Stałam przed lustrem w swoim pokoju przygladajac się sobie w odbiciu lustra. Miałam na sobie czarno-biale body z nadrukiem na piersi. Były to oczka kotka i nosek. A na nogach miałam czarne rajtuzki. Wyglądałam trochę jakbym była w kombinezonie! Spojrzałam na Filipa w odbiciu lustrzanym. Patrzył się na mnie z uśmiechem. Mi jednak nie podobało się to jak wyglądałam. Byłam za gruba. Siliłam się na uśmiech żeby nie zadręczać Filipa kompleksami. W zasadzie od kiedy u niego jestem zaczęłam tyć, efekt jojo daje się we znaki.
Kiedy jeszcze mieszkałam z ojcem miałam tam zapewnioną systematyczną głodówkę. Odkąd mieszkam z tatusiem jem regularnie i prawie wcale nie mam ruchu. Poprostu przytyłam parę kilo co wcale mnie nie zadowalało. Ale nie chciało mi się narazie nic zmieniać. Westchnęłam tylko i odwróciłam się do Filipa. Podeszłam do niego i wtuliłam się w jego klatkę piersiową.
- Coś jest nie tak maluchu? - zapytał, a ja tylko mruknęłam ciche ,,Wszytko okej" i przytulałam go dalej.
- Masz ochotę coś porobić? - zapytał więc, głaskając mnie po włosach.
- Narazie chce iść umyć ząbki - puściłam go i skierowałam się do łazienki.
- Gry planszowe będą okej? - zapytał a ja tylko pokazałam mu kciuka w górę. Bez słowa skierował się do salonu.
Stanęłam przed lustrem w łazience i spojrzałam na swoje odbicie. Uśmiechnęłam się sama do siebie pokazując zęby. Dostrzegłam coś co bardzo przykuło moja uwagę.
Przecież ja miałam aparat na zęby. Cholerny aparat! W dodatku nie byłam na wizycie odkąd mieszkam z Filipem! Biegiem puściłam się do salonu i na wejściu wywaliłam się o poduszkę, która leżała w przejściu. Jak na złość musiałam uderzyć głową w szklany stolik. Tatuś momentalnie znalazł się przy mnie i przytulił oglądając moja głowę.
- Cholera kochanie tyle razy ci powtarzałem, że nie wolno biegać. N. I. E. W. O. L. N. O. Koniec kropka! - powiedział i usiądził mnie prosto opierając o fotel. Na chwilę gdzieś znikł i wrócił z apteczką.
- Rozcięłaś sobie łuk brwiowy i czoło maluchu - powiedział. Wcześniej był zły, słyszałam to w jego tonie, a teraz już jest łagodny i się troszczy. Uwielbiałam to jak potrafił zapanować nad emocjami, też bym tak chciała. Uśmiechnąłem się słabo do niego zapominając kompletnie po co do niego przyszłam. Gdzieś z tyłu głowy mi dzwoniło po co, ale ból czoła przewyższał nad wszystkim. Z oczy zaczęły mi się lać łzy. Filip powoli przemywał moją ranę i przyklejał opatrunek na czoło.
- Będziemy musieli pojechać do lekarza żeby zszył ci czoło. Oh albo mam inny pomysł! - powiedział nagle się uśmiechając. Pocałował mnie w głowę i pogłaskał bardzo delikatnie po opatrunku. Podniósł mnie z ziemi tak, że trzymałam się na nim okrakiem. Cały czas płakałam, a on kołysał mnie bardzo długo. Nawet nie wiem kiedy usiadł na kanapie, a ja wylądowałam ze smoczkiem w buzi. Wciąż cicho pociagałam nosem i jeczałam z bólu.
- Dasz radę wstać kochanie? - zapytał głaskając mnie po policzku.
- Ch-chyba - powiedziałam przez smoczek, pociągnęłam nosem i usiadłam na jego kolanach.
- Powoli - zauważył, kiedy zaczęłam wstawać. - a teraz idziemy do przedpokoju ubieramy się i wyskakujemy do autka. - Mówiąc to popchnął mnie leciutko do pomieszczenia. Już po chwili siedziałam na stołeczku w kurteczce zakrywającej moje pośladki i uroczych czarnych bucikach z króliczymi uszkami, a także ogonkiem.
Filip gdzieś poszedł więc czekałam. Bawiłam się palcami i ssałam mojego smoczka. Czoło powoli przestawało boleć ale wciąż pulsowało. Teraz bardziej mnie to drażniło niż bolało.
Tatuś wrócił, a na ramię miał zarzuconą torbę sportową wypchaną po brzegi nawet nie wiem czym.
Złapał mnie za rękę i poszliśmy do samochodu. Posadził mnie z przodu i zapiął pasy. Ziewnęłam słyszałam jak Filip grzebie w torbie. Zamknęłam oczy i poczułam jak rozsuwa moją kurtkę troszkę. Poczułam jak zapina coś na mojej szyi i przypina także coś do mojej koszuli, a potem do smoczka. Otworzyłam oczy i spojrzałam. Rączką dotknęłam szyi. Miałam na niej zapiętą obróżkę z serduszkiem, nie wiem w jakim kolorze, a do body i smoczka przypięta została zawieszka. Kiedy Filip urochomil auto spojrzałam na niego uświadamiając sobie pewną rzecz.
- Tatusiu? Mam tak wejść do szpitala? - zapytałam marszcząc brwi.
- Nie jedziemy do szpitala maluchu - powiedział wyjeżdżając z garażu.
- Tyl- - nie zdążyłam zadać pytania.
- Jedziemy do mojego znajomego. To on wciągnął mnie w to wszystko i niedawno znalazł sobie maluszka. Chyba jest w twoim wieku - powiedział tylko, a ja byłam lekko podekscytowana ale jednocześnie się bałam. - jest lekarzem więc zaradzi na twoją ranę bo przyjmuje prywatnie w domu. A do niego i tak jest bliżej niż do szpitala. Jeśli chcesz możesz się zdrzemnąć. W torbie z tyłu masz mleko w butelce w torbie termicznej. Wypij sobie. - jak powiedział tak zrobiłam, mimo nie ustajacej ciekawości od płaczu bardzo bolały mnie oczy. Opuściłam trochę fotel w aucie i już po chwili leżałam pijąc mleko i przyglądając się domom, które mijaliśmy.
CZYTASZ
filiżanka herbatki
RomanceLili to dziewczyna, której ojciec po śmierci matki popada w nałóg. Przeprowadzają się do ubogiej dzielnicy, gdzie warunki życiowe są beznadziejne. Po jakimś czasie, życia w ten sposób dziewczyna ma dość i ucieka z domu. Dzień później spotyka atrakc...