9.

307 52 4
                                    

Chłopaka zatkało. On i granie w drużynie Shiratorizawy tuż przy boku tak wspaniałego siatkarza jak Ushijima? Zawsze o tym marzył i właśnie ten sen miał się spełnić. Chciał od razu powiedzieć "tak". Postanowił jednak nie reagować pod wpływem emocji. Musiał przespać się z tą decyzją.

- Mógłbym wstrzymać się z odpowiedzią przynajmniej do poniedziałku? - zapytał. Wakatoshi przytaknął głową, poprawiając swoje włosy dłonią.

- Nie ma problemu. Przyjdź do nas na trening, obejrzyj i podejmij decyzję - powiedział swoim głębokim głosem. Wstał na równe nogi i skinął mu na pożegnanie.

Tendou obserwował, jak ten odbiega w przeciwną stronę. Mimowolnie uśmiechnął się pod nosem. Zakładając swoje słuchawki zdał sobie sprawę jakie ma szczęście, że wpadł tamtej nocy na nastolatka.







Poniedziałkowe popołudnie miało być decydującym dla przyszłości chłopaka. Musiał podjąć bardzo ważną dla siebie decyzję.

Nie spał tej nocy za dużo, ponieważ wałęsał się po okolicy rozmyślając nad każdym "za" i "przeciw". Martwiło go to, że chłopcy mogą go niezaakceptować.

Potrząsnął głową w celu rozwiania swoich wątpliwości i otworzył rozsuwane niebieskie drzwi. Buchnęło w jego stronę ciepłe powietrze oraz zapach potu. Podeszwy butów piszczały na wypolerowanej podłodze, a piłki głośno odbijały się o nią. Do uszu chłopaka dobiegały też śmiechy i urywki rozmów zawodników. Tendou rozejrzał się dookoła.

Nagle w całej sali rozbrzmiał ogromny huk, jakby piorun dopiero co walnął w sam środek pomieszczenia. Winowajcą tego hałasu był Ushijima Wakatoshi. Ćwiczył właśnie swoje serwy. Satori'emu opadła szczęka. W jaki sposób on miał tyle siły?

- Wow! To było niesamowite Ushiwaka! - zawołał wysoki chłopak o białych włosach. Zaraz obok niego skakał podekscytowany niski gracz z numerem 5 na koszulce.

- Z takim składem na pewno rozwalimy Aoba Johsai! - stwierdził kapitan klaszcząc wesoło w dłonie. - Trener chciał z tobą pogadać, Semi.

- Jasne, już lecę! - zawołał, wybiegając przed salę. Nie zwrócił nawet uwagi na czerwonowłosego chłopaka, który stał przy drzwiach i obserwował wszystkich w pomieszczeniu. Nie zdziwiło go to. Zawsze był szarą myszką.

- Tendou - krzyknął z drugiego końca sali Ushijima. Satori speszył się, ale podszedł do niego.

- H-Hej! - wyjąkał. - To było niesamowite...

- To tylko serw, nic wielkiego - rzekł wzruszając ramionami. Czerwonooki podrapał się zakłopotany po karku. Kompletnie nie wiedział, czy powinien coś powiedzieć, czy może po prostu pójść usiąść na trybunach?

- Oh, to ty musisz być tym środkowym! - odezwał się stojący obok kapitan. Miał dobrą posturę, platynowe włosy oraz kocie oczy. Wyciągnął w stronę Tendou dłoń. - Miło mi cię poznać! Mam nadzieję na owocną współpracę!

- A-Ale ja... - jego głos zaczął się łamać. Stresował się całą sytuacją. Nie chciał mówić mu, że nie miał zamiaru dołączyć do klubu, bo byłoby to kłamstwem. Jednak nie podjął jeszcze dokładniej decyzji.

- Nie, jeszcze nie jest naszym środkowym. Dzisiaj miał zadecydować - odrzekł Wakatoshi. Satori patrzył na niego jak na wybawcę, a on uśmiechnął się tylko w jego stronę na dosłownie sekundę. Chłopakowi wydawało się, że to wszystko wmawia i wymyśla jego niewyspany mózg, ale kto wie?

- Przepraszam najmocniej! - krzyknął, składając dłonie jak do modlitwy. Tendou zaśmiał się pod nosem.

- Nic się nie stało! Czy mógłbym popatrzeć na wasz trening? - spytał w końcu. Kapitan zgodził się na jego prośbę i zawołał do siebie wszystkich członków klubu, kiedy Tendou ruszył na trybuny.

Your Love  |♪Ushiten♪|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz