~14~ pt.3

437 39 1
                                    

Wspomnienie trzecie 

Od tamtego pamiętnego dnia Jisung i Hyunjin stali się praktycznie nierozłączni. Co prawda początkowo Hanowi ciężko było zaufać drugiemu, jednak szybko się przekonał, że chłopak nie jest tacy jak inni. Był o wiele lepszy. Spędzali ze sobą wszystkie przerwy. Ludzie ze szkoły przestali się naśmiewać z szatyna, a to wszystko dzięki Hyunjinowi, który za każdym razem stawał w jego obronie. Oczywiście dalej zdarzały się sytuacje, kiedy to ktoś próbował zaczepić Jisunga, jednak wtedy zaraz obok pojawiał się jego przyjaciel, który ratował go za każdym razem. 

Ludzie bowiem czuli ogromny respekt do Hyunjina, głównie za sprawą jego rodziców, którzy byli właścicielami jakiejś firmy, a sam chłopak był przystojny i nieźle wygadany. Zawsze potrafił odpowiedzieć sensownie na każdą zaczepkę, z takim skutkiem, że wszyscy od razu odpuszczali nie mając więcej jakichkolwiek argumentów. 

Jisung czuł się przy nim dobrze i bezpiecznie. Miał wrażenie, że w końcu znalazł odpowiedniego przyjaciela. Ale czy aby na pewno tylko przyjaciela? Chłopak starał nie dopuszczać do siebie tej myśli, że mógłby czuć do drugiego coś więcej, jednak jego organizm mówił mu zupełnie co innego. Nie chciał jednak w to uwierzyć.

Cały ten czas, który spędzali razem był dla Jisunga jak jakaś bajka. Chłopak zawsze go wspierał i zawsze się dogadywali. Jednak było to zbyt piękne, żeby mogło trwać wiecznie. 

Tego dnia chłopcy jak zwykle wspólnie wracali do domu. Szatyn obmyślał już plan na wieczór

- Jinnie~, a wyjdziemy dzisiaj gdzieś? Możemy pójść do- nagle przerwał mu Hyunjin. 

- Umówiłem się z chłopakami, sorry. - odparł oschło nie odwracając nawet wzroku na swojego towarzysza.

- Oh okey, rozumiem... To może innym razem, hm? - spytał niepewnie Jisung, na co drugi kiwnął lekko głową. Han pochmurniał dość mocno, bo chłopak zawsze z nim wszędzie wychodził, a nawet jeśli miał już jakieś plany - to je odwoływał. Było mu przykro, ale nie miał tego za złe. Hyunjin nie mół przecież zawsze rzucać wszystko, żeby tylko biec od razu do niego. Jisung to rozumiał. Szli dalej w ciszy, która tym razem była trochę niekomfortowa. 

Rozstali się również bez żadnej wymiany zdań. Rozeszli się w ciszy. Han zastanawiał się czy zrobił coś źle, że Hyunjin dzisiaj się tak zachowywał, czy może coś się stało i przez to chłopak nie miał humoru. Rozmyślał nad tym przez całą drogę powrotną, ale nie znalazł odpowiedzi. 

***

Tak mijały kolejne dni, tygodnie. Hyunjin stał się oschły. Jisung zauważył, że to nie był już ten sam Hyunjin, którego poznał tamtego dnia. Zmienił się nagle w szorstkiego typa, który nie zważa na innych. Ale nawet mimo tego, Jisung dalej mu ufał i wierzył, że to tylko chwilowa zmiana; wierzył, że zaraz wszystko wróci do swojego pierwotnego stanu. Jak bardzo się jednak mylił. 

Chłopak przekroczył właśnie próg szkoły i od razu udał się schodami na pierwsze piętro, gdzie miał mieć pierwszą lekcję. Jego serce stanęło, kiedy na korytarzu zobaczył nikogo innego jak Hyunjina rozmawiającego z jego oprawcami. Widać było, że świetnie się dogadywali co jakiś czas głośno się śmiejąc. Jisung bez chwili zastanowienia podszedł do chłopaka i stuknął go palcem w ramię, na co tamten od razu się odkręcił.

- A to ty. Idź do klasy czy coś, rozmawiam z chłopakami. - odparł szybko i zaraz potem odkręcił się do swoich towarzyszy, którzy patrzyli na Hana z pewnego rodzaju irytacją, a zaraz potem kontynuowali swoją wymianę zdań.

Jisung wszedł do klasy i zajął swoje miejsce. Zabolało go serce. Czuł się... zdradzony? oszukany? Obie opcje były odpowiednie, żeby określić to co czuł w tym momencie chłopak. Już się domyślał co było powodem zmiany Hyunjina. Wpadł on w zdecydowanie złe towarzystwo. Jisung położył się na ławce myśląc nad tym co powinien zrobić w tej sytuacji.

***

Z każdym dniem chłopcy coraz bardziej oddalali się od siebie, a raczej głównie robił to Hyunjin. Unikał on niższego chłopaka, czasem udawał, że go nie widzi, a za to coraz częściej spędzał czas z Changbinem i resztą jego zgrai. 

Tego dnia Jisung siedział na przerwie sam po raz kolejny. Zaczęło stawać się to dla niego już codziennością, tak jak jeszcze przed tym, kiedy nie znał jeszcze chłopaka. Han siedział w kącie korytarza wypatrując postać przyjaciela, jednak nie był w stanie go dostrzec. Był to już drugi tydzień kiedy Hyunjin nie pojawił się w szkole, ani nie odpisywał na wiadomości Jisunga. Szatyn mocno się o niego martwił.

Po skończonych lekcjach udał się do swojego "domu". Leżał u siebie na łóżko, a myśli o przyjacielu cały czas krążył po jego głowie. Nie potrafił skupić się na niczym innym. Bał się, że chłopakowi coś się stało, jednak starał nie dopuszczać do siebie tej myśli. Rozważał nawet opcję pójścia do niego do domu. Początkowo odrzucił tę propozycję, jednak chęć sprawdzenia co u niego była zdecydowanie silniejsza. Ubrał się w pierwszą lepszą bluzę, po czym wyszedł z budynku uprzedzając wcześniej kogoś z placówki, że wróci niedługo. 

Szedł przed siebie dość żwawym krokiem rozmyślając co powie on Hyunjinowi. Po kilkunastu minutach stał już przed drzwiami dużego, piętrowego domu. Jego serce biło w zawrotnym tępie, a jego dłonie zaczęły się pocić. Podszedł nieco bliżej i wtedy usłyszał dobiegające z wnętrza budynku głosy oraz śmiechy. Zapukał delikatnie w drzwi, czekając aż ktoś mu otworzy, jednak to nie nastąpiło. Powtórzył znowu tę czynność, jednak z takim samym skutkiem. Chwycił więc za klamkę i okazało się, że drzwi były otwarte. Wszedł do środka i od razu uderzył w niego smród papierosów i alkoholu unoszący się w pomieszczeniu. Podszedł niepewnie do drzwi prowadzących do salonu, a rozmowy stawały się coraz głośniejsze, jednak z tego mamrotania nie był on w stanie nic zrozumieć. Stanął pod ścianą, wciągnął powietrze i następnie wychylił głowę przez próg. Jego serce wtedy stanęło.

W całym salonie unosiła się chmura gęstego dymu od papierosów, a po całym salonie były porozrzucane butelki po różnego rodzaju alkoholach. W pokoju znajdowało się około dziesięcioro osób. Jednak to co przyciągnęło uwagę Jisunga to Hyunjin siedzący na kanapie w towarzystwie jakiejś dziewczyny, która była przylepiona do jego ramienia. Sam chłopak wydawał się być ledwo przytomny, zapewne przez ilość wypitego alkoholu. 

Han stał jak wryty wpatrując się w chłopaka. Nie martwił się już tym, że ktoś go zauważy. Patrzył się z bólem na przyjaciela nie wiedząc co powinien zrobić. Wpatrywał się w chłopaka, a kiedy miał już się wycofywać, Hyunjin zaczął się całować z dziewczyną. Jisung poczuł nagle ukłucie w sercu. Emocje zaczęły w nim buzować. Oparł się o ścianę zamykając oczy. Czuł, że pod powiekami zbierają mu się łzy. Wybiegł szybko z budynku trzaskając drzwiami czując, że nie da rady już dłużej powstrzymywać płaczu. Szedł żwawym krokiem przed siebie a jego policzki sekundy na sekundy stawały się coraz bardziej mokre. Co chwilę pociągał nosem i starał się wytrzeć łzy ze swojej twarzy jednak na marne. Nie zwracał już nawet uwagi na zdegustowane spojrzenia przechodniów, którzy patrzyli na chłopaka jak na jakiegoś dziwaka. Jednak nie to martwiło Jisunga. Martwił go Hyunjin. Han westchnął głęboko próbując opanować szloch, zebrał się na odwagę, po czym wyjął swój telefon i szybko wystukał krótką wiadomość. Teraz albo nigdy... pomyślał.

Ty:

hyunjin, musimy pogadać. jutro, park, o 18. nie spóźnij się.




xxx

sorry za błędy, nie miałam kiedy sprawdzić 

(in)appropriate love | minsungOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz