Ten rozdział chciałabym zaś zadedykować jedynej i niezastąpionej AlohomoraTej. Czytam jej opowiadanie o Remusie i Tonks od kilku lat (wciąż powstaje!) i muszę powiedzieć, że nikt nie opisuje Lupina w taki genialny sposób, jak Mora! Dzięki, że przez wiele lat byłaś i jesteś dalej dla mnie mega inspirująca pisarką! Ludzie, koniecznie zajrzycie do jej genialnej historii! <3
⤝°♦°⤞⤝°♦°⤞⤝°♦°⤞⤝°♦°⤞
— Nudzę się — sapnął Syriusz męczeńskim głosem.
Łapa doszedł do takiego wniosku po raptem pół godzinnym odpoczynku na błoniach, co sprawiło, że Lupin zaśmiał się cicho.
— Chciałbym, żeby już była pełnia — mruknął animag.
— Może ty byś chciał — odparł mu Lupin, nie odrywając wzroku od swojej książki.
— To cię trochę ożywi, Łapo — wypalił nagle Potter. — Zobacz, kto tam siedzi...
Black momentalnie podniósł się na łokciach i popatrzył w pokazanym kierunku. Nie tak daleko przed nimi, w zacienionych krzakach siedział Severus Snape, odwieczne nemezis Jamesa i Syriusza.
Gdy czarnowłosy ślizgon zbierał się już do opuszczenia błoni, Potter i Black poderwali się na równe nogi, niczym dwa walczące koguciki, gotowe do podwójnego ataku.
Remus i Peter pozostali zaś na swoich miejscach. Glizdogon zwykle stronił od takich akcji, gdyż zwyczajnie w świecie był tchórzliwym szczurkiem, zaś Remus starał się unieść ponad to wszystko. Jednak mimo, że wciąż miał przed nosem powieść, jego wzrok nie poruszał się już po kolejnych linijkach tekstu, a na środku jego czoła pojawiła się czujna zmarszczka. Nasłuchiwał.
— W porządku, Smarkerusie? — zawołał zaczepnym głosem Potter, a Snape na te słowa stanął jak wryty. Mało nie przewrócił się na trawę, chcąc szybko złapać torbę, która wyleciała mu z rąk.
To, co stało się potem zapadło w pamięć wszystkim świadkom na bardzo długi czas.
— Expelliarmus!
— Impedimento!
Zaklęcia jedno po drugim wyskakiwały z różdżki Pottera i godziły w ograbionego z jakiejkolwiek dumy Severusa. Temu wszystkiemu głośno dopingował ucieszony Syriusz oraz kilka osób, które wyniuchały darmowe przedstawienie. Śmiech i wyzwiska ze strony dwóch huncwotów unosiły się głośnym echem po błoniach. Nikt jednak nie słyszał buzującej krwii, która gotowała się już w żyłach Snape'a. Chodź nie mógł się ruszać, to już układał w głowie morderczy plan, który z pewnością wykończyłby raz na zawsze tych gnojków.
Gdy ślizgon kolejny raz wylądował na ziemi, dysząc i krztusząc się w konwulsjach, a tłum zawiwatował wesoło na ten widok, Glizdogon ośmielił się wstać i z dziwną fascynacją minął Lupina, by lepiej przyjrzeć się całej sytuacji.
Remus zaś zaczął zachodzić w głowę, co powinien zrobić. Spojrzał na swoją odznakę prefekta, którą tak dumnie dzierżył i natychmiast poczuł wyrzuty sumienia. Przecież powinien był zareagować w takich właśnie sytuacjach, po to pełnił taką funkcję, by działać i chronić słabszych. Z drugiej jednak strony czuł strach. Co, jeśli po jego interwencji przyjaciele się od niego odwrócą i znów zostanie całkiem sam?
— Jak ci poszedł egzamin, Smarku? — zarechotał Potter.
— Obserwowałem go, rył nosem po pergaminie — odpowiedział Syriusz z satysfakcją na wyluzowanej twarzy.
CZYTASZ
Nad przepaścią [ Lupin x Evans ] ✓
FanficGdy człowiek staje nad przepaścią, instynkt zachowawczy każe się cofnąć. Jednak, co jeśli los pcha nas naprzód, wbrew przestrogom? Wojna czarodziejów nabiera rozpędu, gdy wspólny język znajduje dwójka gryfonów - Lily Evans i Remus Lupin. Długie roz...