Rozdział 9

17 0 0
                                    

Po skończonej rozmowie byłam tak przybita, że nie miałam dłużej ochoty przebywać w ich domu. Pożegnałam się z tatą, przekazałam pozdrowienia dla Chloe i wyszłam. Postanowiłam pokrążyć trochę po mieście, pomyśleć, ucieszyć się z mojej chwilowej samotności.

Przejażdżka nie była jednak zbyt przyjemna, bo jak tylko wyjechałam na Ventura Fwy, natknęłam się na koszmarny korek. James dał mi kilka godzin wolnego, jeśli nie chciałam go zdenerwować, musiałam wrócić do domu. A nie chciałam. Jeśli miałam od niego odejść to na pewno nie zmaltretowana przez wściekłego męża. Musiałam zagryźć zęby i jakoś wytrzymać. Czas, który mi został, pewnie odstoję na autostradzie.

Westchnęłam i pełna beznadziei żółwim tempem jechałam do przodu.

Godzinę później, kiedy byłam już niedaleko zjazdu, zadzwonił mój telefon. Spojrzałam na wyświetlacz. Caroline. Odebrałam telefon.

– Caroline – powiedziałam bardzo oficjalnym tonem do słuchawki.

– Emily – odpowiedziała równie poważnie. – Coś się stało?

– Nie, dlaczego? Wracam właśnie od rodziców.

– Nie ważne, może mi się wydawało. Słuchaj, dzwonię zaprosić ciebie i Jamesa do nas na wieczór na kolację. Greg chciałby coś obgadać z Jamesem, a my też nie miałyśmy zbyt wiele czasu dla siebie ostatnio. Dodatkowo przyjeżdża mój brat, będzie fajnie.

– Sama nie wiem... Muszę porozmawiać z Jamesem.

– Tym się nie martw, Greg ma do niego zadzwonić.

– Och, to świetnie – siliłam się na radosny ton, ale chyba marnie mi to wyszło.

– Em, jestem pewna, że coś się dzieje. Opowiesz mi?

– Nic się przed tobą nie ukryje, co? – Uśmiechnęłam się lekko. Cała Caroline. Razem z Jess znały mnie jak nikt inny i ciężko było zamaskować przed nimi jakikolwiek gorszy nastrój. – Miałam małą sprzeczkę z Jamesem, to wszystko. Szczerze mówiąc nie bardzo mam ochotę na spędzanie wieczoru w jego towarzystwie.

– Och, Em, strasznie mi przykro, na pewno szybko się pogodzicie – powiedziała ze smutkiem w głosie. Caroline była przekonana, że z Jamesem stanowimy zgodne małżeństwo. To było jedyne co udało mi się przed nią skutecznie ukryć. Nigdy nie przyznałam się jak naprawdę wygląda nasz związek.

– Tak, na pewno. Jednak póki co, sama rozumiesz...

– Kochana, rozumiem cię doskonale. Nie ma problemu, za chwilę powiem Gregowi, jaka jest sytuacja.

– Carol, proszę, nie mów mu, że się pokłóciliśmy.

– Wiadomo, za kogo ty mnie masz. Coś wymyślę, nie martw się. Umówimy się w innym terminie. Kocham cię. Buziaki.

– Dzięki. Do usłyszenia.

Odetchnęłam z ulgą. Wieczór z Jamesem przy jednym stole w domu będzie nie do zniesienia, a co dopiero u znajomych, gdzie musielibyśmy oboje trzymać fason. Nie podobało mi się to, że muszę okłamywać Caroline, ale naprawdę nie chciałam, żeby znała prawdę. Źle się z tym czułam. Nie lubiłam okłamywać swoich przyjaciółek, jednak nie chciałam im też dokładać zmartwień. Nawet nie wiedziałam, jak zareagowałaby Caroline, gdyby wiedziała jak naprawdę wyglądają moje relacje z Jamesem. Czy stanęłaby po mojej stronie? Czy też raczej byłaby lojalna wobec swojego męża i jego przyjaciela? W końcu to James i Greg byli przyjaciółmi, my poznałyśmy się dopiero później. Jessica na pewno byłaby moim wsparciem, ale czy chciałam ją martwić i narażać się na współczucie. Nie, chyba nie. Byłam na to zbyt dumna. Przynajmniej do tej pory. Czułam, że na skorupie, którą się otoczyłam zaczęły pojawiać się pęknięcia.

Nie mów nikomuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz