"Wiesz? Zanim coś powiesz to najpierw spytaj się Violent."

295 14 41
                                    

- Przepraszam, nie chciałem. Nie chciałem tak powiedzieć, jestem debilem, że nic nie zrobiłem. Proszę obudź się Violent. Nie chcę cię stracić. Powinienem zrobić wszystko żebyś nie została wtedy urażona. Czuje się teraz jak ostatni idiota mówiąc ci to wszystko chociaż ty nawet nie słyszysz. Tylko tak mogę ci powiedzieć o moich uczuciach, bo wiem, że to wszystko jest przeze mnie, wiem jak cię zraniłem i to ja powinienem teraz tutaj leżeć, a nie ty. - słowa wylewały się za mnie bez kontroli - Tak cholernie cię przepraszam. Ko-

- Five! Chodź tu na chwilkę. - przerwała mi Allison.

Allison pov:

Wszyscy siedzieli w kuchni gdy ja starałam się zmyć krew z kanapy, wcale nie było to takie łatwe ale w miarę dawałam radę.

Nagle usłyszałam dzwonek, więc zerwałam się z kolan i podbiegłam sprawdzić kto przyszedł.

Otwierając drzwi kątem oka ujrzałam blond włosy i już wiedziałam kto zaszczycił nas swoją obecnością.

- Oooo, hej! Jest może Five'uś? - zapytała Delores z uśmiechem na twarzy.

- Słuchaj debilko, Violent prawie popełniła samobójstwo przez te twoje farmazony! - wykrzyczałam jej prosto w twarz.

- Oh, ja tylko powiedziałam całą prawdę, i widzisz znowu chcę na siebie zwrócić uwagę. - powiedziała z pogardą.

- Five! Chodź tu na chwilkę. - zawołałam.

Po chwili zobaczyłam zielonookiego idącego ociężale w naszą stronę.

- Ktoś do ciebie. - powiedziałam odchodząc od drzwi.

Five pov:

Gdy tylko zobaczyłem Delores w drzwiach od razu się wkurwiłem. Przecież to głównie przez nią Violent chciała się zabić.

- Cześć Five'uś! Idziemy się przejść? - zapytała.

- Spierdalaj. - odpowiedziałem starając się zachować spokój.

- Hahah, słucham? - spytała zdezorientowana.

- Wypierdalaj szmato! - zaczęły puszczać mi nerwy - Nie widzisz co zrobiłaś? Przez ciebie Violent prawie się zabiła!

- Jak śmiesz? Co cię w ogóle obchodzi ta przybłęda? Masz mnie! Jestem bogata i popularna! - krzyczała zdenerwowana.

- Ona mnie obchodzi bo nie zależy jej na popularności i pieniądzach! A ty? Ty kurwa byłaś ze mną dla popularności i żałuje że dopiero teraz się zorientowałem. 

- Ale sam mówiłeś, że chcę tylko zwrócić na siebie uwagę.

- I się kurwa myliłem. Wywierasz na mnie cholerną presję bo chciałem się tobie przypodobać ale teraz wiem że to był błąd, bo jesteś tylko zwykłą szmatą!

- Jeszcze daje ci ostatnią szanse więc dobrze ją wykorzystaj.

- Hmmm... Niech pomyślę. W życiu nie wykorzystam tej szansy żeby do ciebie wrócić pierdolona dziwko! A no właśnie, może pochwal się z iloma spałaś? 

- Oooo! Od zawsze mnie to ciekawiło! - zawołał Klaus i w tym momencie zorientowałem się, że wszyscy nas słuchali.

-  Szczerze? Nie pamiętam. Za to z tobą napewno nie prawiczku pierdolony!

- Hahahaha wiesz? Rozbawiłaś mnie.

- No co powiedziałam tylko prawdę.

- Wiesz? Zanim coś powiesz to najpierw spytaj się Violent. - rzuciłem po czym zamknąłem jej drzwi przed nosem.

- Five? - zapytał Luther.

- Co ty żeś powiedział? - zawtórowała mu Alli.

- Niech was to nie interesuje okay?

- Kurwa no nie wierze! Moje shipy się sprawdzają, widzisz Ben? Mówiłem ci. - wykrzyknął Klaus.

- Czemu wszyscy tak krzyczą? - zobaczyłem Violent wychodzącą z pokoju.

Violent pov:

Obudziłam się ze strasznym bólem głowy. Spojrzałam na moje ręce i nogi, wszystkie rany były opatrzone. 

Nie chciałam już żyć, chciałam po prostu zaznać spokoju...

Nagle usłyszałam jakieś wrzaski dochodzące zza drzwi pokoju. 

Odpięłam sobie kroplówkę, wyszłam na korytarz i zobaczyłam że wszyscy stoją pod drzwiami.

- Czemu wszyscy tak krzyczą? - zapytałam, a po chwili Allison podbiegła do mnie i delikatne mnie przytuliła.

- Obudziłaś się w końcu! - zawołała Vanya.

- Czemu wszyscy krzyczeli? - zapytałam zdezorientowana.

- Bo Five w końcu zerwał z tą szmatą! - wykrzyczał Klaus.

Wtedy dopiero zobaczyłam zielonookiego stojącego najbliżej drzwi.

- Violent! On ci chyba miłość wyznał! - znowu zawołał Loczek.

- Co? - nie wiedziałam o co mu może chodzić.

- No wytłumaczył, że on wcale nie chciał nic na ciebie powiedzieć i zerwał z Delores. - wytłumaczył Ben.

- Naprawdę? - spytałam kierując wzrok na Five'a.

- No tak jakby... - odpowiedział, po czym podbiegłam do niego i mocno go przytuliłam.

- Przepraszam. - wyszeptałam mu do ucha.

- To ja powinienem cię przeprosić. - wytłumaczył i przyciągnął mnie mocniej do siebie i pocałował.

- O mój boże! Jeszcze nic nie brałem a już mam niezłą fazę! - wykrzyczał Klaus przecierając oczy.

- Dobra chodźcie, zostawmy ich trochę samych. - powiedział Diego, a wszyscy poszli zająć się sobą.

- Violent? - zaczął brunet - Nie bądź na mnie zła proszę. Ja nie chciałem.

- Dobrze już jest wszystko okay. - powiedziałam.

- Masz trochę siły? - zapytał.

- Tak, a co?

- Spacer? - zaproponował.

- Chętnie.

Chwilę później wyszliśmy z domu. Słońce zaczęło już powoli zachodzić i zrobiło się trochę chłodniej.

- Załóż. - rozkazał chłopak podając mi czarną bluzę.

- Dziękuje. - podziękowałam zakładając ubranie na siebie.

- Hej? Czemu zerwałeś z Delores? - zapytałam kiedy usiedliśmy na piasku wpatrując się w zachód.

- Zorientowałem się, że była zwykłą szmatą i jeszcze cię obrażała. - wytłumaczył.

- Rozumiem i dziękuje. - powiedziałam wpatrując mu się w oczy.

Później wróciliśmy do domu i udaliśmy się do swoich pokoi. 

Wykąpałam się, przebrałam w piżamę i położyłam się do łóżka.

__________________________

809 słów 

Dzisiaj wleciały 2 rozdziały bo PEWNA OSOBA wkurwiła się na mnie za bycie Polsatem (mam teraz taki nick na mess)

Kocham was i dziękuje za każdą gwiazdkę, komentarz i wyświetlenie <33

It was only a kiss... | Eight HargreevesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz