Żywy trup

292 9 11
                                    

Ponownie po upływie dość długiego okresu czasu odwiedzamy stolicę Polski, gdzie mieszka już bardzo dobrze nam znany bohater - (niegdyś komisarz) Jakub Roguz. Były (z resztą bardzo skuteczny) glina ma za sobą dość niefortunną przygodę związaną z tym, że udało mu się przeżyć tak groźną dla człowieka rzecz jak guz mózgu i to jedną z najgorszych odmian. W ostatniej chwili, kiedy wydawało się, że Bóg wydał już na niego wyrok i wyprawi go na tamten świat, zdarzył się cud, że jednak zdążono mu przeprowadzić operacje usunięcia złośliwego "skąpodrzewiaka". W oparciu o tym co mężczyźnie udało się całkowicie przejść, czyli właściwie "przeżycie" własnej śmierci oraz biorąc pod uwagę że był on policjantem kryminalnym wiele niebezpiecznych akcji, gdzie nierzadko zdarzało mu się narażać własne życie dla obywateli oraz ludzi mu bardzo bliskich to można by powiedzieć, że w życiu mu się naprawdę poszczęściło. Jednak jak się później okazało to tylko pozory. Albowiem, co prawda zastajemy Kubę po wielu latach od przygody związanej z jego guzem, w ostatnich latach jego życia całego i zdrowego, jednak problem w tym, że kompletnie samotnego. Z dziećmi nie ma on kontaktu (po tym jak oboje wyjechało za granicę w celu poszukiwania szczęścia, zapomniało już o swoim starym ojcu), miłość jego życia- Natalia po jak ten ukrywał przed nią wiadomość o tym, że jest śmiertlenie chory stwierdziła, że ponieważ jej to zrobił to nie kocha jej na tyle, ile się deklaruje, odwróciła się od niego i postanowiła ostatnie lata swojego życia spędzić z kimś innym i tak na stałe związała się z Antonim-trochę fajtłopowatym Francuzem, z którym jednak zdecydowała się zamieszkać w Warszawie, ponieważ nie miała serca ponownie opuszczać ojczyzny. Natomiast piękna lekarka, którą nasz amant zdążył w sobie rozkochać Zuza stwierdziła, pomimo że nadal bardzo zależy jej na Kubie, że lepiej będzie jak nie będą mieli ze sobą już nic wspólnego, ponieważ jej zdaniem tak im mu prostu jej to pisane, że pomimo tego, że zbliżyli się do siebie, to nie są sobie przeznaczeni. Podsumowując jak widać nasz bohater został zupełnie sam i od jakiegoś czasu owa "samotność" zaczęła mu doskwierać do tego stopnia, że kompletnie stracił on chęć do życia i co za tym idzie chęć nawet do tego, żeby wyjść z domu. Od kilku miesięcy siedział on samotnie w swojej małej kawalerce (piękny dom w jakim mieszkał z rodziną po uzgodnieniu z Natalią został sprzedany) i topił swoje smutki w alkoholu pogrążony w głębokiej rozpaczy. Przestał nawet on spotykać się ze Stefanem Doboszem, jego jedynym (żyjącym jeszcze) przyjacielem z czasów kiedy był jeszcze policjantem i grał w zespole "Soarring Eagles". Pewnego dnia mężczyzna postanowił z czystej troski o przyjaciela przejąć inicjatywę i sam wybrać się do niego. Kiedy zapukał w drzwi jego mieszkania, początkowo nikt mu nie chciał otworzyć, dopiero po kilku minutach dobijania się udało mu się dostać do środka, w którym jak się okazało był taki bałagan, że naprawdę było trudno postawić gdziekolwiek nogę
Stefan: Halo Kuba?! To ja, Stefan! Jesteś?!
Kuba: Powiedzmy...
Po spogldąnięciu na swojego przyjaciela, którego nie widział dość długo i wejściu głębiej w mieszkanie mężczyzna spostrzegł, że zarówno on jak i jego miejsce zamieszkania delikatne mówiąc nie wyglądają najlepiej. Obie te kwestie pozostawiają wiele do życzenia.
S: Jeja! Wyglądasz dosłownie jak...
K: Żywy trup?
S: No chyba bardziej trafnie nie mogłeś siebie określić w takim stanie
K: No dzięki za komplement, ty też stary wyglądasz wyjątkowo atrakcyjnie
S: Bardzo śmieszne... Coś ty, przez tydzień się chyba nie mył, wali od ciebie jak z gorzelni i do tego to mieszkanie... No większy tu burdel jak w stajni Augiasza! Ewidentnie brakuje ci kobiety!
K: Posłuchaj Stefciu, jeśli przyszedłeś do mnie tylko po to, żeby mnie obrażać i prawić morały to bardzo Ci dziękuję za tak miłą wizytę, ale bardzo Cie proszę żebyś już wyszedł. Ja jestem już za stary żebyś mnie pouczał!
S: O nie, obiecałem sobie idąc tutaj, że tak łatwo nie odpuszczę dopóki Ci nie pomogę. Nie mogę patrzeć jak mój najlepszy przyjaciel się zapuszcza i marnieje w oczach. Chodź, zaczniemy od ogarnięcia tego syfu, co sobie tutaj zdążyłeś urządzić...
K: Ale...
S: Bez dyskusji!
Widząc, stanowczość swojego przyjaciela oraz dla świętego spokoju nasz bohater przystał na jego propozycje i po raz pierwszy od dawna wziął się do wraz ze Stefanem do sprzątania. Po kilkunastu minutach, kiedy mieszkanie wyglądało już jako tako do użytkowania mężczyźni przy kubku kawy usiedli do rozmowy
S: No, to teraz to jakoś wygląda, że można tu bezpiecznie usiąść i porozmawiać
K: Słuchaj dzięki że mi pomogłeś ogarnąć mieszkanie, ale może lepiej będzie już, żebyś poszedł. Masz u mnie dług wdzięczności
Po tym co go spotkało, jak został przez wszystkich opuszczony Kuba mocno stroni od towarzystwa, nawet swojego najlepszego przyjaciela
S: Ale co ty, przyjaciela swojego tak po prostu wypraszasz? Przecież przyszedłem tu, żeby z tobą porozmawiać i Ci pomóc. Martwię się naprawdę
K: O jak dawno nie słyszałem tych słów
S: Powiedz mi, co się z tobą stało. Przecież odkąd pamiętam byłeś "królem życia" . Najpierw byłeś jednym z najbardziej skutecznych gliniarzy wśród warszawskiej policji, potem takim czadowym muzykiem, który przeszedł do historii jako "żywy trup"
K: No właśnie...
S: A dzisiaj jak Cię zobaczyłem to normalnie już jak dosłownie "śmierć na chorągwi". Powiedz mi, dlaczego tak się stało?
K: Wiesz, no krótko mówiąc to że tak się zaniedbałem już na stare lata to wynika generalnie stąd, że nie mam już dla kogo żyć. A samemu sobie mi to szczęścia nie daje
S: Dlaczego uważasz, że nie masz dla kogo żyć?
K: No przecież wiesz, że wszyscy, na których mi zależało odwrócili się ode mnie. Dzieciaki, Zuza i...
S: Natalia?
K: No właśnie Natalia...
S: Chyba to Cie boli najbardziej, że nie masz z nią kontaktu?
K: Jak dziś miałeś okazję już zobaczyć. Wiesz, ja już straciłem jakiekolwiek chęci, żeby mieć nadzieję, że jeszcze los się do mnie uśmiechnie, takiemu staremu...
S: Co? Czy ja dobrze rozumiem?! Czy ty mi próbujesz powiedzieć że się poddajesz! No nie wierzę, ludzie trzymajcie mnie, bo zaraz strzele mu z liścia, żeby otrzeźwiał bo chyba jeszcze jest w stanie upojenia! Przecież odkąd Cię znam to takie słowo nie ma prawa wystąpić w twoim słowniku! Nie możesz być tak negatywnie nastawiony, musisz wziąć się w garść i zawalczyć o swoje szczęście!
K: Ale stary, powiedz mi, ile można tak walczyć, z resztą ja już nie mam siły ani o co walczyć...
S: Jak to nie masz o co. A to co w życiu najważniejsze?
K: Czyli co masz na myśli?
S: No jak to co, miłość! Na nią nigdy nie jest za późno
K: Ale wiesz, że największą miłością mojego życia jest Natalka...
S: No właśnie, dlatego to o nią musisz zawalczyć
K: Ale przecież ja nie miałem z nią kontaktu od czasu odkąd dowiedziała się o guzie, z resztą za dużo zrobiłem jej przykrości, żebym mógł jeszcze to naprawić
S: Stary, czy ty mnie dobrze słuchałeś? Przecież mówiłem Ci, że na miłość, szczególnie prawdziwą, a wiem że taka jest między wami nigdy nie jest za późno. Ona wszystko zwycięży i pokona nawet największe przeszkody
K: No niby tak, ale nie wiem, nie jestem do końca przekonany...
S: Stary, a nie pamiętasz jak śpiewałeś ten kawałek: "Za tobą pójdę jak na bal..." jak to leciało dalej, pomożesz mi?
K: Stefan, daj spokój
S: No dawaj, "Za tobą pójdę jak na bal...
K: Nie obejrzę się...
S: Nic mnie nie zatrzyma nie zatrzyma mnie...
K: Niczego mi nie będzie żal...
S: Pójdę tak jak w dym...
K: Tylko powiedz, że to właśnie ty
S, K: "Za tobą pójdę jak na bal, nie obejrzę się. Nic mnie nie zatrzyma, nie zatrzyma mnie, niczego mi nie będzie żal, pójdę tak jak w dym, tylko powiedz, że to właśnie ty! Za tobą pójdę..."
Kuba: Stefan, masz rację! Zawsze powtarzałem że najgorsze co można zrobić to użalać się nad sobą. Trzeba się wziąć w garść. Wziąc sprawy w swoje ręce, a w tym przypadku owe sprawy są laptopem za pomocą którego trzeba odnaleźć Natalie i spróbować ją odzyskać!
S: No i takiego Kubę mogę właśnie słuchać i z takim się przyjaźnić!...

Kochaj albo tańcz Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz