Epilog

581 31 2
                                    

Witajcie kochani. I to przyszedł czas, aby zakończyć tę historię. Zakończenie jej pozostawiam wam otwarte, wasza wyobraźnia mogła pisać w snach dalsze przygody Lillian i Harry'ego.
A teraz bez przedłużania, zapraszam do lektury.

~~~~~~~~~~~~~~~


Wakacje nadeszły szybko niespełna tydzień później. Wszyscy wyjechali z zamku na lato, nawet profesorowie. No, może prawie wszyscy. Został tylko Dumbledore i świrnięta  Trelowney. Pozostali udali się na wakacje do swoich domów lub innych członków rodziny. Severus i Minerwa uznali, że następne półtora miesiąca lepiej będzie spędzić poza Wielką Brytanię. Dzieciom bardzo się ten pomysł spodobał. Dzięki temu miały możliwość zobaczenia innej części świata. Większość posiadłości Severus’a i Minerwy znajdowało się na kontynencie we Francji, Hiszpanii, na Węgrzech, czy w Norwegii. Jednak najbardziej dzieciom spodobały się domy w Grecji.
Ostateczny wybór padł na dworek na greckiej wyspie Spetses, gdzie mugolska i czarodziejska społeczność żyła w zgodzie i harmonii. Wyspa ta była bardzo spokojnym miejscem i zacisznym. Nie było tu żadnych waśni między Czarodziejami a Mugolami na tle czystości krwi. Jedni pomagali drugim.  Naturalnym zjawiskiem było, że czarodziej i niemag spotykali się razem w kawiarniach, barach, czy gdzie indziej i prowadzili długie dyskusje i rozmowy na temat antycznej Grecji, mitach i innych wielu rzeczach, które obie kultury miały wspólne. W końcu na tej wysepce nadal wierzono w chociażby syreny, zwane przez starszyznę wyspy Nereidami lub Gorgonami. Tutaj magia była traktowana jako dar, jako coś wyjątkowego, co otrzymało się od greckiej bogini Hekate. Mieszkańcy tejże wyspy wierzyli nawet, że magia była czystym błogosławieństwem od samej antycznej bogini.

Kiedy tam dotarli, na jednym z wieczornych spotkań starszyzna wyspy powiedziała im, że Spetses jest swego rodzaju ostoją, oazą. Gdy przybysze z wysp brytyjskich spytali dlaczego, starsi opowiedzieli, że ta wyspa jest jedynym miejscem, gdzie wojny czarodziejów czy pierwsza i druga wojna światowa mugoli nie miały wpływu na to miejsce. Wyspę chroniło coś, co stanowiło tarczę wokół wyspy od bardzo dawna, która pojawiła się wraz z pierwszymi magami na wyspie. Starszyzna po krótce opowiedziała im historię, o czwórce magów z północy, którzy osiedlili się na wyspie. Była to czwórka wieloletnich przyjaciół, którzy byli dla siebie jak rodzina. Nie byli oni najmłodsi, bo ich rodzina pozostała daleko na północy. A na wyspę przyjechali, aby odbyć resztę życia w spokoju, pomagając mieszkańcom wyspy i ucząc okoliczne dzieciaki, którym objawił się dar od bogini magii. Harry i Lily zapytali co się z nimi potem stało. Starszyzna opowiedziała, że pozostali oni na wyspie do końca swoich dni pozostawiając w spuściźnie niedużą szkolę. A kiedy zmarli, zostali pochowani na okolicznym cmentarzyku na Spetses na jednym i najwyższym z trzech wzgórz. Snape i McGonagall wraz z dziećmi zrozumieli po tym skąd się wzięła magiczna tarcza wokół wyspy. Doszli do wniosku, że to stara magia Założycieli Hogwartu po ich śmierci utworzyła barierę ochronną w momencie gdy ich magia opuściła ciała, a następnie wchłonęła się w ziemię i rozlała po całej wyspie aż do kilkunastu mil w Morze Śródziemne. A utrzymuje się po dzień dzisiejszy, bo podtrzymuje ją magia mieszkających czarodziejów oraz prawdopodobne wstawiennictwo antycznej bogini, co według kultury wyspy może być prawdą, skoro pośród mieszkańców była Nereida.

Podczas tych wakacji na wyspie stała się też bardzo ciekawa rzecz, która odmieniła los Mistrza Eliksirów. Otóż w jeden z najcieplejszych dni udali się na małą, dziką plażę, która przylegała do dworku, w którym spędzali wakacje. Severus i Minerwa razem z ich urwisami spędzili kilka godzin taplają się w wodzie, pływając i nurkują. Podczas nurkowania znaleźli jakiegoś ruiny czegoś, najprawdopodobniej jakiejś niewielkiej przydomowej świątyni z okresu antyku, która pod upływem czasu znalazła się pod wodą. Koło południa ponownie wyszli na brzeg zmęczeni nurkowaniem. Ostatni wynurzył się Snape, a gdy Minerwa odwróciła się w jego kierunku, nagle przystanęła, zachłysnęła się powietrzem i wpatrywała się w Severus’a z otwartymi ustami i wytrzeszczonymi oczyma.

- Co się tak na mnie gapisz Minerwo? – zapytał Severus

- Severus’ie... Twoje ramię... Nie masz już go... – zdołała tylko tyle wydusić

- O czym ty mówisz kobieto? – spytał i spojrzał na ramię które  wskazywała

Chwilę później sam wpatrywał się w nie z podobną miną jak profesorka transmutacji. Nie mógł uwierzyć. Jeszcze niespełna dwie godziny wcześniej był tam Mroczny Znak, a teraz nie było go tam. W tamtym miejscu przedramienia była czysta, jasna i nieskażona skóra niczym. Jakby go w ogóle nie było, jakby Severus nigdy nie był naznaczony. Zdziwieni tym udali się do starszyzny. Ci zdołali im wytłumaczyć co się wtedy stało. Wyjaśnili im, że wody wokół Spetses nabrały leczniczej i magicznej właściwości. A zwłaszcza w miejscu, gdzie znaleźli ruiny. W tamtym miejscu wody dzięki obecnej i sprężonej magii miały możliwość odwrócenia nawet najgorzej klątwy. Co w przypadku Severus’a poskutkowało usunięciem się Mrocznego Znaku. Jak zauważył jeden ze starszych prawie zniknęła również blizna z czoła Harry’ego. Bardzo się wszyscy ucieszyli z tych nowin. Zwłaszcza, że zdarzyło się to akurat w dniu urodzin chłopca. Wieczorem w posiadłości odbyło się przyjęcie urodzinowe, na które przyszli mieszkańcy, zgodnie z ich  tradycją, że wszyscy przychodzą na imprezy okolicznościowe.

Niestety ich wakacje w Grecji dobiegły końca. Po długim pożegnaniu ze starszyzną Severus, Minerwa oraz dzieciaki musieli wracać do Wielkiej Brytanii, bo czekały ich sprawy związane ze szkołą. W końcu przecież Harry i Lilka zaczynali swój pierwszy rok w Hogwarcie i trzeba było udać się na Pokątną po ekwipunek do szkoły i uczniowskie szaty. Po wizycie na magicznej ulicy handlowej udali się do Hogwartu, gdzie Severus i Minerwa zajęli się nowymi planami na rok szkolny. Kiedy oni byli zajęci tym, Harry i Lilian psocili biegając po korytarzach, wkurwiając Filcha lub robiąc psoty razem z Fredem I George’em gdy byli pod opieką Molly Weasley w Norze.

I w końcu nastąpił ten dzień. Pierwszego września o dziesiątej czterdzieści pięć Minerwa i Severus odprowadzili ich psotny duet na peron 9 i ¾ aby dzieciaki mogły odbyć przygodę podróży Hogwart's Express i aby poznali innych swoich rówieśników. Przyszedł czas na przydział i ucztę powitalną. Severus siedział przy stole profesorskim obok Septimy Vector po jego prawej stronie. Po lewej zaś było puste miejsce należące do Minerwy, która wprowadzała pierwszorocznych do Wielkiej Sali. Przydział w końcu się zaczął. McGonagall wyczytywała nazwiska jedno po drugim, aż dotarła do ich dwóch urwisów.

- Lillian Snape – zawołała Minerwa

Na stołku usiadła czarnowłosa dziewczynka o czarnych oczach i psotnym uśmieszkiem posłanym w kierunku ojca i babci. Tiara milczała przez dwadzieścia minut, aż w końcu wykrzyknęła:

- GRYFFINDOR!

Lily zeszła ze stołka i stanęła obok swojej babci i uparcie czekała na swojego braciszka.

- Harrison Potter-Snape! – zawołała Minerwa kolejną osobę

Kruczowłosy chłopiec z roztrzepanym włosami, o zielonych oczach i okularach na nosie usiadł na stołku. Do ojca i babci posłał ten sam uśmiech co siostra, a Tiara Przydziału została założona mu na głowę. Milczała ona przez kolejne dwadzieścia minut, aż po raz kolejny wykrzyknęła:

- GRYFFINDOR!

Harry zszedł zadowolony ze stołka i stanął obok siostry. Razem machając ojcu ruszyli w stronę stołu domu lwa.  Po tym geście Snape wiedział, oboje coś kombinują. Obie też wcisnęli się między bliźniaki Weasley. Snape nie był tym wielce zdziwiony. Oboje z Minerwą podczas wakacji obstawiali, że ta dwójka psotników skończy w Gryffindorze.

Przydział się skończył i rozpoczęła się uczta powitalna. Severus obserwował ich razem z Minerwą i Septimą, czekając co się wydarzy. W momencie gdy nadeszła chwila deseru rude i kruczowłose pary psotnych bliźniąt wyszczerzyły się do siebie i przybiły piątki na znak, że coś im się udało. Całą trójka obserwatorów wiedziała, że coś się stanie za chwilę, a Snape już chwytał się za nos aby uspokoić myśli. Niespełna minutę później do Sali wleciało stado pszczół goniące Panią Noris oblaną czymś słodkim, która pędziła w stronę Dumbledore’a stojącego przy mównicy. W momencie gdy kotka Filcha ocierała się o miodowo żółtą szatę dyrektora, pszczoły zaczęły i jego atakować. Teraz po Wielkiej Sali między stołami gonił kot i dyrektor uciekający przed pszczołami, aż zdołali wybiec z pomieszczenia. Większość z zebranych parsknęła śmiechem a diabelska czwórka ponownie przybiła piątki. Snape trzymając się za nos westchnął i wywrócił teatralnie oczami.

- Merlinie, chroń proszę Hogwart przed tą czwórką.- powiedział pod nosem

Minerwa i Septima zaśmiały się. Snape popatrzył na nie.

- Co? O co wam chodzi? – spytał

Obie zaśmiały się wyszczerzone.

- Przegrałeś. – odparły że śmiechem

Snape popatrzył na nie morderczo w odpowiedzi i prychnął pod nosem. Nic nie mówiąc wyciągnął z kieszeni spod stołu dwa woreczki z pieniędzmi. Naburmuszony przegrana ich małego zakładu oddał wiedźmom ich nagrodę. Chwilę później z kolejnymi prychnięciami wstał od stołu i ruszył kierunku stołu Gryffindoru. Stanął za śmiejącą się z czegoś czwórką dowcipnisiów i chrząknął aby zwrócić ich uwagę. Jego dzieci odwróciły się do niego z bezczelnymi uśmieszkami psotników nadal rozbawione.

- Hej tata... – zaczęła Lilly

- Czy coś się stało?- dokończył Harry

- Nie, nic. Poza tym, że mamy coś do omówienia w domu w tej chwili. – powiedział sarkastycznie

- Ale co? – zapytały czarnowłose łobuziaki

- Już wy wiecie co. – odpowiedział Severus
Chwilę później wyciągał ich za uszy z Wielkiej Sali.

- Tata.. – jęknęło rodzeństwo wywracając oczami

Mistrz Eliksirów puścił swoje małe potworki, ale i tak ich wyciągnął na zewnątrz Sali trzymając ich za ramiona aby nie zwiali. Ci, co siedzieli najbliżej wyjścia zdołali jeszcze usłyszeć jak kruczowłose dzieci idąc koło Snape’a chichoczą gdy ten trzyma ich za ramiona oraz jak daje im krótką rodzicielską reprymendę, którą usłyszeli zza rogu.

- Co to miało być? Co ja razem z babcią wam mówiłem? Mieliście się wstrzymać z tym przynajmniej do końca pierwszych dwóch tygodni szkoły. – burczał Nietoperz

- Taataa... przepraszamy... Ale nie mogliśmy się powstrzymać.. – jęknęło rodzeństwo

Na sam koniec zdało się tylko słychać westchnięcie Mistrza Eliksirów, jego krótką wypowiedź kończącą dyskusję zdaniem:

-Ech.. Co ja z wami mam...

Oraz ciche śmiech dzieci w oddali gdy zaczął ich prowadzić w stronę prywatnych kwater mieszkalnych.

Po takim rozpoczęciu roku szkolnego, wszyscy uczniowie wiedzieli, że ten rok i kolejne będą całkiem ciekawe i pełne różnych niespodzianek... Nie koniecznie miłych dla woźnego, wstrętnej kotki oraz dla pewnego Starego Trzmiela.

Zaginiona córka Mistrza EliksirówOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz