30

1.1K 144 123
                                    

- Kładź się spać- powiedział Eren i przetarł oczy. Miał dość niańczenia niesamowicie wrednego kapitana. Mężczyzna przez chorobę zrobił się nieznośny.

- Nie mam ochoty. Przynieś mi herbaty.

- Jest trzecia w nocy- jęknął Jeager. Oczy już mu się same zamykały. Nie spał prawie dwa dni. Ledwo kontaktował z rzeczywistością.

- Herbata.

- Błagam, idź spać. Ja też chcę się położyć- mruknął szatyn i opadł na krzesło. Wlepił wzrok w naznaczoną niewielkimi bliznami dłoń Levi'a. Musiał kiedyś mieć rany cięte.

- Nie mam ochoty. Hm... poczytaj mi coś.

- Kapitanie, błagam...- szepnął nastolatek kompletnie załamany zachowaniem Ackermana. Ze złym samopoczuciem przypominał rozpieszczonego sześciolatka.

- Niech ci będzie. Kładź się.

- Z kapitanem?!- krzyknął Eren, który nagle się ożywił. W jego oczach pojawiły się iskierki radości.

- No a gdzie? Na podłodze? Szybko, bo się rozmyślę. Tylko zdejmij ciuchy. Nie pozwolę ci wejść pod kołdrę w rzeczach, które nosiłeś cały dzień. Nie jesteś jakimś menelem.

- Bokserki też zdjąć?

- Ocipiałeś? Tak to jest, gdy człowiek się spotyka z nastolatkiem. Najpierw jakieś zboczone książki, a teraz jawna namowa na seks- westchnął brunet i zamknął oczy.

- Nie namawiam na seks! Po prostu zadałem pytanie!

- Nie drzyj chałapy, bo zaraz ktoś przybiegnie i ze spania razem nici.

- A nikt nie przyjdzie nad ranem?- spytał szatyn. W jego głowie sroga kara od dowódcy, nienawiść innych żołnierzy i zmuszenie zakochanych do zerwania.

- Nie. Zagląda tu tylko Hanji. Weź już połóż dupę, bo mi zimno.

Materac lekko się ugiął i Levi już przy chwili poczuł oddech chłopaka na swojej twarzy. Zsunął się trochę niżej. Umieścił głowę na klatce piersiowej Erena i objął go w pasie. Nienawidził spać blisko innych ludzi. Byli obrzydliwi we śnie. Śmierdzieli, wydawali wkurzające odgłosy takie jak chrapanie czy zgrzytanie zębami. Mimo to nie miał oporów przed dzieleniem łóżka z Jaegerem. Nie pamiętał, kiedy ostatni raz kogoś przytulał zasypiając.

Szatyn zaczął bawić się włosami mężczyzny. Ackerman od razu uznał to za swoją ulubioną formę pieszczoty. Delikatny masaż głowy niesamowicie odprężał, a ból szybko uleciał. Poczuł błogość, której tak rzadko było mu dane doznać. Całe jego życie wypełniał stres, cierpienie. Ludzie pojawiający się w jego życiu umierali niedługo po tym, gdy w końcu zdołał ich polubić. Musiał ciągle czuwać, oglądać się za wrogami. Nie mógł spać, ponieważ widział wojnę, jej najgorsze oblicze.

Tak... wojna wyniszcza. Levi dobrze to wiedział. Patrzenie na torturowanych ludzi, którzy jeszcze dwa dni temu jedli z tobą posiłek... Spanie na litej skale przy temperaturze bliskiej zeru... Patrzenie, jak wybuch rozrywa ciało towarzysza... Zabijanie ludzi, którzy być może mają rodziny, dzieci, chorych małżonków... Zdejmowanie odznak z zakrwawionych mundurów... Tajne misje wymagające ciągłego zmieniania tożsamości i ukrywania się w tłumie... Podkładanie bomb w budynkach pełnych młodych żołnierzy mających przed sobą całe życie...

Ilu takich Erenów Ackerman zabił? Ilu zmuszanych do walki młodzików pełnych marzeń pozbawił życia? Jak Levi zniósłby śmierć Jaegera? Załamałby się, więc... ile osób na tym świecie załamało się przez kapitana?

Brunet wsłuchał się w bicie serca szatyna. Było dużo wolniejsze niż u normalnego człowieka. Uspokajało. On żył. Żył, a jego bezpieczeństwo jest w rękach kobaltowookiego. Bezpieczeńtwo... Ackerman prychnął, zwracając na siebie uwagę przysypiającego nastolatka. Bezpieczeńtwo... przecież w innym wymiarze to on zabił Erena, własnoręcznie.

ŚnijOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz