To się kiedyś na tobie odbije

227 24 12
                                    

– Widzisz się z Wooyoungiem? A co z Seonghwą?

Hongjoong, Yunho i Yeosang siedzieli właśnie na jednej z ławek znajdujących się przed szkołą i przegryzali swoje ulubione bagietki czosnkowe. Kim czekał na Wooyounga, aby zabrać go gdzieś po lekcjach, a jego przyjaciele zgodnie uznali, że poczekają razem z nim, aby się nie nudził.

– Seonghwą? – Hongjoong wzruszył ramionami i wziął kolejnego, pełnego gryza pieczywa – Noe złozum mne zue, ua nidz do nego ne dzuje.

– Dzo gułwa? Pdzełknij, a podem mów – Yeosang zmarszczył brwi.

– Obydwoje moglibyście najpierw przeżuć, a potem mówić – wtrącił Yunho z rezygnacją wypisaną na twarzy.

– Mówiłem – przełknął jeszcze raz – Że ja nic do Seonghwy nie czuje. 

– Huh? – zarówno Yeosang jak i Yunho unieśli brwi w zdziwieniu – To czemu się tak za nim uganiasz? – zapytał wyższy, na co niebieskowłosy się roześmiał.

– Wiecie, jaki ja jestem. Lubię wyzwania, ostre jedzenie i zachodzić innym za skórę. Seonghwa wyjątkowo mnie znienawidził na samym początku, więc robienie do niego podchodów to dla mnie naprawdę świetna zabawa – uniósł głowę do góry, od razu spostrzegając leniwie płynące po niebie chmury. Wpatrywał się w nie chwilę w ciszy i dopiero po paru sekundach podjął temat – Ostatnio udało mi się go nawet podejść, aby się ze mną pogodził – zaśmiał się – Totalnie wpadł w moją grę i zżarło go poczucie winy.

– Czyli to po prostu kolejna twoja zabawka? – zapytał Yunho, nie ukrywając rozczarowania w swoim głosie.

– Zabawka? Jeszcze nie wiem. Za to wiem, że Seonghwa jest dużo bardziej łatwowierny, niż sam by przypuszczał. 

– To się kiedyś na tobie odbije, Hongjoong – tym razem to Yeosang zabrał głos – Wiesz, że bawienie się uczuciami innych to nie jest dobry pomysł.

– Pierdolenie – ponownie wzruszył ramionami – Jestem młody i chcę korzystać z życia. Jak się odbije, to się odbije, jak nie - to zajebiście.

– Wiesz, że możesz korzystać z życia bez ranienia uczuć innych?

– Ale dlaczego mają mnie obchodzić inni? Czy to moja wina, że osoby, które tak strasznie zapierają się, że nigdy mnie nie pokochają, potem wpadają we mnie po uszy? Ja po prostu czerpię frajdę z bawienia się ich pseudo-dumą, kiedy najpierw wmawiają mi, że jestem okropny, a na koniec błagają mnie, żebym z nimi był. Zawsze tak było. Jeżeli ktoś przystojny zajdzie im za skórę, ale potem przeprosi, to wybaczą mu w mgnieniu oka. Ale gdyby gościu był brzydki, ohoho! Jeszcze by policje na niego nasłali – prychnął pogardliwie – To tylko pokazuje, jak ci, którymi się bawie, są puści i bezwartościowi. Wystarczy ładna buźka i wszyscy zmieniają zdanie. Takich ludzi mi nie szkoda – powiedział, a w jego głosie pobrzmiewał zarówno gniew, jak i swego rodzaju ból.

Yeosang i Yunho spojrzeli po sobie, ale nic nie powiedzieli. Obydwoje doskonale zdawali sobie sprawę z tego, co stoi za mrocznym tonem Hongjoona i że lepiej nie grać na tej strunie.

– No dobrze, a Wooyoung?

– Co z nim? – zdziwił się niebieskowłosy.

– Nim też masz zamiar się pobawić?

– Hongjoongieee! – wszyscy trzej odwrócili się, kiedy od strony bramy rozległ się krzyk. W ich stronę zmierzał Wooyoung, machając Kimowi na powitanie.

Hongjoong uśmiechnął się pod nosem i wstał, podnosząc swój plecak.

– To się okaże.

–––

language of flowers - 𝚂𝙷 𝚡 𝙷𝙹Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz