Rozdział 4

888 29 13
                                    

Dorian ^

- Możemy pogadać? - spytał mnie Dorian, gdy wcinałam tosty z serem i cebulą. Istne dzieło Bogów. Gdyby tosty były religią, na pewno byłabym jednym z jej wyznawców.

- Jasne, co jest?

- Wczoraj gadałaś z Jonaszem, wiesz, to jeszcze nic pewnego, poznałem go niedawno - próbował wydukać coś sensownego. - W każdym razie, bardzo możliwe jest, że coś do niego czuję, wiesz, nie tak jak do kolegi, tylko jak do chłopaka.

Patrzyłam na niego i widziałam, jak z każdą kolejną sekundą coraz bardziej żałuje swoich słów. Zaśmiałam się i powiedziałam:

- Co ty sobie myślisz? Przecież nie będę cię oceniać. - Uśmiechnęłam się i wróciłam do jedzenia tostów.

- Tylko tyle? Nic więcej mi nie powiesz?

- Nie jesteś pierwszą osobą, która robi przede mną coming out. Lepiej mi powiedz coś o tym Jonaszu, jaki jest?

Widziałam, jak napięcie opuszcza ciało Doriana i zastępuje je ulga. Resztę poranku spędziliśmy na gadaniu o jego znajomym. Cieszyłam się, że mój brat się przede mną otworzył.

*    *    *

- Celina obchodzi swoje urodziny w tę sobotę. Mówiła, że nie planuje nic robić, więc pomyślałam o imprezie-niespodziance. Gadałam już z Adamem. - Amin teatralnie przewróciła oczami. - Pomogłabyś nam wszystko zorganizować?

- Jasne, napisz mi, czego potrzebujesz i zrobię co w mojej mocy. Masz już plan, jak ją w sobie rozkochasz? - spytałam i podparłam głowę na dłoni, by pokazać jak bardzo jestem zaintrygowana ich relacją.

- Obiecałam sobie, że nie zrobię nic głupiego, póki ona sama nie zakończy swojego związku. Nie chcę zostać zapamiętana jako ta, która wpieprza się w nieswoje sprawy i niszczy ludziom życie. 

- Nie dość, że ładna, to jeszcze ma zasady - zaśmiałam się. 

Naszą rozmowę przerwał dzwonek na lekcje. 

Siedziałam na matematyce, ale moje myśli błądziły zdecydowanie gdzie indziej. Nieskromnie mogę przyznać, że nie muszę przykładać się do nauki, by na sprawdzianie zdobyć 90%. Do rzeczywistości przywróciło mnie pukanie do drzwi. 

- Mam nadzieję, że nie przeszkadzam - odezwała się pani Bakicu. - Chciałam tylko na minutkę prosić Milenę.

Zabrałam portfel i wyszłam z sali. Czy choć raz mogę nie zwariować, gdy ta kobieta pojawia się w zasięgu mojego wzroku?!

Gdy wyciągałam pieniądze na naprawę samochodu, mogę przysiąc, że pani Bakicu patrzyła się na mnie zdecydowanie zbyt intensywnie, niż powinna. 

- Dziękuję, mam nadzieję, że z Bregiem wszystko dobrze? - spytała, zabierając pieniądze. Gdy jej dłoń dotknęła mojej, znów poczułam motylki w brzuchu. Zapamiętała imię mojego psa, ciekawe.

- Tak, jest jeszcze trochę obolały, ale wyzdrowieje. Nie tak wyobrażałam sobie rozpoczęcie roku, ale przynajmniej nikt nie zginął - nerwowo się zaśmiałam.

- Widziałam wczoraj, że dobrze ci idzie nauka japońskiego. Uczyłaś się już go wcześniej?

- Tak, oglądałam japońskie kreskówki i tak wyszło, że wykułam parę zwrotów, ale to nic poważnego.

My heart goes pitter patterOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz