23

262 17 11
                                    

Kilka miesięcy później

Plan stworzony przez Armina przy współpracy z Hange i Pyxisem, działał doskonale. Od czasu zdobycia morza, pojawiły się dwie jednostki wiozące więźniów, którzy mieli stać się kolejnymi tytanami. Przy pomocy Erena obie dostawy zostały zlikwidowane, zapewniając spokój mieszkańcom Paradis na kolejne tygodnie. Hange nie uważała za konieczne by wszyscy musieli przebywać w obozie za murem i podzieliła Korpus na dwie części. Podczas gdy jedni chronili plaży, drudzy migli wrócić na kilka dni do swoich rodzin, ale przede wszystkim by złożyć raport Królowej. Wymiany żołnierzy dokonywano średnio raz na dwa, trzy tygodnie i w ten oto sposób, Narine mogła widywać Ackermanna częściej niż z początku zakładała. Sytuacja zaczęła się jednak komplikować, kiedy kolejna dostawa więźniów była większa i lepiej uzbrojona od poprzedniej, co oznaczało, że Mare potrafi uczyć się na błędach. Kryzys nastąpił gdy na polu bitwy pojawił Zecke Jaeger. Jeden jego ryk wystarczył, by na wybrzeżu zaroiło się od ogromnej ilości tytanów, nad którymi trudno było zapanować. Ukształtowanie terenu nie ułatwiało walki z olbrzymami, bo na niezabudowanym terenie, sprzęt do trójwymiarowego manewru był bezużyteczny. Zwerbowano wszystkich żołnierzy by utrzymać pozycję na nabrzeżu, jednak ilość ofiar z każdą godzina była coraz większa. Gdy tylko przybył posłaniec, Historia natychmiast wysłała go do Narine, zdając sobie sprawę z tego, co w tej chwili przeżywała. Nie widziała Ackermanna od czterech tygodni i łaknęła każdej informacji. Wieści z frontu które dotarły do Dowództwa nie brzmiały jednak optymistycznie. Po dołączeniu zwierzęcego do walczących na wybrzeżu wrogich wojsk, doszło do kolejnej rzezi. Podobnej do tej, która miała miejsce dwa lata temu. Wtedy w zaledwie kilka minut Zecke rozgromił cały Korpus Zwiadowców. Strach o przebywającego na polu bitwy Ackermanna zajął jej cale ciało. Przyłożyła swoją dłoń do lekko zaokrąglonego brzucha, w którym od niedawna znajdowała się maleńka fasolka. Nowe życie będące połączeniem jej i Levi'a. Dziecko o którego istnieniu ojciec być może nigdy się nie dowie i które nigdy go nie pozna, jeśli sprawy potoczą się tak źle jak poprzednio. Spojrzała na przejeżdżające za oknem wozy z zaopatrzeniem, które zmierzały na front i zacisnęła usta. Choć wiedziała, że Ackermannowi z pewnością się to nie spodoba, nie mogła już dłużej bezczynnie tutaj siedzieć i czekać. Każda kolejna minuta niepewności, coraz bardziej sprowadzała ją w kierunku szaleństwa. Choć jej rozum podpowiadał, że nadal powinna siedzieć w pałacu i czekać, jej serce krzyczało by ruszyła na pole bitwy, żeby dołączyć do walczących a przede wszystkim odnaleźć Levi'a. Pojawienie się Zecke tylko spotęgowało to odczucie. Zaciskając zęby z determinacji, wyjęła z szafy mundur Korpusu Zwiadowców który należał do Levi'a. Bez wahania założyła go na siebie czując, że idealnie na nią pasuje. Zarzuciła na ramiona zielony płaszcz ze skrzydłami wolności i nakryła głowę kapturem. Wciągnęła do płuc nadal obecny na materiale zapach Ackermanna, dodając sobie sił. Przez nikogo nie niepokojona wyszła na główny plac przed budynkiem. Wyprowadziła ze stajni swojego konia i dołączyła do członków wojska, którzy zmierzali na front by jako wsparcie dołączyć do walczących. 

------------------------------------------------------------------

Nawet w najśmielszych snach nie byli przygotowani na to, co zostało im zafundowane przez żołnierzy Mare. Ich technologia znacznie przewyższała ich własną. Latające w powietrzu maszyny, wypluwały z siebie ludzi którzy jeszcze będąc w powietrzu przemieniali się w bezmyślnych tytanów. Łodzie wypełnione po brzegi ludźmi strzelającymi z karabinów maszynowych, jeden po drugim przybijały do brzegu i tylko dzięki Arminowi nie wszystkim się to udało. Fakt posiadania po stronie Paradis Tytana Atakującego i Kolosalnego sprawiał, że jedynie dłużej byli w stanie stawić opór wrogiemu wojsku. Jednak zarówno Levi jak i Hange już wiedzieli, że czeka ich tutaj klęska. Pole bitwy przykrywała unosząca się z ciał tytanów para, drastycznie zmniejszając widoczność. Na ziemi roiło się od fragmentów ludzkich ciał i kałuż krwi, które jeszcze nie zdążyły wsiąknąć w glebę. Sytuacja przypominała Levi'owi sceny jakie było mu dane widzieć, sprzątając ciała swoich towarzyszy po odbiciu muru Maria. Zresztą nie powinno go to dziwić biorąc pod uwagę, że Zecke również postanowił zaszczycić ich swoją obecnością i pomimo tego, że Levi obiecał to Erwinowi, tym razem również nie mógł go zgładzić. Nie był w stanie nawet zbliżyć się do Tytana Zwierzęcego, bombardowany gradem pocisków które fruwały pomiędzy nimi, a trzy i czterometrowcami ,którym nie robiły większej szkody. Wszystko wskazywało na to, że w tym miejscu Najlepszy Żołnierz Ludzkości zakończy swoje życie. Nawet jego siły musiały kiedyś się skończyć i nawet tajemnicza moc Ackermannów nie mogła go uratować, kiedy wycieńczony padł na ziemię pośród ciał swoich towarzyszy. Kula która sięgnęła jego ramienia, przeszła na wylot tuż pod obojczykiem na tyle precyzyjnie, że krwawienie było niewielkie i wzmagało się tylko podczas ruchu. Po twarzy spływała struga krwi z niewielkiego rozcięcia na skroni, żłobiąc ścieżkę na zabrudzonym policzku. Najważniejsze było to, że Narine w tej chwili była bezpieczna i przebywała wraz Historią w pałacu. Niezależnie od tego co się wydarzy był pewien, że sobie poradzi i zrobi wszystko by przetrwać. Wokół słyszał agonalne głosy żołnierzy błagających o pomoc, a gdzieś nad nim pomiędzy kłębami unoszącej się pary, majaczyło rozgwieżdżone niebo. Kiedyś Levi nie widział żadnej różnicy między tym niebem, a ciemnym sklepieniem nad jego głową w Podziemiu. Jak bardzo się wtedy mylił... Dlaczego akurat teraz przypomniał sobie o tym? Być może dlatego, że jego misja na tym świecie dobiegała wreszcie końca. Już nie musiał walczyć. Ostatnie miesiące z Narine obfitowały w wiele emocji, które wreszcie doprowadziły ich do miejsca w którym się znaleźni. Levi jednak czuł, że nie był dla niej kimś kogo potrzebowała. Choć nie zdawała sobie z tego sprawy, życie z nim nie byłoby takie idealne jak mogłoby się wydawać. Dwumetrowy tytan z rozwartą paszczą która ułożyła się na kształt szalonego uśmiechu, wreszcie go zauważył i kucając wyciągał ku niemu swoją dłoń. Myśli Levi'a pobiegły ku tej dwójce która już zbyt długo na niego czekała. Isabel znowu nazwie go swoim braciszkiem, a Farlan... będzie mógł pozdrowić go od Narine gdy już się zobaczą i przyznać, że co do jednego zawsze miał rację... Postać z powiewającą na wietrze opończą Zawiadowców, mignęła tuż przed jego oczami i z głośnym okrzykiem zaatakowała sięgającego ku niemu tytana. Wielkie cielsko runęło, a spod kaptura odbijającej się od niego postaci, wysunął się gruby złoty warkocz. Narine dysząc ciężko wylądowała tuż obok niego, pośród otaczających ich zewsząd tytanów. Widział w jej oczach rozpacz zmieszaną z gniewem, jednak tym co wysuwało się na prowadzenie była ulga.

Więzień przeszłościOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz