10

842 59 45
                                    


Zbliżała się już godzina naszego spotkania więc postanowilam, że zacznę się już szykować. Założyłam na siebie ciemno zieloną bluzę z kapturem oraz jakieś spodnie, które znalazłam w szafie. W końcu weszłam do łazienki aby na szybko uczesać włosy, związałam je w typową dla mnie wysoką kitkę po czym poszłam założyć moje żółte tenisówki.

Po drodze spytałam się go gdzie mam przyjść i dowiedziałam się, żeby udać się do kawiarni w której byliśmy ostatnio. Ruszyłam więc na przystanek autobusowy.

Przez całą drogę patrzyłam się pusto w okno wyczekując mojego przystanku. Na szczęście podróż nie zajęła mi tak długo i mogłam spokojnie udać się na spotkanie.

Tamaki pov.

Stałem pod kawiarnią już 5 minut, jak zawsze byłem przed czasem, żeby przez przypadek się nie spóźnić.
"Uhhh, a co jeśli zapomniała gdzie to jest? Co jeśli jednak nie chce się spotkać? Czemu ja to w ogóle zaproponowałem UHHHHH". zacząłem się nadmiernie stresować lekko kopiąc pod sobą chodnik.

Nagle usłyszałem znajome mi kroki, odwróciłem się w lewo i zobaczyłem twarz (t/n)."O DZIĘKI BOGU JEDNAK PRZYSZŁA". Mój wzrok wciąż pozostawał na jej twarzy, jej delikatny uśmiech promieniował radością.

-Hej Tamaki! - powiedziała zbliżając się w moją stronę
-hej- odpowiedziałem i przytaknąłem na powitamie
- długo czekałeś?- zapytała- mam nadzieję że się nie spóźniłam, autobus nie przyjeżdżał przez chwilę i w pewnym momencie zastanawiałam się czy nie iść na piechotę hehe- zażartowała
-ah, nie jesteś idealnie na czas- wydusiłem z siebie z lekką niepewnością, szczerze mówiąc sam nie byłem pewien, która była teraz godzina, czułem się jakby czas się zatrzymał kiedy ją usłyszałem.

Weszliśmy do kawiarni i oboje zamówiliśmy swoje ulubione przysmaki.
Podczas czekania postanowiłem zacząć rozmowę. Od momentu w którym obudziłem się w łóżku szpitalnym niezmiernie martwiłem się o (t/i).

- too... Jak się czujesz? - zapytałem
- yhh całkiem dobrze, wciąż mam kilka gojących się ran ale to nic- powiedziała po czym uśmiechnęła się. Jej uśmiech jest piękny, taki delikatny a zarazem sprawia że czuję się lepiej.
- muszę wciąż trenować mój quirk, nauczyć się go kontrolować i ogólnie wiedzieć jak działa- dodała

- zrozumiałe, ale pamiętaj, żeby się nie przemęczać, wszyscy się o ciebie martwimy- odpowiedziałem.
To prawda, że (t/i) jest silna, pełna entuzjazmu i zdeterminowana ale odkąd zobaczyłem co jest w stanie zrobić, zacząłem się martwić o jej niezdrową determinację. Ta dziewczyna się nie podda i pewnie będzie trenować do upadłego, mam nadzieję że może ktoś w końcu jej wytlumaczy, że nie wszystko da się osiągnąć od tak oraz, że każdy ma swoje granice.

-umm Tamaki? - zetknęła w moim kierunku spod kosmków włosów. Nawet nie zauważyłem kiedy się zamyśliłem.
- em-m t-tak? - starałem się odpowiedzieć na zawołanie
-wszystko w porządku? - zapytała się mnie z troską w głosie
- uhh t-tak! Czemu pytasz? - powiedziałem zdezorientowany
- a nic, tylko tak po prostu się chyba zamyśliłeś i chciałam się zapytać o czym- odpowiedziała ciekawa
- uh-h... Cóż... Po prostu martwię się o ciebie i wiem, że jesteś bardzo zdeterminowana do treningów ale musisz też odpoczywać, inaczej się przemęczysz a tego raczej nie chcesz- postanowiłem być szczerym, w końcu ktoś musi jej to uświadomić.
- spokooojnie, dam se radę - powiedziała, machając delikatnie dłonią na znak uspokojenia mnie.

W tym czasie kelnerka przyniosła nam nasze napoje. Ja zamówiłem kawę mrożoną a (t/i) czarną herbatę.

-tak w ogóle, jak idzie ci w szkole?- postanowiłem zmienić temat
- yyy w miarę dobrze, jestem całkiem przecietnie dobrym uczniem. No ale najlepiej idzie mi z anglika i zajęć praktycznych z bohaterstwa. Wiesz angielski jest jak mój drugi język a praktyczne to głównie rozgrzewka i inne pierdoły co każdy potrafi- zaczęła się rozgadywać jakby nie było jutra.
- właśnie. Zawsze zastanawiałem się jak tak łatwo przychodzi ci nauka tego języka a gorzej idzie ci w twoim ojczystym języku - zacząłem
- w sumie to może dlatego, że mój ojciec jest amerykaninem... Podobno... Przynajmniej matka mi tak powiedziała, czy to prawda?- spojrzała na chwilę w inną stronę- nie wiem- wypowiedziała, tak jakby nawet jej to nie obchodziło.
-racja, w końcu twoje nazwisko brzmi bardziej zagranicznie ale nie sądzę, że to jest powód heh- zażartowałem na co ona parskneła ze śmiechu.

Ok nie wiem co pisać dalej więc macie ten wasz ukochany 10 rozdział ( tym razem nie click bait) XD

Ale no... Powracam i guess(???)
Ale znając życie i tak znowu mnie nie będzie przez parę miesiecy :)
So well.... Macie to i dobranoc i wesołej wielkanocy
Baiiiii~~~

Tamaki Amajiki x Reader Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz