7.

314 55 11
                                    

W sobotni wieczór Satori udał się na spacer po pobliskimi parku. Uwielbiał wychodzić na świeże powietrze o tej porze. Właśnie wtedy nikt nie mógł mu przeszkodzić w słuchaniu muzyki, wystukiwaniu nogą rytmu czy też tańczeniu pod latarnią. Kochał być sam, mimo tego, że coraz to częściej przyłapywał się na myśleniu o drugiej połówce, której niegdyś pragnął najbardziej na świecie.

Teraz siedział na ławce w środku parku otoczonego pięknymi drzewami oraz roślinami. Całe miasteczko skąpane było w mroku oraz ciszy, którą przerywały koniki polne. Stworzenia te ukryte w zaroślach grały swoją smętną melodię, co jakiś czas przerywając ją by cisza mogła dołączyć do koncertu.

Podczas takich spacerów, Tendou często rozmyślał nad swoim istnieniem. Rozmyślał nad tym, co zrobił w poprzednim życiu, żeby zasłużyć na takie traktowanie ze strony innych ludzi. Rozmyślał nad tym, co mógłby zrobić, by stać się w ich oczach człowiekiem. Rozmyślał, w jaki sposób zmienić ich myślenie na jego temat.

Często jego natłok myśli rozwiewały wiadomości od Yuriko, bądź Shion, jednak tej nocy żadna z nich nie napisała. Rozumiał to w stu procentach! W końcu jego siostra wciąż była wkurzona na niego za ostatnią rozmowę o Sinon, choć sama widziała, jak traktuje Shion. Jego przyjaciółka natomiast opowiadała mu pół dnia o tym, jak to cieszy się z tego, że Tanaka i kumpel chłopaka o imieniu Noshinoya zaprosili ją na nocowanie u jednego z nich. Oczywiście, Tendou znał również i jego, ponieważ był jednym z lepszych libero.

Siedząc na ławce gdzieś z dala od przechodniów, którzy pomyśleli, że spacer dobrze im zrobi, słuchał muzyki i wyobrażał sobie jego życie za kilka lat.

Skończyłby jako wspaniały siatkarz? A może skończyłby w więzieniu za coś, czego nie zrobił?

Z westchnieniem przymknął ciężkie od zmęczenia powieki. Oczami wyobraźni widział siebie grającego w reprezentacji Japonii i zdobywającego punkt za punktem. Jednak doskonale wiedział, że tak nigdy się nie stanie.

Poczuł nagle, jak drewno pod nim ugina się lekko, jakby ktoś usiadł obok. Bał się spojrzeć w tamtą stronę, bał się nawet zdjąć słuchawki. Mimowolnie, jego ciało samo wykonało te czynności. Przeklinał w myślach swoje mięśnie, które nigdy nie chciały go słuchać. Jednakże, kiedy zobaczył kto siedział obok, zaczął je wychwalać i komplementować.

Po drugiej stronie ławki siedział Ushijima Wakatoshi. Ten sam wspaniały atakujący, z którym rozmawiał kilka tygodni temu. Ten wspaniały chłopak, który nie uciekł od niego patrząc na jego twarz. Ten wspaniały nastolatek, który rozmawiał z nim za każdym razem, kiedy na siebie wpadali.

Satori nie odezwał się ani słowem. Był zdziwiony obecnością ciemnowłosego. Sądził - a raczej był pewien - że Ushijima chodził spać o tej porze i nie chadzał na nocne spacery. W tamtej chwili spojrzał jednak na jego ubiór.

Odziany był w dres oraz buty sportowe, a na jego karku wisiały słuchawki bezprzewodowe. Wyglądał jak zawodowiec, jak biegacz. Po jego ubraniach Tendou wywnioskował, że właśnie odbywał swój trening.

- Witaj, Tendou - odezwał się w końcu chłopak głosem wypranym z uczuć. Patrzył intensywnie na czerwonowłosego, jakby studiował każdą część jego twarzy. Satori speszył się i odwrócił wzrok.

- Cześć, Ushijima... - wyszeptał mało słyszalnie. Wakatoshi swoim spojrzeniem wiercił dziurę w jego policzku, jakby chciał mu coś zakomunikować. I tak właśnie było, gdyż chwilę później odezwał się swoim gardłowym głosem, który niejedną dziewczynę by powalił na kolana.

- Możesz mówić mi Wakatoshi. Każdy z drużyny tak się do mnie zwraca - odrzekł. Tendou przytaknął niepewnie.

- Co cię sprowadza o tak później porze do parku? - spytał, bawiąc się swoimi palcami. Ushiwaka uniósł lekko kącik ust do góry, czego niestety czerwonowłosy nie zauważył.

- Mógłbym zapytać cię o to samo - skwitował.

- Lubię wieczorne spacery - chłopak dostał wręcz natychmiastową odpowiedź. Oparł plecy o ławkę, po czym sprawdził szybko godzinę.

- Od trzydziestu minut biegam, co chyba można wywnioskować po moich ciuchach - odparł, wędrując wzrokiem na fontannę znajdującą się kilka metrów przed nimi. - Musiałem się odstresować.

- Ciężko w szkole? - Ushijima potrząsnął głową na "tak" i westchnął ciężko.

- Nasz środkowy odszedł z klubu. Nie mamy wielu pierwszaków, a żaden z nich nie jest gotowy na tą pozycję, przynajmniej tak twierdzą - uciął, zastanawiając się nad słowami. - Kapitan szukał kogoś na zastępstwo, jednak kompletnie nikogo nie znalazł.

- Nie wierzę... Kto chciałby zrezygnować z tak wspaniałej pozycji? - zapytał jakby sam siebie Tendou. W tamtym momencie znów poczuł palące spojrzenie chłopaka siedzącego obok. Zwrócił wzrok w jego stronę.

Zobaczył tam Wakatoshi'ego przepełnionego determinacją i jakby nadzieją. Satori kompletnie nie rozumiał, dlaczego nagle chłopak tak się zainteresował jego osobą.

- Chciałbyś może dołączyć do naszej drużyny?

Your Love  |♪Ushiten♪|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz