Rozdział 1

12 2 1
                                    

A może kiedy zasypiamy tak naprawdę budzimy się w innym życiu?
Nigdy nie odpowiem sobie na to pytanie, które prześladuje mnie od szesnastu lat.
-Halo...ziemia do Larissy...
Szybko się odwróciłam.
-O to ty Nick- odparłam.
-Myślałem, że będziesz się cieszyć, że przeniosłem drugą porcję lodów.
- Nie powiedziałam, że się nie cieszę- rzekłam.
-Eh..a ty nadal bujasz w obłokach- odezwał się chłopak.
-Nic nie poradzę na to, że mam swój świat.
Wzięłam z ręki Nicka lody. Nie mogłam dojeść więc wyrzuciłam resztę do kosza. Postanowiliśmy udać się na spacer. Było ciepło, jak to w letnie, wakacyjne popołudnie. Szliśmy naszą ulubioną drogą obok lasu. Nie powinnam tego miejsca nazywać zwykłym lasem. Nie wolno było do niego wchodzić, gdyż to właśnie w nim popełniono dotychczas największe i najbrutalniejsze zbrodnie. Nick, był moim przyjacielem, znamy się od przedszkola. Odkąd pamiętam, wszędzie chodziliśmy razem. Mieliśmy po dwanaście lat, kiedy po raz pierwszy zapytał mnie, czy udamy się do Zakazanego Lasu. Oczywiście odmówiłam, a on zaczął mówić, że jak zwykle zanudzam. Obiecałam mu jednak, że kiedyś się zgodzę, ale wejdziemy tam tylko na chwilę. Przyznaję, że zrobiłam to tylko dlatego, żeby dał mi spokój i nie uważał mnie za jakąś grzeczną dziewczynkę, która przestrzega zasad. Oczywiście ma rację. Jestem kujonką od właściwie zawsze. Prawie. Zaczęło się od śmierci mojej mamy. Matka zmarła na raka kiedy miałam z jakieś pięć lat. Opiekuje się mną tata, który oddał by wszystko, żeby tylko mnie to samo nie spotkało. Lekarze twierdzą, że to jest dziedziczne, więc mogę również zachorować. Nie wiedzą jednak, czy to będzie dotykać każdego, czy co drugie dziecko. Na przykład moja prababcia chorowała, potem urodziła się moja babcia, której nic nie dolegało, później moja mama, której wręcz przeciwnie.
Po pięciu minutach drogi, zadzwonił do mnie mój tata, Conrad.
-Cześć tato- odezwałam się po chwili ciszy.
-Cześć skarbie. Gdzie jesteś?
-Właśnie idę obok lasu z Nickiem, a coś się stało?
-Córcia, mówiłem Ci, że lepiej tam nie chodzić, ale wracając do mojej sprawy. Chciałbym, żebyś z Nickiem wróciła do domu, chcę porozmawiać- odparł tata.
-No dobrze. Będziemy za dziesięć minut- rozłączyłam się.
Włożyłam telefon z powrotem do torebki.
-Coś się stało?- mruknął pod nosem chłopak.
-Mój tata mówi, żebyśmy wrócili do mojego domu. Chce z nami porozmawiać.
-Mam nadzieję, że nic złego nie zrobiliśmy. Myślisz, że się dowiedział, że to ja zbiłem jego ulubiony wazon z Włoch?
-Myślę, że nie.
Nick odedchnął z ulgą. Udaliśmy się na drogę główną, tuż za lasem. Las w sam sobie był przerażający, nie wiem czy to dlatego, że wiemy co się w nim działo, czy po prostu taki był. Moja sąsiadka, Pani Teresa, gdy mieliśmy siedem lat, opowiadała nam o zbrodniach w nim popełnionych. Ze szczegółami. Jeden mężczyzna z naszego miasta się w nim powiesił, parę osób w nim zamordowano lub po prostu wywieziono trupy. Straszne rzeczy. Po tej wizycie u Pani Teresy miałam koszmary. Oczywiście tata porozmawiał o tym z sąsiadką. Ona jednak nic z sobie z tego nie zdała i powiedziała, że na siedem lat jesteśmy już bardzo dojrzali i powinniśmy wiedzieć co tam na prawdę zaszło.
Nick był wysokim, przystojnym brunetem. Uczył się całkiem dobrze, chociaż nie będziemy się oszukiwać, daję mu korepetycje. Bardzo lubi niebezpieczne akcje, takie jak pójście do Zakazanego Lasu. Kiedy widzi jakiś budynek, który jest opuszczony, w oczach zapalają mu się ogniki. On jest całkiem inny. Ja wolę siedzieć w domu, otulona kocem z książką. Mimo tego dogadujemy się.
Po dziesięciu minutach byliśmy już w domu. Udaliśmy się do salonu, z którego dobiegły rozmowy.
-Tato! Jesteśmy już.
Gdy byliśmy już a pomieszczeniu, trochę się zdziwiłam.
-Mamo?- zaczął Nick- Co ty tu robisz?
Kobieta jednak nie odpowiedziała tylko szeroko uśmiechnęła i podeszła do mojego taty.
-Dzieci, musimy wam coś powiedzieć.
Ja i Amanda...jakby to powiedzieć...
-Jesteśmy razem- dokończyła mama chłopaka.
Gdy to usłyszałam, myślałam, że zemdleję. Nicka tak samo zamurowało.
- Że co? - powiedział zdziwiony chłopak.- Chyba czegoś nie zrozumiałem.
Rodzice Nicka rozwiedli się trzy lata temu. Jego ojciec ma teraz nową żonę i rodzinę. Bardzo to przeżywał więc wierzę, że nie tylko mnie ta wiadomość zaskoczyła.
-Kochanie, wiem, że Ci ciężko, tobie też Larissa, ale my naprawdę jesteśmy w sobie zakochani- zaczęła Amanda.
Ja nadal nie wiedziałam co powiedzieć, tylko machałam rękami.
- To oznacza, że jak się pobierzecie to będziemy rodzeństwem...? - wreszcie wykrztusiłam z siebie jakiekolwiek słowa.
Tata zamiast odpowiedzieć zaczął się śmiać.
-Spokojnie. Narazie ślubu nie planujemy.
Nick cofnął się. Wyglądał na zdenerwowanego. Po chwili wybiegł z domu.
-Nick! - krzyknęłam, po czym wybiegłam za nim.
Mimo tego, że kazałam mu się zatrzymać, nie robił tego.
Po chwili zatrzymałam się żeby odetchnąć. Kiedy chłopak zniknął za zakrętem od razu ruszyłam. Wiedziałam, gdzie chłopak biegnie. Tego właśnie się obawiałam, on zawsze robił głupstwa w stresie.
O nie- powtarzałam w myślach. Kiedy wreszcie go dogoniłam chwyciłam za ramię, co spowodowało, że Nick się odwrócił.
-Co- mruknął.
- Ty płaczesz? - zapytałam.
-Gdzie tam...- odparł i otarł twarz.
-Przecież widzę, mnie nie okłamiesz. Każdy ma prawo źle się czuć, a wypłakać się to nie wstyd.
Spojrzał na niebo, po czym znowu na mnie.
- Ty nic nie rozumiesz.
Nick odwrócił się i przeskoczył przez siatkę, która otaczała cały las.
-Nick! Proszę nie rób tego!
Złamałam się i również wbiegłam w las. Cały czas potykałam się o korzenie lub gałęzie. Chłopak był znacznie szybszy ode mnie, więc dogonić go to lada wyzwania.
Po chwili obiekt znikł mi z pola widzenia. Bardzo źle.
-Nick! Nick!- krzyczałam, ale nie odpowiadał.
Jeśli coś sobie zrobił? Jeśli się zgubił? Ten las jest ogromny. Wszędzie pewnie leżą jeszcze szczątki. Gdy o tym pomyślałam, poczułam dreszcze. Nie poddawałam się i biegłam przed siebie.

Mi nie wolno odmawiać Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz