Rozdział 6: Martini i krótko ścięte córy Koryntu

76 2 126
                                    

Zaraz po opuszczeniu łazienki starałam się odszukać wzrokiem niebieskich oczu Nicholasa. Dużo wyraźniej czułam działanie alkoholu we krwi niż godzinę wcześniej, dlatego robiąc drobne kroczki, podpierałam się o jedną ze słabo oświetlonych ścian i przemierzałam opustoszały korytarz przy jednej z sal kasyna.

Kiedy zmieniliśmy stolik, po jakimś czasie nauczyłam się ignorować posyłane w naszą stronę spojrzenia. Co więcej, zdążyłam się już nawet przyzwyczaić do tego, że towarzystwo Cadogana stawiało również i mnie w centrum uwagi. Przestały mi nawet przeszkadzać rozbiegane oczy zazdrosnych kobiet. Tak długo jak żadna nie podjęła próby nieproszonego wtargnięcia do naszego towarzystwa, nie podejmowałam żadnych kroków profilaktycznych w tym kierunku. Prawdę mówiąc nawet trochę mi to schlebiało. Bo w końcu taki mężczyzna jak Nicholas wyszedł do ludzi w towarzystwie takiej kobiety jak ja. Nie uważam, żebym była jakaś szkaradna, ale znam dziesiątki kobiet, które dużo lepiej by się obok niego prezentowały. Przykładem z dzisiaj była taka Blake Thompson. Te wredne kobiety komentowały jej wygląd tylko dlatego, że tak naprawdę pasowałaby w roli partnerki niebieskookiego. Obydwoje mają wręcz rzeźbione rysy twarzy i porcelanową skórę, ich dzieci były by naprawdę piękne.

O czym ty w ogóle myślisz, Rosaline? To znak aby dzisiaj więcej już nie pić.

W końcu udało mi się zlokalizować chłopaka, który stał przy jednym z białych filarów. Zmrużyłam oczy na widok krótko ściętej, czarnowłosej kobiety stojącej przy jego lewym boku. Trzymała w dłoni najprawdopodobniej jakiś alkohol i opowiadała o czymś ciemnowłosemu. Chwilę później zachichotała cichutko i poprawiła pasmo włosów, które uciekło jej zza ucha. Świetnie, kolejna członkini gangu miłośniczek Cadogana.

Czując nagły przypływ pewności siebie przerzuciłam włosy na lewę ramię i ruszyłam w ich kierunku odważnym krokiem. Kiedy podeszłam bliżej dotarły do mnie strzępki ich rozmowy – chociaż nie jestem pewna czy rozmową można nazwać monolog kobiety, która w odpowiedzi otrzymywała tylko znudzone spojrzenie Nicholasa.

- To może jednak dałbyś się namówić na szybką partyjkę w pokera? Znam kilka sposobów na urozmaicenie rozgrywki – zamruczała robiąc krok w jego stronę i położyła dłoń na męskim torsie. W tym samym momencie Nicholas uniósł głowę i zauważył mnie, stojącą zaledwie kilka metrów od niego. Obrzucił mnie powolnym spojrzeniem, a chwilę później odbił się od masywnego filaru i ruszył w moim kierunku. Nawet z tej odległości mogłam wyczuć silne feromony, które przyciągały uwagę kobiet z całego otoczenia.

- Ratujesz mnie z opresji. Ale jestem prawie pewien, że pani Deveraux inaczej wyobrażała sobie głównego bohatera swojej powieści – wyszeptał w moją stronę i wyciągnął z kieszeni rękę, aby następnie objąć mnie nią w pasie. W jego głosie wyczułam nutkę cynizmu wymieszaną z rozbawieniem. Nicholas właśnie odkrył przede mną nową kartę, ujawniając znajomość literatury pięknej. Z niechęcią musiałam przyznać, że wiedza i obycie Cadogana robiły piorunujące wrażenie.

- Sugerujesz, że nie nadaję się do roli rycerza w lśniącej zbroi? – zapytałam kąśliwie i trąciłam go delikatnie w żebra.

- Skądże znowu. Jestem feministą. Uważam, że Ginewra w roli wojowniczki sprawdziłaby się dużo lepiej niż przedstawiają ją Opowieści Okrągłego Stołu – odparł podobnym do mojego tonem i uszczypnął mnie w lewy bok.

Nie zdążyłam odeprzeć jego słownego ataku jakąś ciętą ripostą, ponieważ nieznajoma mi kobieta stanęła tuż przed nami i z założonymi rękoma oraz malutkim uśmieszkiem skakała wzrokiem między mną a Cadoganem.

- To jak będzie? Z tego co wiem poker nie ma ograniczenia co do liczby graczy, a troje to jeszcze nie tłum – zerknęła na mnie ukradkiem i puściła mi perskie oczko. Chwileczkę, czy ona właśnie zaproponowała nam trójkącik?

Écorché: The Chosen OneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz