Rozdział 5

22 2 0
                                    

Nie myślałam o niczym. Chciałam wyjść z tego przyjęcia, pełnego fałszu, pozorów, manipulacji i złej atmosfery. Potrzebowałam odetchnąć. Potrzebowałam wolności.

Krok za krokiem, zmierzałam w kierunku wyjścia z rezydencji.

Wiedziałam, że daleko nie ucieknę, ale sam fakt, że będę mogła wrócić do pustej willi, w której nie ma Jamesa, był dla mnie cenny.

– Em!

Ktoś mnie wołał, ale nie odwróciłam się.

– Em! Do cholery, co się z tobą dzieje przez cały wieczór? – Ktoś złapał mnie za rękę i delikatnym pociągnięciem zmusił mnie do zatrzymania.

Odwróciłam się i spojrzałam w uroczą twarz Jessici, przyjaciółki, której już dawno nie widziałam.

– Jess! – ucieszyłam się i rzuciłam się jej w ramiona. – Tak się cieszę! Myślałam, że nie przyjdziesz.

– Nie mogłabym odpuścić takiej okazji. Wszystkiego najlepszego, dziewczyno.

– Dziękuję. – Odsunęłam się od przyjaciółki na długość ramion i popatrzyłam na nią. Nic się nie zmieniła. – Boże, Jess, jak dobrze cię widzieć.

Przytuliłam się do niej po raz kolejny.

– Mam nadzieję, że teraz, kiedy Caroline wróciła do Los Angeles będziemy mogły się częściej widywać – dodałam.

– James nie zmienił zdania? Oczywiście, że nie – odpowiedziała sama sobie Jessica nie czekając na moją odpowiedź. – Jeszcze sprowadziłabym cię na złą drogę. Z ukochanej, przykładnej żonki zmieniłabyś się w wariatkę, która lata z imprezy na imprezę.

– Och, przestań.

– Skoro już cię złapałam, a tej sęp twój mąż nie krąży nigdzie w pobliżu to opowiadaj, co u ciebie słychać? Nie znudziło ci się jeszcze bycie mężatką?

Spochmurniałam. Właśnie teraz chciałabym powiedzieć Jess wszystko, o czym nikt inny nie wiedział. Ona na pewno by mnie zrozumiała. Byłyśmy przyjaciółkami odkąd pamiętam, powierzałyśmy sobie najskrytsze sekrety. Jednak od tamtej chwili wiele się zmieniło. Dalej ufałam jej jak nikomu na świecie, dalej mogłabym powiedzieć jej wszystko. Wszystko co dotyczyło mnie. Niestety moje problemy i moje życie małżeńskie nie było tylko moje.

W głębi serca miałam głębokie poczucie, że nie powinnam dzielić się prawdą na temat mojego życia, że to nie wypada. Dama, jaką chcieli ze mnie uczynić w szkole, nie zanudza innych swoimi problemami, tylko znosi je w pokorze.

– Cóż... Małżeństwo ma swoje plusy... Niewątpliwie...

– Nie pieprz głupot, Em. Nie jesteś szczęśliwa, widzę to.

– Emily! Emily, chodź tutaj natychmiast! – nawoływania matki rozległy się dość blisko nas. Na szczęście jeszcze nas nie zauważyła. Skuliłam się i schowałam za krzakiem. Jessica zrobiła to samo.

– Dlaczego chowamy się przed twoją mamą?

– Nie może mnie zobaczyć. Zanim mnie złapałaś, wychodziłam z przyjęcia.

– No – zaczęła Jessica, przeciągając. – To w takim razie spadamy stąd.

Złapała mnie za rękę i pociągnęła w kierunku wyjścia z rezydencji. Skradałyśmy się przy żywopłocie, starając się nie zwracać na siebie uwagi.

Nie myślałam o tym, co będzie, jak James się zorientuje, że zniknęłam. Nie mogłam tutaj zostać. Nie chciałam. Nie wyobrażałam sobie stanąć przed nim i spojrzeć mu w oczy. To samo tyczyło się rodziców. Jak mogłabym teraz z nimi rozmawiać, wiedząc, że mnie sprzedali. I to dlaczego? Bo nie mogli zrezygnować ze swojego statusu życia, z luksusu, z pieniędzy. Łatwiej było zrezygnować z córki, która i tak przez kilka lat była w szkole z internatem, gdzie wpajali jej posłuszeństwo.

Nie mów nikomuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz