18.

199 30 8
                                    

- Widzę, że wpadłeś po drodze na moją matkę - rzekł Wakatoshi, gdy Satori przeszedł przez próg jego pokoju poraz kolejny tego dnia, tym razem otwierając drzwi łokciem.

Chłopak przytaknął na jego słowa i usiadł na łóżku kładąc kubki na biurku. Powędrował wzrokiem na spokojną twarz przyjaciela. Patrzył tak na niego czekając, aż rozpocznie jakiś temat.

- Jak czujesz się w drużynie? - odezwał się, siadając na skraju materaca. Tendou spuścił głowę, skupiając swoje spojrzenie na białych i lekko przybrudzonych skarpetkach. Można nawet powiedzieć, że ich kolor wpadał w szary.

- Jest świetnie - skwitował. - Sądziłem, że mnie nie polubią, jednakże całkiem się z nimi dogaduję. Bardzo mnie to cieszy.

- Czemu mieliby cię nie polubić? - zapytał, marszcząc delikatnie czoło. Złapał za śnieżnobiałą porcelanę z ciepłą herbatą w środku. Lustrował przyjaciela jakby podejrzewał go o przestępstwo i próbował znaleźć coś podejrzanego w jego ruchach czy też mimice.

- Wiesz... Z reguły ludzie nie przepadają za moją osobą. Dlatego byłem pewny, że z chłopakami będzie podobnie. Jednak okazali się sympatyczni i wyrozumiali - powiedział.

- Nie rozumiem... Dlaczego niby ludzie mieliby za tobą nie przepadać? - rozbrzmiał jego głos z nutką gniewu w sobie. - Jesteś naprawdę wspaniałą osobą. Co jest w tobie takiego złego, że cię nie lubią?

Nie wiedział czy się przesłyszał, czy Wakatoshi naprawdę tak myślał. Jego przyjaciel uważał go za dobrego człowieka, chociaż słyszał o nim całą prawdę? A może tak naprawdę Semi mu o niczym nie powiedział? W takim razie, o czym tak zacięcie rozmawiali? Może też powiedział tak, żeby nie zrobiło mu się przykro?

Tyle pytań kłębiło się w jego głowie, ale na żadne nie znał i raczej prędko nie pozna odpowiedzi.

Spojrzał w oczy ciemnowłosego, chcąc wyczytać z nich odpowiedź chociaż na jedno pytanie. Ślepia Ushijimy były jednak tajemnicze i nie zdradzały żadnej informacji, nawet tej o jego uczuciach.

Patrzyli tak na siebie, zastanawiając się co drugie myśli i co chce powiedzieć.

Satori w tamtym momencie zdał sobie sprawę, jak piękne rysy twarzy ma jego przyjaciel. Jak pięknie jego tęczówki iskrzą w słonecznym świetle, jak jego roztrzepane i lekko wilgotne po deszczu włosy opadają mu na ślepia sprawiając, że wyglądał przystojnie jak wtedy na hali, jak jego usta są zaróżowione, a jego delikatnie zaczerwienione poliki wydają się urocze.

Westchnął przeciągle, przestając patrzeć na niego z uwielbieniem. Nie chciał, żeby Ushijima pomyślał o nim czegoś złego, chociaż kto wie, czy już nie myślał.

Wtedy jego oczy napotkały gitarę stojącą w rogu pokoju. Wcześniej jej nie zauważył. Rozwarł usta wciągając szybko powietrze, prawie się przy tym zakrztuszając.

- Umiesz grać? - zapytał, wskazując palcem na instrument z wielkimi oczyma. Wakatoshi zaprzeczył.

- Kiedyś próbowałem się nauczyć. Należała do mojego ojca - odrzekł. Chociaż tego po sobie nie dał poznać, wspomnienia o ojcu wywoływały w nim złe emocje, takie jak smutek czy gniew. Tendou wyczuł to w jego głosie.

- Wciąż chciałbyś się nauczyć? - szturchnął go łokciem w żebra, co zwróciło uwagę Wakatoshi'ego na chłopaka.

- Może. A znasz kogoś, kto mógłby mi pomóc? - przechylił delikatnie głowę w bok, jak pies.

- Um... - zaczął drapać się po karku. - Ja mógłbym ci pomóc.

- Naprawdę? - przybliżył się odrobinę okazując w ten sposób ekscytację.

- Tak - przytaknął, klepiąc go po głowie. Po chwili wstał, by wziąć w dłonie gitarę. - Możemy zacząć nawet i dzisiaj.

Instrument wygląd cudownie. Struny przepięknie lśniły odbijając ostatnie promienie słońca, które praktycznie już znikło za horyzontem. Drewno dębowe z jakiego została wykonana gitara ładnie pachniało i błyszczało, co świadczyło o tym, że chłopak, do którego teraz należała, dbał o nią bardzo dobrze, mimo tego, że na niej nie grał. Na pudle rezonansowym widniało kilka naklejek z zespołami takimi jak Queen czy też The Beatles. Kilka z nich nie miało kompletnie znaczenia z muzyką np. piorun czy gwiazda. Według Tendou takie obklejanie instrumentu nadawało mu jeszcze więcej duszy i pokazywało osobowość właściciela.

Po naklejkach można było wywnioskować, że ojciec Wakatoshiego w młodości raczej należał do osób słuchających starych kapel i zespołów. To sprawiało, że był bardzo wyluzowanym człowiekiem, a przynajmniej tak wydawało się Satori'emu. Nie rozumiał tylko czemu taki fajny mężczyzna zostawił swoją żonę i jedynego syna. A może jednak się pomylił w ocenie ojca chłopaka? Może te naklejki nie należały do pana Ushijimy, tylko do jego dziecka?

Satori podszedł z powrotem do przyjaciela i usiadł obok niego. Oparł instrument na swoim udzie i zagrał jeden akord. Musiał przyznać, że uwielbiał jego brzmienie.

- Chcesz nauczyć się tak ogólnie czy jakiejś konkretnej piosenki? - zapytał. Ten tylko poprawił swoją grzywę, zastanawiając się nad odpowiedzią.

- Chyba tak ogólnie - wzruszył ramionami. Tendou przytaknął.

- To skup się, ja ci będę pokazywać akordy, a ty spróbujesz po mnie powtórzyć - odrzekł. Ustawił odpowiednio palce i szarpnął delikatnie struny. - To jest G-dur. - zaprezentował drugi raz. - Teraz twoja kolej.

- Okej - wziął w dłonie gitarę. Z trudnością ułożył palce na odpowiednich progach oraz strunach i spróbował zagrać akrod, który pokazał mu Satori. Dźwięk jednakże nie był tak samo czysty i odrobinę zbyt cichy, przez środkowy palec chłopaka, który blokował jedną ze strun. - Chyba nie tak miało zabrzmieć, a przynajmniej twoje palce zagrały to ładniej.

- Przyjrzyj się jeszcze raz - zaśmiał się cicho na jego słowa, znów chwytając gitarę. Ponownie wybrzmiał dźwięk wcześniej wspomnianego akordu. Oddał instrument w ręce właściciela, jednak ponownie mu nie wyszło.

- Trochę to trudne - stwierdził patrząc na ułożenie swoich palcy na gryfie. Marszcząc brwi próbował je przestawić.

Tendou potrząsnął głową z rozbawieniem. Usiadł za wysokim przyjacielem i złapał jego rękę, która trzymała gryf.

- Daj, pomogę ci.

Z początku palce ciemnowłosego spięły się pod wpływem dotyku chłopaka. Rozluźniły się jednakże w momencie, kiedy Satori układał je w odpowiednich miejscach. Mocno nacisnął swoimi opuszkami na dłoń należącą do Ushijimy. Drugą za to odszukał prawą rękę wyższego i przejechał nią po strunach.

Tym razem dźwięk rozbrzmiał dokładnie tak, jak powinien. Oczy Wakatoshiego zaiskrzyły, a na jego usta wkradł się niewielki uśmiech, który cieszył niższego chłopaka.

- Widzisz? Mówiłem ci, że to nie takie trudne! - zabrał dłonie. Poczuł niemiły chłód. Dopiero teraz zdał sobie sprawę, jakie ciepło emanowało z dłoni Ushijimy.

- Racja - odwrócił głowę w jego stronę. - Dziękuję.

- Oj nie dziękuj! To jeszcze nic. Nauczyłem cię dopiero jednego akordu - roześmiał się. Odsunął się odrobinę w tył, aby dać mu trochę przestrzeni osobistej. - A teraz spróbuj zagrać bez mojej pomocy.

Chłopak przytaknął. Dźwięk jaki zagrał sprawił, że czerwonooki uśmiechnął się. Perfekcyjnie zagrany G-dur to już jakiś dobry początek, prawda?

- No dobra, to następny akord!

Your Love  |♪Ushiten♪|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz