Przez kolejne kilkanaście dni Tsukishima unikał reszty drużyny jak tylko się dało.
Z resztą to samo robił Hinata.
Wychodził wcześnie, pracował, szedł na spacer, jadł obiad na mieście i wracał dopiero około 19. Było coraz zimniej, ale on nadal chodził w tym samym, jesiennym płaszczu, jakby nie czuł temperatury. Opuszczał treningi by całymi popołudniami spacerować nad małym oczkiem wodnym w parku niedaleko jego miejsca zamieszkania.W tym samym czasie zbliżał się kolejny mecz Black Jackals na który reszta drużyny się bardzo mocno przygotowywała, jednak nie robili nic poza czasem na trening.
- "To jest bezużyteczne". - stwierdził, kopiąc kamień i wydychając ustami powietrze zmieniające się w parę. - " Oni nic nie robią poza treningami! Nawet na salę nie wchodzą..." - spojrzał na młodą rodzinę przechodzącą obok niego: Niską matkę mającą już trochę szarych włosów, wyższą kobietę około swojej 20-stki i chłopaka wyższego od niej, na oko mającego 178 cm wzrostu.
Cała trójka po prostu rozkoszowała się spacerem w jeden z późno jesiennych dni.
Hinata uśmiechnął się do nich i poszedł dalej, kierując się mimo wczesnej pory z powrotem do budynku w którym mieszkał. Wiedział że trening zaczynają dopiero za trzy godziny.
- "Chyba czas grać z powrotem". - stwierdził poprawiając okulary. Spojrzał na niebo i ruszył w swoją stronę.
***
(W "domu")
Rudowłosy po cichu wszedł do środka, zdjął płaszcz i po upewnieniu się że nikogo nie ma w salonie ani kuchni poszedł do swojego pokoju. Po cichu wszedł i zamknął drzwi. Wziął torbę i włożył do niej ubranie, ręcznik, okulary do grania, słuchawki i MP3. Zasunął torbę i po cichu zszedł na dół. Położył ją jeszcze na chwilę na kanapie i poszedł do kuchni by sobie zrobić coś do picia w bidonie.
Wychodząc z budynku by przejść na salę wziął jeszcze klucze które zawsze leżały w tym samym miejscu co zawsze.
Zamknął za sobą drzwi i włączył światło na sali. Od razu przypomniały mu się wszystkie miecze które rozegrał. Uśmiechnął się z żalem i poszedł się przebrać.
Po ogarnięciu się zrobił krótką rozgrzewkę, wyciągnął piłki ze składziku i szarfę która symbolizowała siatkę jeżeli ktoś chciał sam poćwiczyć bez rozwieszania normalnej.
Rozciągnął się i wziął pierwszą piłkę.
Podrzucił ją i odbił sposobem górnym. I jeszcze raz. I jeszcze jeden. Odbił ją z około dwudziestu razy pod rząd. Spojrzał na swoje ręce. Nadal pamiętał jak atakował. Podrzucił ją po raz kolejny i zaczął odbijać dołem. Piętnaście odbić. Był z tego w miarę zadowolony.
Podszedł do ściany i zaczął o nią odbijać piłkę, nie mając większych problemów z odebraniem jej.
Kilkanaście serwów, górą i dołem. Później ataki, trochę rozgrywania i ślizgi.
Spędził tak około dwie i pół godziny, na zakończenie wykonując serw lotny górą.
Uśmiechnął się cały spocony. Zdjął okulary, przetarł je o swoją koszulkę i odwrócił się by schować piłki i "siatkę".
Szybko się umył, przebrał, zebrał swoje rzeczy i biegiem gasząc po drodze światło wybiegł z sali zamykając za sobą drzwi na klucz. Pobiegł na około budynku i wszedł drugim wejściem, po czym szybko podszedł do miejsca gdzie wisiały klucze i odwiesił ten do sali na swoje miejsce.
Odwrócił się i poszedł do swojego pokoju, po drodze upewniając się że niczego nie zapomniał. Ale, jak to pech grał na niczego nie spodziewających się ludzi, Hinata dopiero pod prysznicem uświadomił sobie że zapomniał wziąć okularów z szatni.
-" Jaki ja głupi jestem" - pomyślał uderzając się ręką w czoło. Jednak nie wracał się. Stwierdził że to i tak nie ma sensu.
Usłyszał głośne pukanie do drzwi.
- Hinata, jesteś tam?! Chcesz iść z nami na trening?! - spytał Shugo stojąc pod drzwiami.
Shoyo poczekał chwilę i odpowiedział zakręcając wodę w prysznicu.
- Nie, wybacz Shugo, jestem za bardzo zmęczony! - odpowiedział i poczekał chwilę, jednak nie dostał odpowiedzi. Spokojny, odkręcił wodę i wrócił do przerwanej czynności.
Tymczasem Shugo stał zaskoczony.
- I co? Jest w ogóle? - Spytał Oriver stojąc obok niego.
- Jest w domu... Ale powiedział że jest zmęczony i że nie przyjdzie. - odpowiedział
- Ty sobie ze mnie jaja robisz?! On jest w domu?! - powiedział niedowierzając.
- Jak widać. - stwierdził - Chodź, nie powinniśmy mu przeszkadzać.
- Jak chcesz. - mruknął obojętnie Oriver i poszedł za Shugo na dół.
W tym samym czasie Hinata skończył się myć i się ubrał. Spojrzał na lekko zakurzoną gitarę. Uśmiechnął się i sięgnął po nią. Czule przetarł jej pudło rezonansowe, usiadł na pufie obok i zaczął ją stroić.
****
:)
↓ Kosz na famili friendly przekleństwa
\__/737 słów
CZYTASZ
Truskawkowa Mandarynka || TsukiHina
FanficNiewidomy, od czasu wypadku na obozie treningowym. Nie mógł zaznać Szczęścia, która nigdy nie przyniosła mu napoju wolności. Nadal kocha siatkówkę. Jedyne miejsce, które może nazwać swoim domem, to kawiarenka „Truskawkowa Mandarynka". Nazwa odwzorow...