7.

229 12 3
                                    


- O mój Boże to było straszne - położyłam się na kanapie.

Przez ponad 3 godziny robiliśmy pizze. Teraz piekła sie ona i za 30 minut powinna byc gotowa ale to był horror. Zaczęło sie niewinnie od drożdży i czekaniu az urosną a potem rozpoczęło się piekło. Jak się okazało w kuchni jestem niezdarą. Zbiłam dwa jajka oraz najadłam się mąki. Zagniatanie ciasta też nie poszło najlepiej bo podpaliłam je mocą ale dało sie odratowac. Najprzyjmniejszym momentem bylo to jak Bucky stanął za mną i pomógł mi wyrabiać ciasto. Myślałam że sie rozkleje czując jego ciepły oddech na karku. Potem było czekania az ciasto urośnie i zaczęliśmy bitwe na mąke. Oczywiście wygrałam ale wpadła mi do oka i Bucky musiał mnie uratować. Kiedy ciasto urosło zaczęliśmy kłaść na nie skladniki. Bucky skaleczył się podczas tarcia sera i musiał sie opatrzeć. Potem włożyliśmy pizze do piekarnika i sprzataliśmy kuchni. Nie odbyło się tez bez zawodów kto szybciej posprząta daną jej część.

- Ktoś mówił że niby takie proste to jest - zaśmiał się i usiadł obok mnie.

- Bo sie takie wydawało - przewróciłam oczami.

Bucky uśmiechnął sie i poczochrał mnie po włosach z których wyleciała mąka.

- Wiesz może oboje powinniśmy się iść wykąpać - spojrzał na mnie.

- Wiem ale osobno - wstałam z kanapy.

- Oh czemu we dwoje byśmy zużyli mniej wody - tez wstał i poszedł na górę.

- Zaraz zrobie z twojej twarzy tosta - zaśmiałam sie i weszłam do łazienki.

Wziełam szybki prysznic i umyłam włosy. Kiedy sie już sie przebrałam wypuściła. Buckiego do środka a sama zeszłam na dół. Wyciągnęłam dwa talerze i czekałam aż chłopak wróci. Naprawdę miło spedzało mi sie z nim dzisiejszy dzień. On jest po prostu cudowny. Po dzisiejszych zdarzeniach jego aura zmieniła sie na bardziej jaśniejszą. Uśmiechnęłam się kiedy Bucky wszedł do kuchni. Miał mokre włosy z których spływały jeszcze kropelki wody.

- No wiem że jestem przystojny - spojrzał na mnie.

Zarumieniłam sie lekko. Wyciągnął pizze i pokroił ją na kawałki. Włożył jeden na talerze i podał mi. Wzięłam talerz i spróbowałam jej.

- To jest najpyszniejsze co kiedykolwiek jadłam - powiedziałam z pełną buzią.

Uśmiechnął sie i sam zaczął jeść. Oboje przenieśliśmy się do salonu, usiedliśmy na kanapie i zaczęliśmy oglądać film.

***

Kolejnego dnia kiedy zeszłam na dół zobaczyłam wszystkich spakowanych. To było trochę dziwne bo nie mówili mi że gdzieś jadą

- Gdzie jedziecie? - podeszłam do nich.

- Mamy dzisiaj specjalny trening - powiedział Steve.

- Długo was nie będzie - spytałam.

- Najpóźniej przyjedziemy o 15 - Bucky zapiął torbe.

- Spokojnie zostaniesz ze mną - Pepper weszła do salonu - Mam dzisiaj pracę zdalnie dlatego bede tutaj żebyś nie została sama - uśmiechnęła sie do mnie a ja posłałam jej dziekujace spojrzenie.

- To my już będziemy się zbierać - Natasha uśmiechnęła sie i pożegnała sie ze mną.

To samo zrobiła reszta. Został tylko Bucky. Podszedł do mnie i przytulił mnie.

- Nie podpal niczego Płomyczku - poczochrał mnie po włosach i wyszedł z bazy.

Na moich twarzy wyskoczyły lekkie rumieńce. To było chyba najsłodsze przezwisko jakie kiedykolwiek dostałam od kogoś.

- Czyżby coś się działo miedzy wami? - Pepper spojrzała na mnie znacząco.

- Co?! Nie! - zrobiłam się czerwona.

- Dobrze niech ci będzie - uśmiechnęła sie - Robiłaś wczoraj pizze?

- Tak razem z Buckim - powiedziałam - Wiesz może jak mogłabym mu się odwdzięczyć za to?

- Wiesz możesz zrobić mu babeczki czekoladowe - uśmiechnęła się - On je uwielbia wprost i oczywiście z chęcią ci pomogę

- Dziękuję - uśmiechnęłam się.

- Tylko pozwolisz że skończę prace - Pepper usiadła przy stole a ja obok niej.

Przez około 3 godziny Pepper tłumaczyła mi co robi w pracy oraz jak obsługuje się laptopa. Po skończonej pracy obie z Pepper wzięliśmy sie za robienie babeczek. Tylko miałyśmy takie ułatwienie ze dała mi robota kuchennego który większość zrobił za nas. Po skończeniu ciasta wlałam go do formy i w każdą z nich powkladałam kawalek czekolady. Pepper wstawiła je do piekarnika a ja zrobiłam krem na nie. Zobaczyłam że zbliżała sie pomału 15 dlatego napisałam do Buckiego

"Hej o której będziecie"

"Zejdzie nam sie o godzine dłużej niestety a coś sie stało?"

"Nic szczególnego ale mam dla ciebie niespodziankę"

"Uuu jaką"

"Nie powiem jak przyjedziesz to zobaczysz"

"Oh Iskierko prosze powiedz"

Zrobiłam sie momentalnie czerwona.

"Nie powiem skup sie na treningu"

"No dobrze to do potem"

Uśmiechnęłam się i odłożyłam telefon. Wyjełam babeczki z piekarnika i poczekałam aż ostygną. Udekorowałam je i położyłam na talerzu. Usiadłam na kanapie i czekałam aż Bucky wróci. Kiedy minęła 16 zaczęłam sie denerwować. Pepper podeszła do mnie i przytuliła.

- Spokojnie kochanie często im sie trening przedłuża chwile bedzie dobrze - pogłaskała mnie po głowie.

Kiwnełam głową i oglądałam film który leciał w telewizji. Zbliżała sie już 18 a dalej ich nie było.

"Hej kiedy będziecie?"

"Halo Bucky?"

"Coś sie stało"

"Jest juz 18 a was dalej nie ma"

"Bucky odpisz denerwuje się"

"Martwię się"

"Bucky"

Westchnęłam i weszłam na górę z babeczkami. Poszłam do jego pokoju, który wyglądał co najmniej jakby przeszło po nim stado pegazów. Postawiłam babeczki na biurku i posprzątałam jego pokój. Pościeliłam mu łóżku i usiadłam na nim. Cały pokój pachniał nim. Wzięłam jego poduszkę i przytuliłam ja. Zaciągnełam sie jego zapachem a w moich oczach pojawiły się łzy. Odłożyłam poduszke na miejsce i podeszlam do biurka. Wzięłam karteczkę i napisałam na niej "Smacznego". Położyłam ją obok jedzenia i wyszłam z pokoju. Skierowalam sie do siebie. Kiedy tylko położyłam się na łóżku z moich oczu poleciało kilka łez. Już kilka razy doświadczyłam odrzucenia ale nigdy mnie tak to nie bolało. Spojrzałam na wyświetlacz telefonu. Zero nowych wiadomości. Westchnęłam cicho i położyłam głowę na poduszkę. Mój płacz przemienił się w ciche szlochanie która następnie zamieniło się w sen.

Icy HeartOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz