie od Diaboliny. Jednak kto wie jak ich pobyt w Auradonie ich zmieni? Jaką podejmą decyzję? Emily...