Dzisiaj spokojny, krótki rozdzialik na umilenie Waszego popołudnia. :)
⤝°♦°⤞⤝°♦°⤞⤝°♦°⤞⤝°♦°⤞
Szóstoroczni uczniowie, Hogwartu którzy wybrali Zielarstwo jako przedmiot dodatkowy stawili się pewnego październikowego dnia w Cieplarni numer siedem, która zarazem była największa w Hogwarcie. Gdy przedstawiciele każdego domu weszli do oszklonego pomieszczenia z niewiarygodnie wysokim sufitem, zobaczyli pewien bardzo okazały obiekt. Słońce świeciło jasno, ukazując w pełnej krasie młode drzewo Bijącej Wierzby.
— Zapraszam tutaj! — zawołała profesor Sprout, gdyż uczniowie zatrzymywali się na samym progu Cieplarni.
Lily podeszła bliżej do drzewa, które było otoczone magiczną barierą ochronną. Roślina nie wydawała się być tak potężna, jak ta, którą mogli podziwiać na terenie Hogwartu, jednak mimo to, robiła wrażenie.
— Proszę tylko nie dotykać tarczy, panno Evans — przestrzegła profesor i Lily od razu cofnęła się o kilka kroków.
Uczniowie powoli zajmowali miejsca w pomieszczeniu. Gdy niewielka grupka już była gotowa, by zacząć zajęcia, Pomona Sprout odezwała się z entuzjazmem:
— Na dzisiejsze zajęcia przygotowałam dla was coś specjalnego! Dzięki uprzejmości byłego profesora Zielarstwa, Herberta Berry'ego możemy podziwiać dzisiaj dość młode drzewko Bijącej Wierzby. Opowiemy sobie o tych magicznych roślinach oraz o tym, jak właściwie o nie zadbać.
— Czy nie mogliśmy po prostu podejść do naszej hogwarckiej wierzby? — rzucił któryś ze ślizgonów przemądrzałym tonem.
— Trafne pytanie, panie Spleen! Niestety Wierzba Bijąca na ziemiach Hogwartu jest szczególnie wrażliwa na bariery ochronne. Okaz ma dopiero pięć lat, ale jest to już okres, w którym jej ruchy są bardziej gwałtowne. Przebywanie w jej pobliżu jest niebezpieczne.
— Więc dlaczego takie drzewo zostało zasadzone na ziemiach szkoły? — zapytał ktoś nagle.
Lily zastanowiła się chwilę. Faktycznie, było to doskonałe pytanie. On też nie mogła znaleźć logiki w takim działaniu. Przecież nauczycielka sama twierdziła, że roślina była niebezpieczna. Zatem z jakiej racji umieszczono ją na ziemiach, gdzie przebywało tyle ciekawskich dzieciaków, żądnych niebezpiecznych przygód?
Profesor Sprout zmieszała się na te słowa. Na dobrą sprawę, nie była w pełni świadoma, dlaczego właściwie wierzba tam była.
— To odgórna decyzja dyrektora Dumbledore'a — powiedziała nieco urażonym tonem, po czym kontynuowała niewzruszona: — Chciałabym wam zademonstrować, jak wierzba zachowuje się w naturalnych warunkach, bez unieruchamiania jej. Jednak najpierw podstawy. Kto wie, jak unieszkodliwić szybko Bijącą Wierzbę?
Kilka dłoni poszybowało do góry. Jednak najbardziej ochoczo chciały odpowiedzieć dwie osoby; Lily Evans i Helbert Spleen, którzy zwykli rywalizować między sobą na Zielarstwie.
— Panno Evans?
— Myślę, że dobre byłoby zaklęcia Ferula?
— Jasne, jeśli chcesz, by całe drzewo pokryło się bandażem — zaśmiał się Spleen.
— Niestety, ale coś musiało się pani pomylić. Zaklęcie Ferula co prawda działa unieruchamiająco, ale jedynie w magomedycynie — wyjaśniła nauczycielka. — Czy pan Spleen zna odpowiedź?
— Oczywiście. Immobilus.
— Tak, znakomicie.
Lily przewróciła oczami na przemądrzałego ślizgona, który teraz puszył się niczym paw. Zaskakująco przypominał wówczas Jamesa Pottera. Rudowłosa zamyśliła się chwilę. Przyznała w duchu, że wolałaby już użerać się bez końca z Helbertem Spleenem, niż mieć cokolwiek do czynienia z Potterem lub, na dobrą sprawę z którymkolwiek huncwotem.
CZYTASZ
Nad przepaścią [ Lupin x Evans ] ✓
FanfictionGdy człowiek staje nad przepaścią, instynkt zachowawczy każe się cofnąć. Jednak, co jeśli los pcha nas naprzód, wbrew przestrogom? Wojna czarodziejów nabiera rozpędu, gdy wspólny język znajduje dwójka gryfonów - Lily Evans i Remus Lupin. Długie roz...