Rozdział 14

441 11 3
                                    

Weszliśmy na statek. Od razu zauważyłam moją mamę do której podeszliśmy. 
-Cześć mamo. - powiedziałam.
-Witaj kochanie. A cóż to za młodzieniec? To twój partner?
-Mamo to Carlos, syn Cruelli. Opowiadałam ci o nim.
-Ach. No tak. To ten przyst...
-Mamo! - przerwałam jej. 
-Dobrze, dobrze nic nie mówię. W każdym razie. Miło cię poznać Carlos. Emily mówiła mi o tobie same dobre rzeczy. 
-Mi również miło królowo.
-Darujmy sobie formalności. Wystarczy Elsa. 
-Dobrze Elso. 
-OK. Mamo my będziemy już iść. Musimy znaleźć Evie i Jaya. 
-Oczywiście. Do zobaczenia.
-Pa.
-Twoja mam jest naprawdę miła. - powiedział Carlos kiedy odeszliśmy. 
-Dzięki. Mamy raczej dobre kontakty. Zwłaszcza po tym jak mama uczyła mnie jak kontrolować moją moc. To bardzo niebezpieczne jeśli nie wie się jak jej używać.
-Ile uczyłaś się jej kontrolować?
-Dziesięć lat. Dopóki się nie nauczyłam tego robić chodziłam w rękawiczkach.
-Rozumiem.
Podeszliśmy do Evie, Douga, Jaya i Lonnie. 
-Cześć.
-Hej. 
Białowłosy złapał mnie za rękę i splótł nasze palce. Spojrzałam na niego, a on na mnie. Lekko się do siebie uśmiechnęliśmy. Muzyka przestała grać, a orkiestra zaczęła grać na trąbkach.
-O to przyszła Lady Mal! - zapowiedział ją pan Płomyk. Dziewczyna wyszła w ślicznej żółto-niebieskiej sukience. Uśmiechnęłam się szeroko. Zaczęliśmy klaskać. Wraz z Evie zaczęłyśmy krzyczeć. 
-Łuuuuu! 
-Dawaj Mal! 
-Mal! 
Fioletowowłosa zaczęła rozmawiać z rodzicami Bena. Razem z niebieskowłosą podeszłyśmy do niej. Złapałyśmy ją za ręce i skierowałyśmy się w stronę przodu statku. 
-No i jak tam? - zapytałam. 
-Jakbym miała zwymiotować. 
-Nie przejmuj się. Pamiętaj jesteśmy tu z tobą. OK?
-OK. 
-Król Benjamin! - powiedział Płomyk. 
Blondyn wyszedł i zaczął schodzić po schodach. 
-Do boju. - razem szepnęłyśmy do Mal. 
Para ukłoniła się przed sobą. 
-Mal. Nie było czasu na wyjaśnienia. - co on znowu wyprawia? Zza Płomyka wyszła Uma. Co ona tu robi? Ben pomógł jej zejść ze schodów i ucałował ją w pierścień, który wcześniej dał Mal. -Przepraszam wszystko tak szybko się wydarzyło. Coś się zmieniło kiedy poznałem Umę. Coś nas... połączyło. 
Moje usta lekko się otworzyły. Przecież jeszcze trzy dni temu mówił mi jak bardzo ją kocha. Ben taki nie jest. Nie zostawił by Mal. Co innego było z Audrey. Ale to nie była prawdziwa miłość. A to co łączy Mal i Bena jest magiczne. A może raczej łączyło. -Chodzi o to, że...
-To była miłość. - przerwała mu Uma. -Serio. Po prostu... Widzę, że Ben i ja jesteśmy tacy... tacy sami. 
-Tak jest. 
-Wiem. 
-Jesteś taka piękna. - trzymajcie mnie bo zwymiotuję. 
-Ben... Ben. - zaczęła Mal. -Wróciłeś po nią?
-Nie musiał wracać. Zanurkowałam pod barierą za nim się zamknęła. Jestem świetną pływaczką więc...
-To prawda. 
Oboje się zaśmiali. 
-Dzięki. 
-Słuchaj Mal. - ciemnoskóra podeszła do fioletowowłosej i złapała jej rękę. -Muszę ci podziękować. Naprawdę. Za wszystko. Dziękuję z całego serca. 
Przytuliła dziewczynę i podeszła do mnie. 
-A ty Emily. Mam nadzieję, że będziemy najlepszymi przyjaciółkami jakimi ty i Ben jesteście. 
Również mnie przytuliła lecz nie odwzajemniłam tego gestu. 
-Nie rozumiesz tego? Miałaś rację. Nie byliśmy dla siebie stworzeni. Dla tego nigdy nie powiedziałaś, że mnie kochasz. Dziękuję. 
Wraz z Umą zaczęli tańczyć. Evie złapała Mal za rękę i pociągnęła ją w naszą stronę.
-I po co było się tak męczyć dla niego? - zapytał a bardziej stwierdził Carlos. 
-Jesteśmy z tobą Mal. 
Spojrzałam na białowłosego z oczami pełnymi smutku. Chłopak od razu mnie przytulił co odwzajemniłam. 
-Spadajmy stąd.
-OK.
Wszyscy ruszyliśmy w stronę wyjścia. Po drodze dziewczynę zatrzymali rodzice chłopaka. 
-Mal.
-Tak nam przykro. O niczym nie wiedzieliśmy. 
-Porozmawiam z nim.
-Przed państwem dar od jego królewskiej mości stworzony specjalnie dla tej oto damy. - rzekł Pan Płomyk wskazując na Mal. Orkiestra zaczęła grać a służba zdjęła płachtę okrywającą witraż który wraz z Benem zaprojektowaliśmy dla fioletowowłosej. Wszyscy zaczęli klaskać. 
-Ben to zrobił? - zapytała zszokowana córka Diaboliny.
-Sama rysowałam. Wszystko tak jak sobie wyobrażał.
-Wiedziałaś?
-O wszystkim. - powiedziałam z uśmiechem.
-Od początku wiedział kim jestem.
Zaczęłyśmy schodzić po schodach. 
-I kocha prawdziwą ciebie. - dodała Evie.
-Prawdziwa miłość?
-Tak.
-Wiedziałem. 
-Zasłońcie mi to! - krzyknęła Uma.
-Wykluczone!
Dziewczyna zaśmiała się nerwowo.
-Powiedz wszystkim jaki masz dla mnie prezent Ben. 
-Chciałbym coś ogłosić! Uma dołączy do królewskiego dworu jako moja dama. 
-Ben... - zaczęłam podchodząc.
-Nie teraz Emily! - krzyknął na mnie przez co się wzdrygnęłam i cofnęłam. Carlos podszedł do mnie, złapał mnie za rękę i odsunął. On nigdy na mnie nie krzyczał. Co ja mówię on nie krzyczał na nikogo. chyba że... coś go kontroluję. No właśnie! Coś go kontroluję. Jak zaklęcie! -A moim darem dla Umy, będzie zniszczenie bariery raz na zawsze! 
O nie... To od zawsze było moje marzenie. Tak samo mojego ojca ale nie możemy zrobić tego tak szybko. Ludzie z Auradonu będą się sprzeciwiać. Co on wyprawia? 
-Dobra Wróżko! Proszę zdjąć barierę.
-O nie. Nie ma takiej możliwości.
-Jestem twoim królem!
-To był rozkaz. 
-Mal. Ona go zaczarowała. - powiedziałam w końcu dziewczynie. -Znalazła księgę zaklęć.
-Ben. - powiedziała turkusowowłosa łapiąc chłopaka za ręce. -Ben patrz na mnie. 
-Ben! Ben. Popatrz na mnie.
-Nie tutaj patrz. To mnie kochasz.
-To nie prawda Ben.
-Nie słuchaj jej.
-Spójrz na mnie. 
Nie powiem śmiesznie to wyglądało.
-Ściągaj te barierę ale już! - krzyknęła Uma w stronę Wróżki zauważając, że nie ma szans. 
-Od ciebie nie przyjmuję rozkazów.
-Ben.
-Ben nie powiedziałam ci że cię kocham bo czułam, że moja miłość to za mało, że na ciebie nie zasługuję i że i tak w końcu sam to zrozumiesz. Ale jestem jaka jestem. Trochę z Auradonu, trochę z wyspy. 
-Ben tu patrz w tę stronę.
-Ty od początku wiedziałeś jaką wartość ma to co jest między nami. 
-Nie słuchaj jej.
-Ben ja już wiem czym jest miłość. Jasne, że cię kocham najbardziej na świecie. 
Mal przybliżyła się do syna Pięknej i Bestii i pocałowała go co po chwili odwzajemnił. 
-Mal.
-Pocałunek prawdziwej miłości... - zaczęła Evie.
-Działa na wszystko. - dokończyłam. 
Spojrzałyśmy na siebie i się uśmiechnęłyśmy. 
-Oddaj mi to! - krzyknęła Uma idąc w stronę Dobrej Wróżki.
-Nie! Brać ją!
Dziewczyna ruszyła biegiem w stronę barierki i już miała wyskoczyć gdy Mal zabrała głos.
-NIE! Nie! Stój proszę. Stój! Uma ja cię znam. Jesteś kimś więcej niż piratem z wyspy. Proszę cię zaufaj mi akurat ja coś o tym wiem. Nie pozwól żeby duma odebrała ci to o czym zawsze najbardziej marzyłaś. 
Nagle naszyjnik Umy zaczął świecić. Ciemnoskóra spojrzała na Mal, obróciła się i wskoczyła do wody. Wszyscy podbiegliśmy do barierki. Z wody zaczął się tworzyć wielki wir, który świecił się na złoto zupełnie jak naszyjnik dziewczyny. Na niebie powstała burza. Carlos chwycił mnie za rękę jakby sprawdzając czy nadal tam jestem. Wir rósł i rósł aż w końcu miał około ośmiu metrów. Nagle cała woda rozprysła się w każdą możliwą stronę ochlapując każdego na pokładzie. Ze środka wiru wyłoniła się Uma tylko w trochę innej formie. Była zdecydowanie większa, a zamiast nóg miała macki. Zaśmiała się przebiegle. 
-Miłość was nie uratuje. Świat pozna moje imię! 
Zamachnęła się i jedną ze swoich macek uderzyła w barierkę jachtu. Mal zaczęła ciężko oddychać, a jej oczy stały się zielone. O nie... To nie wróży niczego dobrego. Szybko do niej podeszłam uprzednio puszczając rękę białowłosego. 
-Mal. Mal słyszysz mnie? 
Uma ponownie się zaśmiała i machnęła ręką pokazując że jest gotowa do pojedynku.
-Mal? - zapytał Ben.
Wokół dziewczyny ukazał się fioletowy dym. Szybko się od niej odsunęłam. Z dymu wyjawił się smok. A raczej Mal w formie smoka. Dziewczyna podleciała do córki Urszuli i zionęła w nią ogniem. Ta natomiast chlapnęła w jej stronę wodą. To jak walka dwóch żywiołów. Wody i ognia. Niby zupełnie różne, a jednak razem potrafią zdziałać cuda. Nie umieją ze sobą wygrać.
-Dawaj Mal! Skończmy z tym raz na zawsze! - krzyknęła Uma powodując kolejny strzał ogniem od córki Diaboliny. Turkusowowłosa sprawnie go ominęła i machnęła w jej stronę macką. Kolejny ziew ogniem i Uma zanurkowała pod wodę. Wychodząc na powierzchnię spowodowała ogromną falę, która ochlapała jacht. Statek zaczął się kołysać i wszyscy na nim ślizgali się z jednego końca na drugi. Ben, który stał przy barierce ryknął. Oho! Geny wujka wkraczają na rejon. Nagle zabłysnął kolejny piorun. Niewiele myśląc wskoczyłam do wody. Za plecami słyszałam jeszcze tylko krzyki protestów ale było za późno. 
-Mal! Uma! Przestańcie! 
Ciemnoskóra tylko zaśmiała się na moje słowa.
-A co mi zrobisz? Ochlapiesz mnie? 
Mal na jej odpowiedź groźnie zaryczała. 
-DOŚĆ! Walka do niczego nie prowadzi! Wszyscy na tym tracą! Musimy spróbować się zrozumieć! To nie będzie łatwe! Nigdy nie było! Ale trzeba próbować! Uma wiem, że chcesz jak najlepiej dla wyspy! My też chcemy! Mój ojciec o to walczył i ja też! Spróbujmy działać razem! - wyciągnęłam w jej stronę rękę i uśmiechnęłam się z nadzieją. Ta spojrzała na mnie i na Mal. Wyciągnęła w moją stronę jedną z macek i podała mi pierścień Mal. Odwzajemniła uśmiech i zeszła pod wodę. Zszokowana spojrzałam na pierścień następnie na miejsce w którym jeszcze przed chwilą była i podpłynęłam do statku. Jay z Carlosem zrzucili mi drabinkę po której się wspięłam. Ledwo weszłam na pokład a Carlos już wziął mnie w swoje ramiona. Szybko odwzajemniłam uścisk.
-Nigdy więcej mi tak nie rób. - szepnął mi do ucha.
-Nie będę. Obiecuję. 
Chłopak lekko się ode mnie odsunął, spojrzał mi w oczy i pocałował czule w usta. Odwzajemniłam gest pogłębiając pocałunek. Wszyscy zaczęli klaskać. Oderwaliśmy się od siebie i uśmiechnęliśmy. Nadal się przytulając położyłam głowę na klatce piersiowej chłopaka. Mal nadal w formie smoka wylądowała na jachcie. Wokół niej znów pokazał się fioletowy dym, a gdy opadł ukazał Mal w ślicznej fioletowej sukience. Miała rozpuszczone pofalowane włosy i diadem na głowie. Uśmiechnęłam się na ten widok. Dziewczyna ukłoniła się co zaraz uczynił Ben. Dwaj strażnicy złapali ją pod rękę i pomogli jej zejść ze schodów. Wraz z Evie do niej podeszłyśmy.
-Dobra. Nie wiedziałam że tak potrafię. - rzekła Mal.
-No co ty powiesz ja też nie. - odparła niebieskowłosa. 
Wszystkie trzy się zaśmiałyśmy.
-Niezły pokaz. - dodałam. 
-Dzięki. Ale według mnie ty miałaś lepszy. - powiedziała córka Diaboliny nawiązując do sytuacji z przed kilku minut. 
-Kiedy to wszystko się skończy robimy sobie piżamówkę i się nam spowiadasz. - dodała córka Złej Królowej.
-Możemy? - powiedziałam wraz z Evie wyciągając rękę.
-Proszę. 
Dziewczyna podała nam obie ręce i razem ruszyłyśmy w stronę Bena. Oboje uśmiechnęli się do siebie a następnie blondyn złapał ją za biodra i przyciągnął do siebie łącząc ich usta w namiętnym pocałunku. Cała publiczność zrobiła charakterystyczne " Łuuuu..." . 
-Już dobra. Dobra, dobra. Wystarczy. - mówił lekko się śmiejąc Carlos trzymając Bena za ramię. 
-Tak wiele wam wszystkim zawdzięczam. Serio. - powiedział do potępinonych i do mnie. 
-Tak?
-Oj, tak.
-Ale luz. Tylko troszkę. 
-Jeśli czegoś potrzebujecie i jeśli mogę coś dla was zrobić to... 
-Em... - wtrąciła się Evie. -Posłuchaj bo... Mam jedną prośbę. Jest taka dziewczyna, która... marzy o tym żeby tu zamieszkać. - mówiła patrząc co jakiś czas na wyspę. -To córka Gryzeldy Dizzy. Zawsze była dla mnie jak siostra. 
-Niech przyjedzie. 
-Serio? - zapytała Evie z uśmiechem. -Super dziękuję. A wiesz co! Bo... - wszyscy się zaśmiali. -Znam masę dzieciaków z wyspy które pokochały by to miejsce. One też zasługują na drugą szanse. Może przygotuję ci... listę? 
-Tak. Jasne. Będę wdzięczny. Pewnie. 
Wszyscy zaczęli klaskać. 
-Dziękuję. 
-Lady Mal. Księga zaklęć była pod pokładem. Uma ją zabrała. - rzekł jeden ze strażników wręczając dziewczynie książkę. 
-Wiecie co? Dobra Wróżka na pewno będzie wiedziała co z tym zrobić. Dobra Wróżko! 
-Tak, tak. To ja. Dziękuję. 
-Takie rzeczy to do muzeum. 
-Otóż to. Tak. Ja to sobie wezmę. 
-Śmiało. 
-OK. - powiedziała i odeszła.
-Mnie już nie będzie potrzebna. - spojrzała na Bena po chwili ochlapując go wodą na co on odpowiedział jej tym samym. Orkiestra zaczęła grać. Mal i Ben Stanęli obok siebie i złapali się za ręce. 

Następcy i Księżniczka ZimyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz