Rozdział 3

14 2 0
                                    

Wypożyczyłam dwie książki, w których znajdowało się najwięcej informacji. Musiałam udać się do Connor'a. Connor to mój były chłopak. Spotykaliśmy się z jakieś dwa lata. Od razu o nim pomyślałam, gdyż od zawsze interesował się mitologią grecką. Wiedziałam jednak, że to będzie trudne spotkanie. Na szczęście nie mieszkał daleko, więc mogłam udać się do niego pieszo. Idąc tam, zastanawiałam się czy nie pójść na policję, ale byłam w szoku. Nasza miejska policja na nic nie poradzi. Umieją tylko mandaty wlepiać. Miałam tylko nadzieję, że Connor mnie wysłucha i nie uzna mnie za wariatkę, która chce się zemścić.
Przechodziłam obok mojego domu. Okno było otwarte. Widziałam mojego tatę i Amandę. Mi również nie podobał się ich związek i najchętniej uciekła bym do lasu, ale nie żeby pożarły mnie jakieś Pseudologoi. Byłam już niedaleko domu chłopaka. Oby był w domu, myślałam.
Gdy zbliżyłam się do furtki, zauważyłam, że Connor leżał na ławce i przeglądał telefon. Gdy nacisnęłam na klamkę, chłopak podniósł głowę.
-No proszę...kogo my tu mamy...- zaczął.
-Cześć- odpowiadam nieśmiało.
-O co chodzi? Bo na pewno nie przychodzisz tu bez jakieś prośby.
-Potrzebuję twojej pomocy- odetchnęłam- Porwano Nicka.
Chłopak szybko wstał. Jego wyraz twarzy znacznie się zmienił. Wyglądał na spanikowanego. Nic dziwnego, w końcu to jego kolega.
- Co!? Żartujesz, prawda?- zapytał.
-Niestety nie. Potrzebuję twojej pomocy.
Chłopak włożył swój telefon do kieszeni.
- Nie potrzebujesz mojej tylko policji.
-Uwierz mi, twojej.
-No dobrze, chodź- odparł i wskazał mi ręką wejście do domu.
Gdy weszłam, Connor zaprowadził mnie do kuchni.
-Teraz opowiedz mi wszystko od początku- poprosił.
-Nick pobiegł do Zakazanego Lasu...
- Co!?- przerwał mi.- Nawet ja tam nie chodzę!
Zmierzyłam go wzrokiem i się uciszył.
-Oczywiście pobiegłam za nim. Później znikł mi z oczu i usłyszałam krzyk. Gdy byłam już trochę dalej...teraz mnie wysłuchaj, to co powiem to prawda. Więc jak byłam już w głębi zauważyłam kobietę ze skrzydłami.
Connor wybuchnął śmiechem.
-Wiedziałem, że jesteś dziwna, ale że aż tak!?
-Ale to jest prawda. Powiedziała mi, że jest boginią chaosu, Eris. Powiedziała, że mam jej przynieść jakiś klejnot prawdy.
Gdy to powiedziałam, Connor spowżniał.
-Naprawdę?
- Nie, na niby- odpowiedziałam.- Przyszłam tu, żeby się z Ciebie pośmiać, wiesz?
-Zaczekaj, pójdę po książki.
- Nie musisz. Mam swoje.
Chłopak nie posłuchał tylko wszedł po schodach na górę. Ja podeszłam do blatu i nalałam wody to szklanki. Z powrotem usiadłam na krzesło. Cały czas byłam w szoku, a od porwania Nika minęły prawie trzy godziny. Żałuję, że w bibliotece siedziałam aż godzinę, ale było warto.
Po pięciu minutach Connor był już na dole. Położył wszystkie książki o mitologii greckiej.
-Widzę, że znasz Eris jako bogini. Nawet Ci nie musiałam nic mówić.
- To moja specjalność.
Chłopak zaczął kartkować. Szybko znalazł odpowiedni nagłówek.
- Tu pisze, że żaden z bogów, oprócz bogini prawdy, nie może posiadać klejnotu prawdy. Tym bardziej bogowie i boginie kłamstw, chaosu, wojny, zabójstwa i sporu.
-Dlaczego?
-Bo to właśnie oni dążą do tego żeby to zniszczyć. Przecież o niego Eris Cię prosiła. Jeśli tego nie zrobisz to sama to zrobi.
-Powiedziała mi coś jeszcze.
- Co takiego? - zapytał.
-Że jeśli jej tego nie dam to zabije Nicka.
Connor zbladł i wypił resztę mojej wody.
-Bardzo źle, bardzo.
Kiwnęłam głową. Po chwili wpadłam na pewien pomysł. Miałam nadzieję, że okaże się dobry.
-A może znajdziemy ten klejnot, podmienimy go i damy jej ten zły.
Chłopak zastanowił się po czym odpowiedział.
- To się nie uda. Po pierwsze, jak damy jej ten zły to zauważy. Po drugie skąd byśmy wzięli podróbę tego klejnotu, a po trzecie to jeszcze bardziej ją ze złości i zabije Nicka.
Faktycznie, pomyślałam. To by się nie udało, dobrze, że Connor zna się na mitologii greckiej.
- Ty serio mi wierzysz? Myślałam, że uznasz mnie za wariatkę.
-Ty mnie nigdy nie okłamałaś, ale nie ukrywam, na początku miałem wątpliwości i nie powiedziałem, że nie jesteś wariatką- uśmiechnął się i wyszedł na swój taras.
Zamknęłam wszystkie książki i udałam się na zewnątrz. Connor był wysokim blondynem. Zawsze robił wielkie wrażenie. Podeszłam do niego.
- To znaczy, że mi pomożesz? -zapytałam.
-Nick to mój kolega. Jutro spotkamy się w parku o dziewiątej. Pasuje Ci?
Przytaknęłam I udałam się do wyjścia. Podziękowałam Connorowi i wróciłam do domu.
Powoli się już ściemniało. Gdy weszłam do domu Amanda jeszcze była.
-Gdzie Nick? Nie wrócił z Tobą? -zapytała.
Nie wiedziałam co mam powiedzieć dlatego udawałam, że jej nie słyszałam.
-Halo, Larissa.
-Tak?
-Zadałam ci pytanie- odparła.
-Racja. Nick? On poszedł do kolegi na noc. Niestety nie wiem kiedy przyjdzie.
-No nic. Wrócę do domu sama-
Kobieta podeszła do taty i pocałowała go w policzek.- Do zobaczenia Larissa!
Nie odpowiedziałam tylko pomachałam. Conrad patrzył na mnie podejrzliwie, ale jak to tata, martwił się. Chyba zauważył, że coś jest nie tak. Zignorowałam to i poszłam do swojego pokoju. Położyłam się na łóżko i zamknęłam oczy. Cały czas pojawiał mi się obraz Nicka, który płakał. Nigdy nie sądziłam, że jest aż tak wrażliwy, ale znam jaki to ból. Jaki to ból jak umiera Ci matka, a ojciec postanawia znaleźć inną miłość. Mimo tego chcę, aby tata był szczęśliwy, a Amanda jest całkiem fajna. Najbardziej boli mnie to, że może za jakiś czas została bym przyrodnią siostrą mojego najlepszego przyjaciela.

Mi nie wolno odmawiać Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz