Rozdział 10

456 35 30
                                    

Luna obudziła się w miarę wypoczęta, chociaż łóżko na którym spała nie było nawet w połowie tak wygodne jak jej własne.

Przeciągnęła się z ziewnięciem, wstając.

Wcześniej nie miała czasu porządnie popatrzeć na swoje otoczenie, zbyt przytłoczona sennością, więc teraz odrabiała stratę.

Pokój był wykonany niemal niedbale, z nierównymi kamiennymi ścianami. Nie było żadnych okien, a bose stopy aż przyklejały się z zimna do podłogi. Wieczorem była tak zmęczona, że nie zauważyła że powietrze wylatujące z jej ust zmieniało się w obłok pary za każdym razem kiedy oddychała.Zastanawiała się, czy Ronodin już jej szukał. A może jeszcze nie zauważył jej nieobecności? Chyba był czas to sprawdzić.

Bardziej świadoma chłodu bijącego od posadzki, przeszła kilka metrów i włożyła swoje jednorożcowe kapcie. Wczoraj wyszła w takim pośpiechu, że zapomniała przebrać butów na bardziej normalne. Otworzyła drzwi i przeszła przez nie, o mało nie przewracając się o własne stopy. Potem najciszej jak umiała podeszła do pokoju Setha i przyłożyła ucho do zimnego drewna. Trochę nasłuchiwała, ale nie słyszała nic oprócz urywanego chrapania Setha. Zastanawiała się, czy wejść do środka. Gdyby Seth się obudził, byłoby... dziwnie. A poza tym, Ronodin mógł się na nią czaić w pokoju. Ale mimo wszystko, naparła delikatnie na klamkę i otworzyła drzwi szybkim ruchem, tak, żeby nie zaskrzypiały. Wślizgnęła się do środka i czujnie rozejrzała.

I dokładnie w tym momencie usłyszała kroki zza otwartych wrót do pomieszczenia. Korzystając ze swojej wrodzonej zdolności, zwinnie, a przynajmniej uważała, że tak było, przeturlała się pod łóżko Setha i zastygła na zimnej, szorstkiej powierzchni w rekordowym tempie.

W samą porę, bo kilka sekund później, ze swojej kryjówki zobaczyła nogi Ronodina, wkraczającego do pomieszczenia. A tak konkretnie, to stopy i odrobinę łydek.

- Seth! Ruchy, ruchy! Wstawaj! - Usłyszała.

Młody zaklinacz cieni nie zdradzał żadnych oznak przebudzenia, przynajmniej z punktu widzenia Luny. Wkrótce usłyszała dźwięk... łudząco podobny do chlustu wodą, a Seth usiadł na pryczy z krzykiem.

- Widzę, że ruszyłeś wreszcie tyłkiem. Teraz wstawaj, muszę ci coś opowiedzieć!

- Opowiedzieć? Oszalałeś? Nigdy mi nic nie opowiadasz - dobiegła ją cicha odpowiedź Setha na słowa brata.

Ronodin westchnął ciężko z politowaniem.

- Dzisiaj zrobię wyjątek. Wyjdźże z tego łóżka wreszcie! Nie chcę być zmuszony znów wylewać na ciebie wodę. To by było straszne marnotrawstwo.

- Jasne, jasne. Już lecę... - Po czym położył się znowu na plecach z rozmachem, a niemal natychmiast rozległo się chrapanie.

A potem dźwięk podobny do małego wodospadu. 

Seth krzyknął i po omacku zaczął ocierać wierzchem dłoni oczy, jednocześnie wstając.

- Dobra! Zrozumiałem! Już wstaję! Musiałeś stosować aż takie drastyczne metody?! - Zapytał oskarżycielsko.

- Tak. Inne na ciebie nie działają.

Seth mruknął coś pod nosem, siadając na łóżku po raz kolejny.

- Więc...? Cóż było takie ważne że aż musiałeś mnie budzić w środku nocy? Fryzura ci się zniszczyła? Ojoj... Biedny Ronduś...

- Nie nazywaj mnie tak - wycedził jednorożec ostrzegawczo, posyłając sztylety wzrokiem. - I nie jest środek nocy. Muszę cię poinformować, że jest teraz kilka minut po dziewiątej rano. I nie, nie kupię ci zegarka.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Dec 20, 2021 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Czarna Róża - BaśniobórOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz