Rozdział 7

8 2 0
                                    

Minęła godzina, a ja nadal gapiłam się przez okno. Poruszyło mnie to co powiedział Connor. Nie wiedziałam, że czuł to co ja.
Postanowiłam, że wyszukam informacji na temat Aten w Internecie. Na zdjęciach miasto jest piękne, wszystkie zabytki zabierają dech w piersiach. I jeszcze pomyśleć, że tam będę. Przez chwilę zapomniałam, że nie lecimy tam dla zabawy, tylko po to, żeby odnaleźć klejnot prawdy.
-Connor. Co my zrobimy? Powiedz, że masz jakiś plan.
-Myślałem trochę nad tym- westchnął.- Twój pomysł może okazać się dobry. Musieli byśmy wziąść jakąś kopię. Ja dał bym ją Eris, a ty pójdziesz poszukać tej groty i uwolnić Nicka.
-Rozumiem- przytaknęłam. - Ale jak mam to zrobić? Jak powstrzymamy Eris?
-Eris to bogini chaosu, czytałem, że największą robotę robią jej skrzydła. Widziałaś jak wokół nich jest czarna mgła?
Przez chwilę się zastanawiałam, ale nie mogłam sobie przypomnieć.
- Nie pamiętam.
- Dobra. W książce pisało, że trzeba je zgładzić. Dziwne sformułowanie, jeśli chodzi o skrzydła. Może chodziło o to, żeby je odciąć?
-Możliwe- westchnęłam- Nie masz pojęcia jak się o niego boję.
-Rozumiem Cię. Nick to też mój przyjaciel. Zrobimy co w naszej mocy i nie chcę się smucić, ale nie zdziw się, jak to się nie uda -powiedział.
-Nawet tak nie mów- odpowiedziałam cichym głosem.
Chłopak nie odpowiedział tylko się zamyślił. Ja natomiast zamknęłam oczy i próbowałam sobie przypomnieć, jak wyglądała Eris. Po chwili zastanowieniu, przypomniała mi się, mam nadzieję, istotna informacja.
-Connor!- krzyknęłam, a ludzie, którzy siedzieli wokół mnie, spojrzeli na mnie podejrzliwie.
- Co?
-Przypomniało mi się coś- powiedziałam radośnie.
- Co takiego?
-Eris miała na sobie czarną suknię, ale jak chodziła widziałam, jak miała czarną nogę! Tak do połowy łydki! To coś istotnego?
Chłopak się zamyslił i po chwili się uśmiechał.
-I to bardzo! Czytałem o tym. Kiedy tak się dzieje, to znaczy, że bogini jest w kiepskim stanie, ma mało mocy, jest wyczerpana. Rozumiesz?
- Tak.
- Dzięki temu lepiej będzie ją zaatakować. Będzie mogła rzucić na nas lekkie zaklęcia. Bo zaklęcia dzielimy na lekkie i ciężkie. Lekkie to takie słabe, na przykład zatrzymać kogoś, sprawić żeby latał, a ciężkie to takie jak śmierć, paraliż.
Po chwili zapaliła mi się lampka.
-To znaczy, że nie będzie mogła zabić Nicka!?
-Tak i nie. Będą mogły zrobić to Pseudologoi, jeśli jej stan się nie pogorszy.
-I tak to dobre wieści.
Ucieszyłam się, a chłopak się uśmiechnął. Eris powiedziała, że zabije Nicka, tylko żebym się przestraszyła, ale ryzyko zawsze istnieje. Może się wydawać, że teraz to takie łatwe, ale w głębi duszy czuję, że będą jakieś konflikty.

*

-Larissa...- usłyszałam znajomy głos. - Obudź się.
Gdy otworzyłam oczy zobaczyłam Connora.
- Co?
-Zaraz lądujemy- oznajmił z szerokim uśmiechem ma twarzy- Szykuj się.
Posłuchałam go i zchwałam wszystkie wyjęte rzeczy do torby. Wszyscy naokoło również się pakowali.
-Pierwsze lądowanie będzie nie ciekawe- mruknął pod nosem chłopak.
-Rozumiem, że mam się bać?
-W sumie, sam nie wiem. Ja miałem dziewięć lat kiedy po raz pierwszy leciałem i dla mnie to było okropne. Nie wiem jak u szesnastolatki.
Skrzywiłam się i chwyciłam się fotela. Kiedy samolot lądował otworzyłam szeroko oczy. Kiedy byliśmy już na ziemi, dotarło do mnie, że to nie było takie złe.
Kiedy wszystko mieliśmy załatwione, chłopak zaprowadził nas do wyjścia z lotniska. Całe Ateny tętniły życiem. Chciała bym zrobić sobie dzień, w którym będziemy zwiedzać tutejsze zabytki i inne ciekawe miejsca. Myślę, że Connor się zgodzi, kiedy szybko to załatwimy. Nie. Nie powinnam tak myśleć, Nick jest najważniejszy. Przyjaciele są najważniejsi. Tata mówi, że każdy potrzebuje kogoś, komu można powierzyć sekrety, do kogo można się przytulić. Taką osobę, do której zawsze można przyjść z problemem i zadzwonić późno w nocy. Dla mnie taką osobą jest Nick.
Przed nami była ulica, na której był straszny korek. W sumie, co się dziwić, jesteśmy przed lotniskiem. Wszędzie biegali ludzie ze swoimi walizkami, aby nie spóźnić się na swój lot. W Grecji było znacznie cieplej.
-Co teraz robimy?- zapytałam.
-Nie wiem. Jeśli chcesz to szybko załatwić, musimy  teraz pójść do Akropolu Ateńskiego- odparł i otarł swoje czoło, patrząc przed siebie.
- Dobra. Pójdziemy tam.
Connor przytaknął i ruszyliśmy przed siebie. Gdy byliśmy już poza lotniskiem, dotarło do mnie, że Ateny są jeszcze ładniejsze. Obok ulic rosły ładne, podobne do palm drzewa, które dawały klimatu. Czułam się jak w tropikach. W wąskich uliczkach, były ładne, skromne kawiarenki, sklepy i restauracje. Będziemy musieli wieczorem pójść do hotelu.
Czułam się jakbym była z Connorem na wakacjach. Razem, ale niestety to tylko moja wyobraźnia. Jesteśmy tu dla Nicka.
Connor wiedział niemal wszystko na temat Grecji i mitologii. Gdy przechodziliśmy obok jakiś zabytków, chłopak był w stanie opowiedzieć mi jego całą historię. Budynki były cudowne, stare, ale zadbane. Takie miasta są najlepsze, zwłaszcza dla turystów. W Stanach wszędzie walają się się puszki, foliówki i inne śmieci, a tu? Co pięć metrów stoi kosz, żadnych odpadów.

Mi nie wolno odmawiać Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz