Evelyn otworzyła oczy już następnego dnia. Mętnym wzrokiem rozejrzała się po oślepiająco białym pomieszczeniu. Było wystawne — z sufitu na grubym sznurze majestatycznie zwisał miedziany żyrandol, przypominający kandelabr; okna przysłaniały ciężkie granatowe kotary, a ściany zdobiły obrazy w masywnych drewnianych ramach z podobiznami kobiet w wystawnych sukniach w otoczeniu kwiatów. Pod plecami czuła niebywałą miękkość — jej ciało okrywały liczne warstwy niebieskiej pościeli, a pod głową miała stos poduszek.
— Ciekawe jak długo spałam? — zapytała samej siebie.
— Biorąc pod uwagę twoje bezmyślne decyzje, mogłaś spać znacznie dłużej — odparł głos, na którego dźwięk mimowolnie drgnęła.
Jake siedział na przysuniętym do łóżka krześle z głową ułożoną obok jej ręki. Wyglądał... tragicznie. Włosy, które zasłaniały mu już uszy, miał rozczochrane, a cienie i zmarszczki pod oczami wybitnie widoczne. Skóra była biała jak otaczające ich ściany, a ubranie to samo, w którym został znaleziony na statku.
— Od jak...
— Od wczoraj. A dokładniej jakieś pół doby temu.
— Czy wszyscy...
— Dzięki twojej głupocie wszyscy są cali. Trochę poobijani, zmęczeni, a niektórzy wciąż nieprzytomni, ale cali.
— A co z...
— Znaleźli ją i przykuli do doków. Ciężko byłoby zamknąć ją w lochach, gdy ma ogon.
Z powrotem ułożyła głowę na poduszkach, zakładając prawą rękę na oczy.
— To był najgorszy ślub, na jakim kiedykolwiek byłam.
Drzwi komnaty otworzyły się i stanęła w nich dwójka dziewcząt w podobnym im wieku. Jedna z nich niosła tacę z imbrykiem i dwoma filiżankami, druga zaś dzbanki z gorącą i zimną wodą oraz ręcznik. Na widok umęczonego rodzeństwa przystanęły.
— Bliźnięta jak malowane — odparła szatynka.
Jake zaśmiał się słabo.
— Nie jesteśmy aż tak podobni.
Dziewczęta podeszły do nich. Podczas gdy Emily nalewała herbaty, Suzanne ostrożnie dotknęła czoła bliźniaczki Jake'a. Zamoczyła ręcznik w chłodnej wodzie, by zaraz położyć go na skroń blondynki. Dziewczyna sapnęła.
— Spokojnie — odparła — to pomoże zbić gorączkę.
Jake pomógł Evelyn usiąść i oprzeć się o poduszki. Oboje odebrali filiżanki od Emily.
— Uwaga, bo nadal może być gorąca.
Podczas gdy Jake wypił całość niemal duszkiem, Evelyn skrzywiła się, praktycznie wypluwając gorzki napój z powrotem do porcelany.
— Co za paskudztwo.
Dziewczyny zachichotały, a Emily dorzuciła do napoju trzy kosteczki cukru. Na niewiele to pomogło, bo twarz dziewczyny z każdym kolejnym łykiem wykrzywiał grymas, ale czując, że palenie w gardle mija, wypiła gorzki napar do dna.
Suzanne zachichotała.
— Rzeczywiście. Nie jesteście aż tak podobni.
Po upewnieniu się, że rodzeństwu niczego nie brakuje i obietnicy, że wkrótce przyniosą im śniadanie, zostawiły ich samych.
Przez chwilę oboje siedzieli w ciszy. Evelyn starała się zebrać myśli — w głowie miała istny sztorm. Poprzednią noc pamiętała aż za dobrze. Ból zmiany w człowieka. Patrzenie na zahipnotyzowanego księcia. Pojawienie się Jake'a wraz z innymi porwanymi. Przemiana Issayah. Posejdon. Posejdon. Posejdon...
CZYTASZ
Mały Tryton | Little Mermaid bxb AU ✔️
Fanficśᴡɪᴀᴛ ʟᴜᴅᴢɪ ᴛᴏ ᴋᴏsᴢᴍᴀʀ! ᴢ̇ʏᴄɪᴇ ᴘᴏᴅ ᴡᴏᴅᴀ̨ ᴊᴇsᴛ ʟᴇᴘsᴢᴇ, ɴɪᴢ̇ ᴡsᴢʏsᴛᴋᴏ ᴄᴏ ᴏɴɪ ᴛᴀᴍ ᴍᴀᴊᴀ̨ ɴᴀ ɢᴏ́ʀᴢᴇ! Gdy podczas szalejącego sztormu młody tryton spostrzega płonący okręt i człowieka w niebezpieczeństwie, niewiele myśląc, postanawia mu pomóc. I nawet...