***
(Wspomnienie)Drogi Hinato Shoyō,
zapraszamy Pana do dołączenia do klubu siatkarskiego mężczyzn liceum Aōba Johsai.
Jeżeli jest Pan zainteresowany, prosimy się stawić na sali gimnastycznej wyżej wymienionego liceum. Będziemy zaszczyceni, jeżeli się Pan pojawi. Jeżeli nie jest Pan zainteresowany prosimy i tak się stawić.
Z poważaniem
Nobuteru Ihirata
Ps. Sadayuki Mizoguchi prosił byś i tak przyszedł, mimo że wie że się nie zgodzisz. Soranoko nie daje mu żyć.
Hinata patrzył na ten list. Nie wiedział co myśleć. Iść czy nie?
***
(Miesiąc później)
- Ludzie, już jestem! - dało się usłyszeć od wejścia na salę, jednakże nikt nie odpowiedział.
- Świetnie. - powiedział ironicznie - Znowu jestem pierwszy. - Rozejrzał się po sali szukając jakiejkolwiek żywej duszy.
- No błagam nooo! - jęknął kierując się w stronę schowka by wyciągnąć siatkę i piłki.
Hinata w bluzie menadżera siłował się z koszykiem na piłki do siatkówki, kiedy usłyszał że ktoś wchodzi na salę. Wyszedł z kantorka i wziął się pod boki, patrząc w stronę pierwszego spóźnionego.
Kiedy ten zrozumiał że dzisiaj się nikomu nie upiecze, podszedł do Hinaty by z nim porozmawiać.
- Nawet nie próbuj. 10 minut. 10 MINUT. Jakim cudem kapitan tak dobrej drużyny spóźnia się aż tak bardzo na trening? Inaczej: jakim cudem nie jesteś ostatni, hm? Tłumacz się. - Spojrzał na Oikawę wyczekująco. Kiedy rudowłosy był wściekły, potrafił jechać po ludziach jak po maśle. Drużyna miała podejrzenie, że umawia się na lekcje z pocisków u Iwazumiego.
- Miałem niezapowiedzianą kartkówkę z Matematyki, po czym kazano mi iść do dyrektora... Przepraszam za spóźnienie! - głos Watariego przelał czakrę goryczy.
- Watari-san. Jak miło że wreszcie ruszyłeś tą swoją łysą głowę i przywiodłeś się na trening! Jestem pewien że miałeś jakiś naprawdę ważny powód, by nie być przez dwa tygodnie na treningu. - powiedział ze sztucznym uśmiechem.
***
(Po przyjściu całej drużyny [czytaj: po zjechaniu całej drużyny oprócz Iwazumiego])
- On naprawdę ma jakiś kontrakt z Iwazumim. Tylko jego nie okrzyczał. - Wyszeptał Ura do Kindachiego.
- Dobra wszyscy, przerwa! - krzyknął Hinata.
***
(cztery miesiące później)
Mecz Seijoh przeciwko Karasuno. Przegrany. Hinata wziął swoje rzeczy i wyszedł z sali. Nie chciał żeby widzieli jak płakał. Ludzie przechodzili jak gdyby nigdy nic mówiąc o przegranej Seijoh. Jego liceum. Nawet nie zauważył kiedy zaczął płakać.
Przezroczyste krople jak gwiazdy - widziane przez chwilę, znikają na zawsze i nic po nich nie pozostaje...
- Hinata? - usłyszał. Głos, którego tak nienawidził. Nie patrzył na Kageyamę. Nie widział w tym sensu.
- Może czas wrócić? Hinata, przegraliście. Rozumiesz? To przez to że nie grałeś. Jesteś bezużyteczny. Nic im nie dajesz. Nie powinno cię być z nimi, skoro nic im nie dałeś. Jesteś nikim.
***
- To przez Hinatę! - krzyknął Watari, wskazując na niego
***
- Wybacz Hinata, ale nie możesz przyjść na kolejny trening.
***
- Co ty tu robisz? Nie należysz do klubu.
- Ale nie zostałem wyrzucony...!
- Nie jesteś już członkiem tej rodziny.
***
- Hinata, zostajesz oficjalnie wydalony z klubu siatkarskiego Seijoh.
***
- Widziałeś? To dawny menadżer naszej szkoły. Podobno został wyrzucony za kontuzjowanie Oikawy-sama!
- Naprawdę?
***
- Jestem nikim... Prawda?
- TAK! Nie wiem czemu nadal się tu pokazujesz.
***
- Słyszałeś? Podobno Hinata, ten pierwszoroczniak, jest z Karasuno. Należał do ich klubu siatkarskiego, ale z jakiegoś powodu go wyrzucono.
- Pewnie też przez to że kogoś kontuzjował.
***
- Karasuno wygrało zawody i jest mistrzem Japonii!
- Naprawdę? Niesamowite! Jak ja się cieszę że ten pierwszoroczniak nie był w Karasuno.
***
(Koniec wspomnienia)
- Rezygnuję z siatkówki na zawsze. Nie wrócę do niej już nigdy. - wymamrotał leżąc na łóżku. - Nie chcę mieć kontaktu z nikim interesującym się tym sportem... A on ma z nią wiele wspólnego.
****
Jest, ludzie zrobiłam to! Zakończyłam wspomnienie! Kto jest ciekawy co będzie dalej?
Odkopaliśmy przeszłość i ujawniliśmy jej tajemnice, teraz czas na teraźniejszość za którą idzie przyszłość; niesie kielich pełen wina z najlepszych winogron dających upojenie. Jednakże każde wino niesie za sobą niewiadome zamroczenie alkoholem...
Sioziunka wiem że ci się przyda ↓
Kosz na family friendly przekleństwa > \__/
649 słów
CZYTASZ
Truskawkowa Mandarynka || TsukiHina
FanfictionNiewidomy, od czasu wypadku na obozie treningowym. Nie mógł zaznać Szczęścia, która nigdy nie przyniosła mu napoju wolności. Nadal kocha siatkówkę. Jedyne miejsce, które może nazwać swoim domem, to kawiarenka „Truskawkowa Mandarynka". Nazwa odwzorow...