Rozdział 9: Siostry Williams

40 1 31
                                    

Bal zakończył się wraz z życiem Julie Walters, młodziutkiej studentki medycyny, która przyszła w roli osoby towarzyszącej z obecnie przesłuchiwanym przez policję kolegą z kierunku. Biedny chłopak stał w kolejce do łazienki, kiedy doszło do tej tragedii. Po powrocie zastał zabezpieczających teren funkcjonariuszy, płaczące kobiety i powoli sztywniejące ciało znajomej mu dziewczyny.

Graham tulił do piersi zapłakaną Katherine, która nadal nie mogła otrząsnąć się z szoku. Kobieta stała niecałe pięć metrów od miejsca, w którym wylądowała Julie. Na jej oczach dwudziestoletnia dziewczyna spadła ze schodów i zmarła na miejscu wskutek przerwania ciągłości rdzenia kręgowego. W skrócie: skręciła sobie kark.

Podczas gdy wszyscy dokoła opłakiwali niespodziewaną śmierć panny Walters, jedyne na czym mogłam się skupić to jak bardzo byłyśmy do siebie podobne. Nasze włosy praktycznie niczym się nie różniły, sylwetki były zbliżonej budowy, a na oko nawet wzrost się zgadzał. Sam fakt, że Katherine, która pracuje ze mną od dłuższego czasu pomyliła nas ze sobą, utwierdził mnie w przekonaniu, że Julie najprawdopodobniej zajęła moje miejsce. Nie chciałam robić z siebie ofiary w momencie, gdy najpewniej odebrano niewinne życie, ale fakty mówiły same za siebie. To było niemal jak układanka dla dzieci. Najpierw próba włamania, zastraszający list, a teraz faktyczne morderstwo.

- Możemy chwilę porozmawiać? - podeszła do nas ta sama kobieta, którą widziałam przy cmentarzu, a później w telewizji, gdy udzielała informacji na temat tragedii w motelu Telegraph w dzielnicy Riverdale. Wyciągnęła przed siebie odznakę i legitymację, z której wyczytałam, że nazywała się María Luisa Pérez i była inspektor federalną w CIA.

- W czym możemy pomóc? - po raz pierwszy od dłuższego czasu Nicholas zabrał głos, zwracając na siebie uwagę reszty zebranych. Przez cały ten czas stał u mojego boku i nie odstępował mnie nawet na krok. Trwał przy mnie, jednak gołym okiem widać było, że myślami błądził daleko stąd. Zastanawiałam się czy on również zauważył podobieństwo moje i Julie. Czy zwrócił uwagę na tych kilka drobnych szczegółów jak długość włosów czy chociażby kolor sukienki.

- Chciałabym porozmawiać z panią Rosaline Williams na osobności - odparła, na co w odpowiedzi zmarszczyłam brwi.

- Skąd pani wie jak się nazywam?

- Jest pani spowinowacona z jednym z naszych funkcjonariuszy, Scottem Hellerem. Kilka dni temu widziałam pani akta i rozmawiałam z pani narzeczonym na temat próby wtargnięcia do wynajmowanego przez panią pokoju hotelowego...

- Byłego narzeczonego - wtrącił Cadogan, obrzucając inspektor Pérez twardym spojrzeniem. Jednak ta, zupełnie go ignorując, kontynuowała cokolwiek miała mi do powiedzenia.

- Funkcjonariusz Heller zauważył pewien związek między ostatnimi odnotowanymi przez nas wydarzeniami a panią. Potrzebowałabym zadać pani kilka pytań abyśmy mogli dalej ruszyć ze śledztwem i podjąć odpowiednie kroki do zapewnienia bezpieczeństwa pani i pani bliskim - dokończyła finalnie chowając odznakę i legitymację policyjną do wewnętrznej kieszeni ciemno granatowej marynarki.

Związek między mną a ostatnimi wydarzeniami? Ale niby jakimi wydarzeniami? No chyba nie miała na myśli odnotowanych przez ostatnie pół roku dwunastu morderstw?

- W porządku, możemy porozmawiać w sali obok. Jest to część wydzielona dla personelu, więc będziemy miały więcej prywatności - zaproponowałam i z ostatnim zerknięciem na kamienną minę niebieskookiego, przeprosiłam resztę towarzystwa i ruszyłam w stronę owej sali.

Maríę Luisę Pérez otaczała aura pewności siebie, ale i również w pewnym sensie współczucia. Chociaż zachowywała się jak prawdziwa profesjonalistka i nie okazywała żadnych emocji, czułam z nią coś na kształt nici porozumienia. A nie ukrywam, że wyrozumiałość i empatia to raczej ostatnie czego się po niej spodziewałam. Chłód bijący od jej postawy jasno mówił, że jest kobietą sukcesu, która wszelkie osiągnięcia zawdzięcza ciężkiej pracy. Czarny, ciasno spięty kok kojarzył mi się z fachowością i kobiecą klasą zarazem. Była ona zapewne kimś, kogo warto było podziwiać i traktować z należytym szacunkiem.

Écorché: The Chosen OneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz