Rozdział 12

691 29 14
                                    


W tym samym czasie, gdy prawie cały zamek spał, pewien mały czarnowłosy chłopiec przebudził się. Zaczął bardzo szybko rozglądać się po pomieszczeniu. Coś mu się nie zgadzało. Nie poznawał tego miejsca. Nie była to jego komórka pod schodami u Dursley'ów, ani sala szpitala dziecięcego, choć bardzo ją przypominała. Jego oczy szybko zrobiły się duże ze strachu, kiedy usłyszał czyjś ruch niedaleko siebie. Panicznie chciał wstać i wybiec.
- Nie wstawaj kochaneczku. Miałeś bardzo dużo obrażeń. - powiedział ktoś, kto znalazł się obok
Harry popatrzył w lewo. Tuż obok łóżka stała wysoka, starsza pani, która przypominała mu pielęgniarkę w jakiś dziwnym stroju. Skąd wiedział, że może być pielęgniarką? Po białym, wiązanym z tyłu fartuchu, który miała na sobie. Jej strój przypominał mu trochę ten z czasów pierwszej wojny światowej, który widział w książce od historii. Był to akurat podręcznik do historii którejś ze starszych klas, który  znalazł jednego dnia w szkolnej bibliotece.
- Dobrze, że się wybudziłeś kochaniutki. Ale powinieneś spać. Jest bardzo wcześnie. A ty słoneczko potrzebujesz sny i odpoczynku aby wyzdrowieć. - powiedziała pielęgniarka
Harry, który nie za bardzo wiedział co robić, spełnił polecenie pielęgniarki. Gdy tylko jego głowa ponownie dotknęła miękkiej poduszki, zapadł w sen. Madame Pomfrey upewniwszy się, że chłopiec śpi wróciła do swojego gabinetu aby napisać raport do dokumentacji medycznej Harry'ego, która będzie potrzebna do mugolskiego sądu, jak do Wizyngamotu. Około południa wysłała do Severus’a patronusa  z wiadomością, że chłopiec się wybudził i mogą do niego przyjść. Harry leżał w szpitalnym łóżku i patrzył co się wokół niego dzieje. Musiał przyznać, że lekarstwa dobrze działały, a pielęgniarka była przemiła dla niego, to nadal bał się cokolwiek powiedzieć, nawet kiedy był głodny i poprosić o coś do jedzenia. Nie wiedział gdzie jest, ani jak się tutaj znalazł. Był po prostu przerażony. Jego rozmyślania przerwał dotyk czyjejś dłoni na czole. Wzdrygnął się odwracając głowę i ze strachu zamknął oczy, spod powiek których uciekło kilka łez.

- Harry, słoneczko, nie bój się. Tutaj nic ci nie grozi. Jesteś bezpieczny. – powiedział kobiecy głos

Po głosie poznał, że to była pielęgniarka. Obrócił głowę w kierunku głosu i popatrzył na nią swoimi dużymi oczami. Była nieco rozmyta i z jednej chwili zdał sobie sprawę, że nie ma okularów. Po chwili obraz mu się wyostrzył ponieważ, kobieta nałożyła na jego nos nowiutkie i odpowiednio dobrane okulary. Zamrugał, teraz widział dużo lepiej.

- Jak ci się spało kochanie? I jak się czujesz? – zapytała pielęgniarka

- D.. dobrze.. p.. proszę pani. – odpowiedział Harry nadal będąc przestraszonym

- Spokojnie kochanie. Nie musisz się już niczego bać. W Hogwarcie jesteś bezpieczny. Tutaj nikt cię nie skrzywdzi. – powiedziała Madame Pomfrey głaskając chłopca po głowie
Dzieciak już tak się nie wzdrygał na dotyk pielęgniarki.

- A co to jest Hogwart? – zapytał Harry

- Hogwart to szkoła magii i czarodziejstwa. Chodzą do niej młodzi czarodzieje i czarownice tacy jak ty, aby nauczyć się panować nad magią, która w nich drzemie. Ty pójdziesz dopiero za rok, kiedy dostaniesz list w dniu swoich jedenastych urodzin.  – odpowiedziała Pomfrey

- To skąd się tutaj wziąłem?- zapytał chłopiec

- Twój wujek, Severus cię tutaj przyniósł po tym jak zabrał cię od Dursley’ów. Okropne wieloryby. Już do nich nie wrócisz słoneczko. A oni odpowiedzą przed prawem za to co ci zrobili. Ja się nazywam Poppy Pomfrey i jestem szkolną pielęgniarką. Zajmuję się wszystkimi, którzy wymagają opieki medycznej. A teraz zjemy późne śniadanie. Na pewno musisz by głodny, kochaneczku. – odpowiedziała pielęgniarka

Pomfrey pomogła chłopcu usiąść i powoli pomagała mu zjeść ciepły grysik. Dobrze wiedziała, że po takim wygłoszeniu żołądek tego biednego dziecka na razie nie będzie w stanie niczego innego przyjąć i to w dobranej ilości by chłopiec nie zwrócił śniadania. Później położyła go sportem, przykryła kołdrą malca i usiadła przy nim na chwilę.

- To co ze mną będzie? Nie mam nikogo poza ciotką Petunią. – zapytał Harry z obawą

- Zostaniesz tutaj. Twój wujek Severus już składa papiery aby zostać twoim opiekunem. – odpowiedziała Madame Pomfrey

- To ja mam jeszcze innego wujka? – spytał zielonooki

- Tak kochanie i z tego co pamiętam, to Lily, twoja mama była matką chrzestną twojej kuzynki Liliann. – odparła Poppy

- Czy mogę się z nimi zobaczyć? Nie chcę być sam... Tak jak to...- zaczął Harry

Jednak nie zdążył nic więcej powiedzieć ponieważ, drzwi od pomieszczenia nagle otworzyły się z dość mocnym hukiem.

- Severus’ie! Mogłeś być trochę delikatniejszy. Mogłeś wystraszyć Harry’ego. – odezwał się inny kobiecy głos

- Spokojnie kochaneczku. Twój wujek nie jest taki straszny. On po prostu ma taki styl bycia. Głośny i dający komunikat wszystkim dookoła, że jego nie można ignorować. – powiedziała Madame Pomfrey do chłopca

Po chwili przed sobą w nogach łóżka zobaczył wysokiego mężczyznę o kruczych włosach, orlim nosie i odzianego w czarną szatę. Mężczyzna podszedł bliżej niego, usiadł na skraju łóżka szpitalnego i chwycił go delikatnie za lewą rękę.

- Witaj Harry. Jak się czujesz? – zapytał Severus

- D.. dobrze. Czy to ty jesteś moim wujkiem, o którym opowiedziała mi pani Pomfrey? Czy ja naprawdę jestem czarodziejem? To nie jest sen? Ja nie chcę być znowu sam. – powiedział Harry cicho pochlipując

- Tak Harry. To wszystko prawda, co powiedziała ci pani Pomfrey. I nie będziesz już sam. Ja, Lilka, profesor McGonagall, a także pani Pomfrey, zawsze będziemy przy tobie. Możesz nam zaufać. – powiedział Snape przyciągając chłopca do siebie

- To czemu po mnie nie przyszedłeś wcześniej? – spytał Harry

- Nie mogłem Harry. Pewna osoba uniemożliwiała mi kontakt z tobą. Ale teraz to się zmieni. Poczyniłem pewne kroki i ta osoba odpowie za swoje czyny. – odpowiedział Severus uspakajając chłopca

Następnie położył go sportem do łóżka. Dziecko jednak kurczowo trzymało się jego czarnej szaty i chyba nie zamierzało jej puścić. W pewnym sensie to był dobry znak. Harry zaufał Severus'owi. A to z kolei oznaczało kolejny krok w nadziei, że dzieciak zapomni o dawnym życiu u Dursley’ów i zdoła mieć choć trochę szczęśliwego dzieciństwa. Snape chcąc nie chcąc usiadł głębiej na łóżku z wczepionym w niego chłopcem i trzymał go dopóki się nie uspokoił. Z drugiej strony łóżko też się ugięło. To Lilka wdrapała się na nie i po chwili przytuliła Harry’ego z prawej strony. Minerwa przysiadła za nimi i po kilku sekundach otoczyła swoimi matczynymi ramionami Harry’ego i Lily. Harry z początku napiął swoje ciałko, ale szybko je rozluźnił gdy tylko profesor McGonagall zaczęła głaskać po głowie jego i jego kuzynkę. W końcu poczuł się chciany i kochany. Zrozumiał, że nie każdy chce go skrzywdzić. Że jest ktoś, kto zrozumie, wysłucha i pomoże, kiedy będzie to potrzebne. Taka chwila trwałaby dalej gdyby nie ponowne otwarcie się z hukiem drzwi od skrzydła szpitalnego. Wszyscy podnieśli głowy w tamtym kierunku. W progu skrzydła szpitalnego stał wściekły jak „osa” – czy też raczej bąk w tym przypadku – Albus Dumbledore. Harry widząc tak wściekłego starszego mężczyznę idącego szybko w ich stronę, ponownie poczuł strach. Wręcz aż paniczny, dlatego zamknąwszy z całych sił oczy,  mocno wtulił się w czarne szaty swojego wujka, w nadziei, że ten go obroni.

********
Wybaczcie kochani, że tak długo zwlekałam z rozdziałem, ale miałam kilka powodów. Od października zeszłego roku robię drugi kierunek technika w szkole policealnej weekendowej . W związku z tym, mam bardzo duży obszernych notatek do opracowania i najzczajniej po prostu brakuje mi czasu. Dodatkowo teraz czeka mnie w styczniu pierwszy egzamin i muszę do niego powtarzać ile tylko mogę. W swoim czasie przechodziłam po raz kolejny ciężką dla mnie chwilę - końcem marca odeszła moja babcia, a ja przez tą pandemię nawet nie mogłam się z nią ostatecznie pożegnać. Nie, w grę nie wchodził covid, od razu mówię. Nikt na prawdę nie wie co było  główyną tego przyczyną.  Inną sprawą było to, że od kwietnia do końca wakacji zajmowałam się siostrzenicą i nie było możliwości przy niej cokolwiek napisać.  Jest również kwestia pozostałych książek - powoli staram się je wszystkie dokończyć porządnie  tak, jak trzeba, a jest ich bardzo dużo. Dlatego też pod tym rozdziałem składam podziękowania wszystkim czytelnikom, którzy czekali na następny rozdział. Pozdrawiam was serdecznie i do następnego rozdziału. 🙂

Zaginiona córka Mistrza EliksirówOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz