27

1.1K 152 91
                                    

   Sprzątali krew z korytarzy już trzecią godzinę i nie zapowiadało się, że zrobią jakąś przerwę. Mikasa szorowała gąbką podłogę. Podkoszulek jej się podwinął, ukazując blade plecy. Jean co chwilę na nią zerkał z rozmarzeniem na twarzy. Armin z kolei odpoczywał na parapecie cały spocony. Reiner i Bertholdt zbierali śmieci w grubych, gumowych rękawiczkach. Historia zajmowała miejsce obok Arlerta. Ymir wachlowała ją dłońmi. Sasha biła się z Connym na szmaty.

Eren za to zaszył się w kącie korytarza i szorował kawałek podłogi tak dokładnie, że między wyczyszczonym fragmentem a brudnym widać było kolosalną różnicę. Bardzo chciał otrzymać pochwałę od kapitana.

Hanji oglądała laboratorium zachwycona ilością sprzętów, a Erwin przeglądał dokumenty. Szczególną uwagę poświęcił dziennikowi, w którym był opisany prawie każdy dzień od początku wybuchu pandemii. Niestety zapiski urwały się dwa tygodnie temu. Gdyby przybyli wcześniej...

Blondyn westchnął ciężko i oparł dłonie o ścianę. Gdy zbierali trupy, poznał wielu znajomych. Wywiezienie ich i spalenie w lesie było czymś okropnym, co pewnie będzie się śniło dowódcy po nocach. Taki brak szacunku względem towarzyszy... Najpewniej by mu wybaczyli. W końcu Smith nie chciał poświęcać czasu na kopanie grobów, aby szybciej zająć się zabezpieczaniem bazy.

- Pieprzeni nieumarli- warknął Erwin i przewalił rozwścieczony biurko. Musiał ochronić tych, którzy przeżyli. Wziął na siebie odpowiedzialność za ich życia. Ufają mu, a on... nie wie, co powinien zrobić. Zatrzymać się tu na stałe? Dalej uciekać? Do czego mają dążyć? Co jest ich celem? Tylko przeżycie? Nie, nie chciał, aby jego ludzie wegetowali. Jednak... co mógł im zaoferować?

- Lekarstwo...- szepnął Smith. Nie wiedział, czy Hanji uda się coś takiego stworzyć, ale potrzebna im była nadzieja. Nadzieja, że mogą uratować świat, że mogą stać się bohaterami.

- Posprzątasz to, prawda?- spytał Levi, który chwilę wcześniej wszedł do pomieszczenia.

- Co robią dzieciaki?

- Sprzątają. Obejrzałem mur dokładnie. Trzeba powycinać bluszcz. W dodatku za hangarem jest wejście do podziemnego tunelu. Trzeba sprawdzić jak wygląda w nim sytuacja i czy jest bezpiecznie przy wyjściu.

- Dobrze. Sprawdziłeś hangar?- dopytywał się Erwin. Postawił normalnie biurko i zaczął zbierać dokumenty.

- Tak. Pięć czołgów i chyba były tam jeszcze inne pojazdy, ale nie mogłem ich znaleźć. Nie ma nigdzie benzyny. Narzędzia w większości zostały oraz jakieś części do aut. Sprawdziłem magazyn na żywność. Praktycznie pusty. Nie wiem, gdzie podziało się jedzenie. Taka ilość ludzi nie mogła zjeść aż tyle.

***

   Wybiła godzina dwudziesta pierwsza. Skończyli sprzątać dopiero parter, więc będą musieli spać wszyscy razem w stołówce. Stali na podwórku pozbawieni ubrania. Zostali w samej bieliźnie. Mikasa, Ymir, Sasha i Krista stały rozbawione przy wejściu i patrzyły na półnagich mężczyzn.

- Dobra, brudasy...- warknął Ackerman- Ustawić się w szeregu!

Kapitan wziął szlauch i skinął w stronę Hanji. Zadowolona kobieta przekręciła kurek. Zimna woda oblała żołnierzy. Ci odskoczyli jak poparzeni, gdy poczuli pierwsze krople na ciele.

- Nie ruszać się! Teraz plecy!

Eren z trudem powstrzymywał się od patrzenia na towarzyszy. Wszyscy byli umięśnieni, a krople wody spływały po ich skórze. Przygryzali z zimna wargi lub zaciskali dłonie w pięści. Mokre włosy opadały na szoła. W oczach mężczyzn widać było iskierki zdenerwowania. Po całym tym sprzątaniu woleliby się zdrzemnąć, a nie męczyć z chłodnym prysznicem.

ŚnijOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz