Następnego dnia wstałam dość wcześnie. Taty już był w pracy, więc doskwierała mi samotność. W nocy miałam koszmary. Krzyki Nicka. Słyszałam je wszędzie. Zeszłam na dół do kuchni i zrobiłam śniadanie. Nie usiadłam przy stole tylko udałam się do salonu. Gdy usiadłam z kanapkami, włączyłam telewizor. Po chwili mój telefon się podświetlił. Dostałam wiadomość od Connora. Ostatnia dostana od niego wiadomość była rok temu.
Connor:
Możemy naszą wizytę przenieść na ósmą?Ja:
Pewnie. Do zobaczenia.Zerknęłam na zegarek. Siódma trzydzieści. Spanikowałam. Wbiegłam z powrotem na górę się ubrać i uczesać. Moje blond włosy cały czas opadały mi na twarz. Gdy byłam już gotowa, wyszłam z domu. Do parku mam dziesięć minut. Connor nie będzie zły jak spóźnię się parę minut. Teraz dociera do mnie jak bardzo go znam.
*
Gdy byłam już na miejscu, Connor siedział już na ławce. Gdy podeszłam, chłopak się ze mną przywitał.
-Cześć.
-Hej, co tam masz? -zapytałam wpatrując się w kartkę, którą trzymał w ręce.
-O to klejnot prawdy- odparł, podając mi kawałek papieru.
Na nim znajdował się duży, zielony klejnot. Był błyszczący i naprawdę bardzo ładny. Na dole znajdowała się informacja, podobna do tej, którą znaleźliśmy w książce chłopaka.
-Wiesz, gdzie on może być?
-Tak...ale ta informacja nie koniecznie Cię zachwyci.
-Gorzej już tak być nie może...
-No to tak...ten prawdziwy klejnot znajduje się w Grecji, a w zasadzie to w Atenach.
Zbladłam. Nie ma mowy żebym jechała tak daleko.
- Co!?
-No, totalna porażka- rzekł.
-Nic nie zrobimy. Nie uda się- odparłam, a po moim policzku spłynęła łza.
- Nie martw się. Jakoś damy radę.
Jakoś, pomyślałam.
-Polecimy do Grecji- powiedział Connor po chwili ciszy.
- Co? Ale co z naszymi rodzinami? Oni nam nie pozwolą!
-A co z Nickiem?
Miał rację. Największą ofiarą tego całego zamieszania był Nick.
Popatrzyłam na nim z wielkim zamieszaniem. Nadal nie mogłam nic poukładać sobie w głowie. To wszystko działo się zbyt szybko.
-No nie wiem czy to dobry pomysł-odparłam.
- Nie ma innego. To jedyna opcja.
Przez chwilę się zastanawiałam. Najchętniej przespała się z tym pomysłem, chociaż przez to nie mogła bym spać.
-No dobra...-mruknęłam.
-Wiedziałem, że się zgodzisz- rzekł Connor i podał mi kartkę z ilustracją klejnotu prawdy.- Mam kopię w domu.
-Dzięki. Może pójdziemy do kawiarni?
Tej na ulicy Rodney- zapytałam.
-W sumie nie mam nic do roboty.
Uśmiechnęłam się i ruszyliśmy ścieżką przez park. Dziś było wyjątkowo chłodno jak na lipcowy poranek. Żałuję, że nie wzięłam żadnej bluzy. W parku było dużo ludzi, jak to w sobotę. Niektórzy mają dzień wolny i wychodzą z dziećmi na spacer. Kawiarnia w niczym się nie różniła. W zasadzie nikt nigdzie nie mógł usiąść. Wszędzie biegały dzieci więc trudno było przejść. Gdy wreszcie udało nam się to zrobić, Connor powiedział, że nie ma sensu siedzieć w środku, jak ma zewnątrz świeci słońce i jest ładna pogoda. Wyszliśmy. Przed budynkiem również znajdowały się stoliki. Gdy wreszcie znaleźliśmy jakiś wolny, od razu go zajęliśmy. Po dziesięciu minutach podeszła do nas kelnerka i zamówiliśmy lemoniadę. Mimo, że było to przyjemne wyjście, takie jakby nic się nie wydarzyło, to atmosfera była trochę smutna i przygnębiająca.
- Wiesz, że do Aten dostaniemy się tylko samolotem?
-Wiem- przytaknęłam.
Po chwili chłopak wyjął telefon.
-Sprawdzę rospiskę lotów do Aten.
Kiwnęłam głową, a on zaczął szukać.
Connor zmarszczył brwi i po chwili się odezwał.
- Najbliższy jest w przyszłym tygodniu w środę o dziesiątej trzydzieści.
- To dlaczego tak dziwnie na mnie patrzysz? Przecież to chyba dobrze- zapytałam.
- Obiecałem mojemu bratu, że pójdę z nim na jego przedstawienie klasowe. Co prawda jest on o ósmej, ale nie wiem ile będzie trwał- odparł.
-Hm...powinieneś zdążyć. Jak chcesz mogę pójść z Tobą. Andrew się ucieszy.
- Pewnie tak- odparł.- Bardzo Cię lubi. Jest smutny, że już nie przychodzisz, ale cóż, stało się jak się stało.
Przytaknęłam ze smutkiem. Kelnerka przyniosła nam napoje i zmieniliśmy temat.
-Tobie pasuje w tą środę? - zapytał Connor.
- Tak. Tylko nie wiem co powiemy rodzicom...- westchnęłam.
- To jest najmniejszy problem. Możemy powiedzieć, że jedziemy na wycieczkę szkolną.
-No tak, ale jak jest wycieczka szkolna to i też zgoda rodziców.
-Kurczę, faktycznie. Może w ogóle o tym nie pomyślą?
- Ty już nie kombinuj- odparłam i wzięłam łyk lemoniady.
Wyjęłam telefon i spojrzałam na godzinę.
-Muszę już wracać. Obiecałam tacie, że pomogę mu zrobić kolację. Zamierza zaprosić Amandę- powiedziałam.
- A właśnie! Co powiedziałaś mamie Nicka? Podobno bardzo często u was przebywa.
-Powiedziałam, że poszedł do kolegi na parę dni... w sumie, gdyby nie nasi rodzice to by do tej tragedii nie doszło...
- Nie rozumiem.
-Amanda i mój tata są razem- wydusiłam z siebie po chwili ciszy.
-O jacie. Nie wiedziałem. Aż tak Nicka poniosło?
-On bardzo przeżywa rozstanie swoich rodziców, więc to był dla niego szok.
- No cóż. Widzę, że ty też nie najlepiej to przeżywasz.
- No nic...takie życie. Chcę szczęścia taty- westchnęłam i przypomniałam sobie, że miałam już iść.- Naprawdę, ja już będę szła. Narazie.
Chłopak nie odpowiedział tylko machnął ręką na pożegnanie.*
-Tato, już jestem!- krzyknęłam, kiedy stanęłam w progu domu.
Weszłam do kuchni i zauważyłam tatę, który już przygotowywał kolację.
-Cześć córcia. Chodź, pomożesz mi.
Posłuchałam. Conrad całkiem dobrze gotował, ale nie tak dobrze jak mama.
Po godzinie, Amanda zadzwoniła do drzwi. Ja stałam przy blacie, a tata poszedł otworzyć.
-Cześć kochanie- przywitała się promiennym głosem kobieta.- Ale tu ładnie pachnie.
-Dzięki Larissy. Pomaga mi jak może- usłyszałam.
Para weszła do kuchni, a Amanda położyła swoją torebkę na krzesło.
- Cześć Larissa. Wiesz dlaczego nie mogę dodzwonić się do Nicka? U jego kolegi nie ma zasięgu czy co?- zapytała z uśmiechem.
- Nie mam pojęcia, pewnie gdzieś poszedł. Ale proszę się nie martwić, z nim wszystko w porządku. Z resztą wczoraj z nim rozmawiałam- odparłam.
- No dobrze- westchnęła.- Gdyby się odzywał to daj mi znać.
Przytaknęłam i wyjęłam z szafki talerze. Rozłożyłam je na stole.
Gdy wszystko było przygotowane, usiedliśmy do stołu. Tata śmiał się i rozmawiał z matką Nicka. Wiedziałam, że jest szczęśliwy, i że ją kocha. Nie mogę mu tego zabronić. Z pewnością wszystko się ułoży i przyzwyczaję się do obecności Amandy. Musiałam dowiedzieć się więcej na temat klejnotu prawdy i wymyślić strategię, jak przechytrzyć Eris i uwolnić Nicka.
CZYTASZ
Mi nie wolno odmawiać
Teen Fiction16-letnia Larissa prowadzi spokojne życie. Gdy udaje się ze swoim przyjacielem- Nickiem, do Zakazanego lasu, jej życie zmienia się o sto osiemdziesiąt stopni. Larissa nie wie co ma robić, gdy jej przyjaciel znika. W głębi lasu spotyka kobietę, która...