Wstęp

4.1K 168 254
                                    

-hej, mamo! Zobacz jaki mam super quirk! - powiedział z radością czterolatek biegnąc do mamy.
- zobacz, zobacz, umiem kontrolować wodę! - mówił chłopiec, skacząc wokół mamy z małą dziewczynką na rękach.
- ależ to cudownie- powiedziała mama dzieci
- jak myślisz, jaki quirk będzie miała ( t/I)? - spytał się chłopczyk, zerkając na młodszą siostrę, siadając obok matki
- nie wiem ale wiem że na pewno będzie świetny, jak Twój - odpowiedziała rodzicielka
- też tak myślę - potwierdził chłopiec patrząc się z uśmiechem na dziewczynkę z kilkoma ( k/w) włoskami na głowie
- tylko obiecaj mi, że nie ważne jaki będzie miała quirk, będziecie się nawzajem wspierać i kochać, dobrze? - zapytała kobieta
- oczywiście że będe ją wspierać i kochać, to moja młodsza siostra - powiedział zdecydowanym tonem chłopczyk - nie pozwolę nikomu jej skrzywdzić - dodał pewny siebie
-cieszę się że tak ci na niej zależy - uśmiechnęła się matka

......

- wow! Ale super quirk! - powiedziała dziewczynka
- no a jak- przyjęła komplement inna dziewczynka pokazując swój dar- a ty, (t/I), masz już swój quirk? - zapytała się czteroletniej dziewczynki siedzącej w rogu klasy z pluszowym misiem obok
- eh, ja? - zapytała się lekko zdezorientowana dziewczynka wskazując na siebie palcem - j-jeszcze nie - odpowiedziała odwracając wzrok w stronę misia
- jeszcze nie masz? - zapytała się przedszkolanka z lekkim zdziwieniem i zaniepokojeniem

.....

-no cóż, wszystko wskazuję na to że możliwe iż pani córka nie ma quirku- powiedziała lekarka do matki pięciolatki
- a-ale jak to... - zmartwiła się mama dziecka
- jeśli w tym roku dziewczynka nie odkryje swojej mocy to sądzę że nie będzie miała szans na posiadanie jakiegokolwiek daru- odpowiedziała matce dziewczynki
- nic nie szkodzi, mogę żyć bez quirku- powiedziała mała dziewczynka patrząc na matkę obojętnym wzrokiem

......

- co? ( t/I) nie ma quirku?? - zapytał się zdziwiony chłopiec patrząc raz na mamę, raz na siostrę
- ale to nic, nie muszę go mieć - powiedziała pięciolatka do brata
- a-ale miałaś mieć tak fajny dar jak ja- powiedział zdenerwowany chłopiec z małymi łezkami w oczach

......

- patrzcie to ta bez daru! - dzieci wskazywały palcami na sześcioletnią dziewczynkę z dwoma małymi kiteczkami, wszyscy już nawet zapomnieli jak dziewczynka miała na imię przez ciągłe przezywanie jej od dziecka bez daru. Jednak dziewczynce to nie przeszkadzało, i tak nie miała w przedszkolu żadnych przyjaciół, niestety dzieci jej często dokuczały więc po prostu zaczęła próbować się bronić, czasami się udawało lecz często wracała do domu z małym siniakiem co niepokoiło strasznie matkę.

......

- hej (t/I) byłbym świetnym bohaterem co nie? - zapytał się dziewięciolatek swojej sześcioletniej siostrzyczki
- nie sądzę że został byś takim bohaterem - powiedziała dziewczynka patrząc się pustym wzrokiem na brata. Odkąd dzieci w przedszkolu zaczęły jej dokuczać straciła radość z życia i rzadko można było zobaczyć ją uśmiechniętą.
- a-a-ale jak to... - posmutniał chłopczyk - ghr- zezłościł się i popchnął dziewczynkę na podłogę
- nie znasz się! - krzyknął na siostrę
- ał- jęknęła z bólu dziewczynka

.....

Siedmiolatka siedziała na kręcącym się krześle bawiąc się dwoma magnesami zabranych z drzwi lodówki
- h-he- zdziwiła się dziewczynka zauważając że jeden z magnesów sam z siebie przysunął się do ręki dziecka
- c-co?! - rozszerzyła oczy patrząc jak drugi magnez odsuwa się od jej drugiej ręki
- MAMO! - (t/I) zawołała z radością prawie spadając z krzesła
- c- co się stało?! - przybiegła zmartwiona matka patrząc na wyszczeżoną z radości dziewczynkę
-mam quirk! - oznajmiła siedmiolatka
- t-to ŚWIETNIE - uśmiechnęła się z radości kobieta
-... trochę to dziwne, że tak późno... - mruczał pod nosem jej brat przechodząc obok pokoju, zauważając radosną siostrę i matkę

.....

- i jak, gotowa na pierwszy dzień w szkole? - zapytała matka siedmioletniej (t/I) z małym plecaczkiem na plecach
-Jasne! - odpowiedziała radośnie dziewczynka
-no to miłego dnia w szkole skarbie- powiedziała do córki całując ją w czoło
- pa! - powiedziała biegnąc do drzwi

....

(t/N) szła sobie korytarzem aż w pewnym momencie dostrzegła dwójkę chłopców bijących małą rudowłosą dziewczynkę.
- ha! No i co nam zrobisz, co? - mówił jeden z nich zabierając plecak dziewczynki
-p-przestańcie proszę.... - wydukała zapłakana siedmiolatka
-Hej! Zostawcie ją! - krzyknęła ( t/I) biegnąc do trójki dzieci
-nie ma mowy, spadaj! - powiedział wrogo jeden z chłopców
- powiedziałam ZOSTAWCIE JĄ! - krzyknęła groźniej lecz to też nic nie dało. W pewnym momencie siedmiolatka uderzyła z całej siły chłopca z plecakiem rudowłosej dziewczynki a drugi rozszerzył oczy ze zdziwienia
- AŁA! - warknął wściekły chłopiec i od razu chciał uderzyć dziewczynkę lecz ta zrobiła unik i uderzyła go ponownie. Po chwili cała trójka zaczęła się bić a ruda siedmiolatka siedziała na podłodze jeszcze ze łzami w oczach. Dzieci szarpały i kopały się z 10 minut aż w końcu obaj chłopcy uciekli.

Dziewczynka cała w siniakach i zadrapaniach obróciła się w stronę rudowłosej i wyciągnęła w jej stronę rękę
- h-hej, nic ci nie jest? - zapytała się z troską siedzącej dziewczynki
- n-n-nie, dz-dziękuję - powiedziała wstając, zaczynając przy tym lekko płakać ze szczęścia
- masz, twój plecak- powiedziała podając dziewczynce plecak
-j-jak się nazywasz? - zapytała się
-(t/I) (t/N) - odpowiedziała z uśmiechem - a ty? - zapytała o to samo
-s-Sakura Nakajima - wydukała
-miło mi cię późnać Sakura- powiedziała siedmiolatka podając dłoń rudowłosej

To był początek świetnej i długiej przyjaźni oraz najlepszych momentów z życia obu dziewczynek. Nawzajem sobie pomagały, (t/I) pomagała Sakurze w takich rzeczach jak nauka, Sakura zato pomagała jej z pewnością siebie ponieważ (k/w) włosa była bardzo nieśmiała w kontaktach z innymi oraz po bijatykach z dręczycielami innych małych dzieci Sakura zawsze przybiegała pomóc przyjaciółce zaopatrzeć rany. Mimo tak wielu bójek, (t/I) się nie poddawała i dalej pomagała słabszym dzieciom a Sakura zawsze próbowała ją powstrzymać ponieważ nie chciała patrzeć jak jej najlepsza przyjaciółka jest wiecznie ranna. Lecz nawet to nie powstrzymywało jej ducha walki za słabszych. Od tego czasu zawsze się uśmiechała i stawała się silniejsza i odważniejsza oraz trenowała swój dar.

... Lecz Niestety....

... I ona miała swojego dręczyciela...

Nie mogła niestety się go pozbyć....

... Ponieważ to był jej brat...









Tak tak, wiem że to cringe ale to takie małe uzupełnienie historii Reader więc cóż

Z resztą nic prawie tu nie wstawiam, co najwyżej przeprosiny że nie ma rozdziałów ale no coś tu wrzucę już nie będę takim leniem

PS
Ten rozdział robiłam z jakieś 5 dni bo zastanawiałam się co jest ze mną nie tak

Tamaki Amajiki x Reader Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz