Obierałam jabłko kiedy nagle usłyszałam trzaśnięcie drzwi. Zaniepokojona tym dźwiękiem, którego się nie spodziewałam odłożyłam owoc, wytarłam ręce i wolnym krokiem poszłam sprawdzić kto z taką furią wszedł do domu. Ze względu na to, że i mnie, i James'a miało nie być przez kilka dni, większość ochrony i pracowników miało wolne, a po dwóch ochroniarzach, którzy zostali nie spodziewałabym się takiego zachowania.
Gdy weszłam do salonu ujrzałam jak James zdjął marynarkę i rzucił ją na oparcie kanapy. Zdecydowanym krokiem podszedł do szafki, w której trzymaliśmy alkohol. Wyciągnął szklankę, nalał do niej na dno whisky i podszedł do okna. Oparł się ręką o szkło, w drugiej dalej trzymając szklankę. Podeszłam kilka kroków w jego stronę. Widziałam jego odbicie w szybie. Jego szpakowate włosy były starannie ułożone, a wąskie usta zaciśnięte. Prosty nos, dołeczek w brodzie, opalona twarz bez ani grama zarostu. Swoimi brązowymi oczami spoglądał za okno, na rozciągającą się za nim panoramę Los Angeles. Z początku mnie nie widział, jednak kiedy podeszłam jeszcze dwa kroki bliżej, zauważył moje odbicie w szybie.
– Emily? Co ty tutaj robisz? Miałaś jechać na kilka dni do rodziców.
Stanęłam obok mojego męża i założyłam ręce. Zupełnie nie wydawał się zaskoczony moim widokiem, a ton jego głosu nie wykazywał żadnych emocji.
– I pojechałabym gdyby moja matka nie zadzwoniła dzisiaj rano i nie oznajmiła mi, że zupełnie zapomniała o mojej wizycie. Postanowiła wybrać się z przyjaciółką do spa.
– A Chloe? Nie mogłaś jechać do niej?
– Pojechała gdzieś z tatą. Niestety nie zrozumiałam, gdzie dokładnie. Wiesz jak nieskładnie matka potrafi mówić.
Matka, czy raczej Erica, jak kazała do siebie mówić odkąd wróciłam ze szkoły. Nie przyjmowała do wiadomości tego, że parę miesięcy temu skończyła pięćdziesiąt lat. Zachowywała się tak, jakby na siłę chciała się odmłodzić. A przecież trzydziestopięcioletniej kobiecie, za którą próbowała uchodzić nie wypadało mieć córki, która skończyła dwadzieścia dwa lata. Jedynie moja młodsza siostra, Chloe, miała prawo zwracać się do niej mamo. Tyle, że ona miała dopiero dziesięć lat.
– A ty? Dlaczego wcześniej wróciłeś? Ciebie też miało nie być przez kilka dni. Coś nie tak w Mieście grzechu? – dodałam jeszcze. Byłam ciekawa, co się stało, bo James nigdy nie wracał wcześniej z żadnego wyjazdu. Później i owszem, ale wcześniej? Nigdy.
James westchnął i upił łyk alkoholu, cały czas patrząc przed siebie. W tej chwili wydawał się zrezygnowany, chociaż po sposobie w jakim wszedł do domu, spodziewałabym się po nim raczej wściekłości.
– Miller odmówił sprzedaży kasyna. Nie miałem tam nic więcej do roboty – odparł po chwili.
– I co teraz? – zapytałam, próbując przywdziać obojętny ton.
– Jest solidnie zadłużony, poczekam jeszcze chwilę, aż zmięknie. Nie musisz się tym przejmować.
Odszedł kawałek i na panelu sterowania na ścianie otworzył okna. Czy może raczej ściany? Salon znajdował się na rogu budynku a dwie ze ściany były zrobione w całości ze szkła. Z dwóch stron otwierały się one na co najmniej cztery metry, tworząc niezwykłe wrażenie pomieszczenia połączonego z tarasem, z którego płynnie przechodziło się do strefy ogrodowej z basenem.
Gorące popołudniowe powietrze owiało moją twarz. Był już początek października a upał nie odpuszczał.
– Za kilka dni masz urodziny – zaczął James, siadając wygodnie na kanapie.
– Tak – potwierdziłam, ciekawa dlaczego zaczyna ten temat. Rodzice mieli wydać z tej okazji małe przyjęcie, na które wcale się nie cieszyłam, ale czego w związku z tym chciał James?
CZYTASZ
Nie mów nikomu
RomanceEmily nie została żoną Jamesa z własnej woli. Zadecydowali jej rodzice oraz finansowy układ. Po czasie okazało się, że życie w złotej klatce przestało jej wystarczać, a poznany przypadkiem sprzedawca markowych samochodów obudził w niej uczucia, jaki...