Lili
Całą noc chodziłam po mieście. Nie miałam gdzie się podziać. Co jakiś czas robiłam przerwę w snuciu się miedzy budynkami i siadałam pod drzewem albo obok budynków. Kiedy zaczęło robić się jasno, w końcu udało mi się zasnąć na jednej z ławek. Niestety nie na długo, bo jakiś czas późnej obudził mnie gwar. Było głośno, a ja dopiero teraz zorientowałam się, że doszłam prawie do centrum miasta. Przetarłam oczy zmęczona i poczułam burczenie w brzuchu. Podniosłam się z ławki i zaczęłam powolnym krokiem wlec się w kierunku znajomej knajpy. Cały czas patrzyłam się w ziemię tylko czasem zerkając w przód. Nie chciałam na nikogo wpaść. Nie miałam ochoty na słuchanie jaka to nieuważna jestem. Po dłuższym czasie spaceru zorientowałam się, że nie mam pojęcia gdzie się znajduję. Nigdy nie byłam w tej części miasta, ponieważ moje życie składało się z rutyny - domu i szkoły. Czasem jakichś zakupów. Wyjścia ze znajomymi nie były możliwe z racji braku przyjaciół. To nie tak, że nikt mnie nie lubił. To ja odtrącałam większość ludzi. Byłam raczej typem samotnika. Od wyjść, bardziej wolałam posiedzieć w domu i poczytać książkę lub coś narysować. Do tego Gloria nigdy nie była skora do wyjść ze mną. Mimo mojego wieku i zamieszkiwania tego miasta przez 16 lat, nie miałam pojęcia co to za miejsce. Usiadłam bezradnie na środku jakiegoś trawnika. Podkuliłam nogi pod siebie i zaczęłam płakać. Łzy zwyczajnie zaczęły spływać mi po policzkach. Telefon już dawno się rozładował. Z resztą i tak jak go naładuje nie starczy na długo. Bateria jest już wystarczająco zepsuta. Po raz kolejny spędziłam czas na użalaniu się nad sobą. Gdy w końcu podniosłam wzrok zauważyłam jakiegoś mężczyznę idącego w moją stronę. Obejrzałam się myśląc, że to pewnie za mną ktoś na niego czeka ale ku mojemu zaskoczeniu, nikogo za mną nie było. Spanikowana i sprowokowana przez natłok moich myśli wstałam gwałtownie i zaczęłam uciekać w kompletnie nie znaną mi stronę. Po raz kolejny z moich oczu zaczęły ściekać łzy. Usłyszałam wołanie za sobą, ale nie zareagowałam. Wbiegłam pomiędzy jakieś budynki i siadając między śmietnikami, zakryłam twarz dłońmi. Chciałam zniknąć by nikt nie mógł mnie już skrzywdzić. Zniknąć i nie czuć już bólu ani głodu. W tej chwili nie miałam siły by wstać i pójść po coś do jedzenia. Przecierałam oczy ze zmęczenia. Szlochałam, chcąc, żeby moje życie było normalne. Do tego ten facet. A co jeśli chce mnie skrzywdzić?
W pewnej chwili usłyszałam ciche kroki. Po raz kolejny przestraszona, wciągnęłam powietrze ustami, nie chcąc znów się rozpłakać. Zakryłam oczy dłońmi i zacisnęłam powieki licząc na to, że to, w co wierzyłam jak byłam mała się ziści. Skoro ja siebie nie widzę, to inni też mnie nie widzą...
Nie wiedziałam ile tak siedziałam, mój świat stanął w miejscu. Czekałam, aż mężczyzna mnie znajdzie i najprawdopodobniej zrobi mi krzywdę. Cały czas słyszałam kroki niepokojąco blisko mnie. Nie ruszałam się. Niedługo po tym poczułam czyjś oddech na tyle blisko mnie, bym mogła czuć jego ciepło na moich kolanach, które wciąż były podkulone jak najbardziej się da do mojej klatki piersiowej. Zacisnęłam oczy jeszcze mocniej, czekając na ból, który przez dłuższą chwilę nie nadchodził.
-Dlaczego plątasz się tu sama? - usłyszałam w w pewnym momencie głos. Nie widząc jego twarzy, mogłam stwierdzić, że na pewno nic mi nie zrobi. Z drugiej strony ile się słyszało o zbrodniach, a ludzie byli niepozorni. Zdjęłam palce z oka i je troszkę rozchyliłam. Jednak nie odważyłam się nawet odezwać i tylko przekręciłam głowę w inną stronę, by na niego nie patrzeć. Zaczęłam pociągać nosem i poczułam, że z każdą chwilą coraz więcej łez gromadzi się pod moimi powiekami. - Hej, hej, nie płacz... - powiedział i dotknął mojego kolana. Spanikowana wzdrygnęłam się z cichym piskiem. - Mała... Nie bój się. - powiedział. Szczerze, mówiąc nie bałam się z powodu przeżyć z ostatnich miesięcy. Bałam się bo jest obcym mężczyzną, który zaczepił mnie, nie wiadomo skąd i po co. Nie wiedziałam jakie zamiary miał wobec mnie. Ale ton jakim do mnie w tej chwili mówił, mimo wszystko dodawał mi pewnej otuchy. Potrzebna mi jest troska, którą teraz w jakiejś części odnalazłam w spokoju jego głosu. Wbrew swojej woli momentalnie zaczęłam mu ufać, mimo faktu, że nie znam go nawet dnia. Ba! Nawet pięciu minut! Jednak, z którejś strony głowy coś do mnie krzyczało bym mu nie ufała...
CZYTASZ
filiżanka herbatki
RomanceLili to dziewczyna, której ojciec po śmierci matki popada w nałóg. Przeprowadzają się do ubogiej dzielnicy, gdzie warunki życiowe są beznadziejne. Po jakimś czasie, życia w ten sposób dziewczyna ma dość i ucieka z domu. Dzień później spotyka atrakc...