Całą kolację się nudziłam. Amanda opowiadała o swojej pracy, o tym jak trudno doprosić się o urlop, jaki szef jest uparty i wymagający. Nie sądzę, żeby jakiś nastolatek chciał o tym słuchać. Zwłaszcza kiedy się jest w podobnej sytuacji. Cały czas skubałam widelcem jedzenie, które znajdowało się na talerzu. Tata to zauważył i zaczął dopytywać czy coś się stało.
-Larissa, coś nie tak?- zapytał miłym głosem.
- Nie, a co?- odpowiedziałam.
- Wyglądasz na zmęczoną. Wiesz, że nie musisz tu z nami siedzieć. Pójdź się połóż jak chcesz.
Nie odpowiedziałam tylko udałam się na górę do swojego pokoju.
Pomieszczenie samo w sobie było przytulne. Wszędzie leżały pastelowe poduszki i ozdoby. Bardzo lubię przyjemne dla oka dekoracje i, jak to mówi Nick, pierdoły.
Położyłam się na łóżko i włączyłam telewizor. Mimo tego nadal się nudziłam i jednocześnie martwiłam.
Zastanawiałam się, czy Nick odbierze kiedy do niego zadzwonię. Przecież miał ze sobą telefon.
Póki tego nie zrobię, to się nie dowiem.
Po wielu próbach nie mogłam się do niego dodzwonić. Nie ma zasięgu. W końcu jest w jakiejś ciemnej, przerażającej grocie, której strzegą diabły. Tych istot inaczej nie da się nazwać.
Zanim się obejrzałam, zapadłam w głęboki sen. Śnił mi się Nick, który cierpi w zamkniętej Grocie Szlachetnej. Wiedziałam, że i w rzeczywistości przesiewa go lęk i ból.
Od tej pory już nie mogłam spać spokojnie.*
Tydzień później szłam z Connorem i Amdrewem na obiecane przedstawienie szkolne. Chłopiec był szczęśliwy, że wreszcie się spotkaliśmy. Kiedyś widywaliśmy się niemal codziennie, gdy przychodziłam do Connora. Teraz widuję go czasami na ulicy jak bawi się z innymi dziećmi lub jak idzie ze swoją mamą.
Gdy byliśmy już blisko szkoły Andrewa, chłopiec zadał mi pytanie, które, ku zdziwieniu, mnie zabolało.
- Dlaczego Lara idzie z nami? Pogodziliście się? Jak super, będziesz do nas znowu przychodzić!- ucieszył się.
-Andrew, to tak nie działa. Pogodziłem się z Larissą, ale nie wróciliśmy do siebie- odparł Connor.
Uśmiech chłopca zbladł i zrobił się smutny. Było mi go strasznie żal, ale miło mi się zrobiło, gdy nazwał mnie Larą. Z resztą zawsze to robił.
-Dlaczego? - zapytał chłopiec po chwili ciszy.
-Zrozumiesz jak dorośniesz.
-Jakbym mamę słyszał. Mam osiem lat, a mówisz jak do pięcio latka- zaprotestował Andrew, a ja z szerokim uśmiechem przysłuchiwałam się rozmowie braci.
-Czasami się zachowujesz jakbyś miał pięć lat- roześmiał się Connor, a chłopiec się oburzył.
Pięć minut później byliśmy już w środku szkoły. Budynek był stary. Kiedy siedzieliśmy już na swoich miejscach, czekaliśmy jak przedstawienie się zacznie.
-Dzięki, że udałaś się ze mną- odparł Connor.
-Andrew się ucieszył...a tak w ogóle, o czym będzie ten występ? - zapytałam i z powrotem spojrzałam na scenę.
-O jakiejś... łące... i zwierzątkach.
- Nie kłam. Przecież to widać po dekoracjach na scenie. Wcale nie wiesz o czym będzie- westchnęłam i wyjęłam chusteczki z torebki.
-Wcale, że nie!
-I to niby Andrew zachowuje się jak pięcio latek...
-Zmieniając temat. Gotowa?
Gdy zapytał, czy jestem gotowa na podróż do Grecji, sama nie byłam pewna. Mimo tego wiedziałam, że muszę ratować Nicka. To mój obowiązek. Wiem, że w tej sytuacji zrobił by to samo, bez wahania.
-Jestem spakowana.
-Ale chodzi o to, czy psychiczne jesteś gotowa.
-O, to nie.
Chłopak się uśmiechnął, a po chwili roześmiał. Dawno nie słyszałam jak się śmieje.
-Będzie dobrze. Nie pierwszy raz polecę samolotem. A właśnie! Co powiedziałaś rodzicom?
- Powiedziałam im, że jadę na wycieczkę szkolną...- westchnęłam i spojrzałam na chłopaka.
- I co? Uwierzyli?- zapytał z dumą.
- Tak...oddaje honor- przyznałam- Nigdy nie okłamywałam taty, dlatego mi uwierzył, ale obiecałam, że co dziennie będę do niego dzwonić. W końcu to wyjazd na parę dni, a on się martwi.
Przerwał mi głos jednej z nauczycielek, który zwiastował początek przedstawienia. Po przemowie, dzieci zaczęły wchodzić na scenę przebrane w elfy i wróżki.
Będzie ciekawie...*
Przedstawienie trwało pół godziny. Po chwili dotarło do mnie, że jest połowa lipca, więc przedstawienie szkolne nie wchodzi w rachubę. Gdy Andrew się przebrał i do nas podszedł zapytałam o co chodzi z tym występem.
-Ten występ był dla chętnych. Zbieramy pieniążki dla chorej Amelki, która ma chore serduszko- odparł ze skutkiem- Pani Claudia zorganizowała zbiórkę i wymyśliła to przedstawienie. Patrz!
Chłopiec wskazał palcem na tyły pomieszczenia, gdzie znajdowały się stoły.
- Tam są tacy panowie, którzy mają puszki. Można tam wrzucić pieniążki.
-Rozumiem.
Postanowiłam, że tam pójdę i dam trochę. Pamiętam, jak kiedyś u mnie w podstawówce również były organizowane takie zbiórki.
Gdy wróciłam do chłopaków, Andrew był uśmiechnięty.
-Fajnie, że dałaś trochę.
-Larissa. Dochodzi dziewiąta. Powinniśmy odprowadzić Andrewa i...- po chwili Connor przypomniał sobie o obecności chłopca.
-Rozumiem- uratwowalam go.*
Connor wszedł z Andrewem do swojego domu, a ja poczekałam na niego na zewnątrz. Chłopak wyszedł z walizką i torbą. Następnie udaliśmy się do mnie. Weszłam do swojego pokoju gdzje znajdowały się torby. Gdy wychodziłam, pożegnałam się z tatą.
-Zamówiłem taksówkę- powiedział Connor kiedy wychodziłam z domu.- Powinna być za jakieś pięć minut.
Przytaknęłam i usiadłam na jedną z walizek.
-To dopiero początek, a ja już ma dość i jestem zmęczona.
-Oj nie marudź. Pocieszę Cię. Będzie jeszcze gorzej.
-Ta dzięki.
Po minucie, taksówka podjechała pod wyznaczone miejsce, a Connor wsadził do bagażnika wszystkie bagaże.
Następna stacja: lotnisko.
CZYTASZ
Mi nie wolno odmawiać
Ficção Adolescente16-letnia Larissa prowadzi spokojne życie. Gdy udaje się ze swoim przyjacielem- Nickiem, do Zakazanego lasu, jej życie zmienia się o sto osiemdziesiąt stopni. Larissa nie wie co ma robić, gdy jej przyjaciel znika. W głębi lasu spotyka kobietę, która...