Special Świąteczny #2 🐰

369 26 12
                                    

Niedziela

Wczoraj zanim posprzątaliśmy i zanim zdążyłam ulokować w mieszkaniu siedemnastu gości (o kolejce do łazienki nie wspominając) położyliśmy się spać grubo po północy. Miałam jakiś dziwny koszmar, bo śniło mi się, że nasza wielkanocna choinka okazała się entem i uciekła do lasu. Przebudziłam się nagle, a gdy zerknęłam na zegarek była czwarta w nocy. Już miałam znowu zasnąć, ale usłyszałam jakieś dziwne dźwięki dochodzące z garderoby... Z przerażeniem stwierdziłam, że właśnie tam siedziały Nazgule, bo nikt nie chciał spać z nimi w jednym pokoju. Wstałam z łóżka potykając się o śpiącego na ziemi w śpiworze Aragorna. Deja vu? Ehh muszę mu koniecznie powiedzieć, żeby zmienił miejsce nocowania.

Zakradłam się cicho pod drzwi garderoby i uchyliłam je powoli. To co zobaczyłam na długo potem zostało w mojej pamięci. Otóż Nazgule dorwały się do szaf z ubraniami i zaczęły przymierzać płaszcze, koszulki, swetry, oczywiście te co były w ciemnych kolorach. Czarnoksiężnik właśnie przeglądał się w lustrze, bo założył na głowę (a raczej na miejsce, gdzie powinien ją mieć) czapkę z pomponem. Ostrożnie wycofałam się stamtąd uznając, że jutro każę im posprzątać, a teraz lepiej jak mają jakieś zajęcie i wróciłam do łóżka.

Rano obudził nas Boromir. Przyjechał z Gondoru i zatrąbił swoim rogiem, a wierzcie mi ten okropny hałas obudziłby każdego. Pobiegłam zaraz otworzyć mu drzwi żeby już nie budził sąsiadów. Wszedł do mieszkania dumnym krokiem i rozejrzał się wokół po czym rozsiadł wygodnie w fotelu. 

- Długą odbyłem podróż i raz nawet zabłądziłem wśród tych wysokich wież z mnóstwem okien, ale jestem. Czy mogłabyś zrobić mi herbatę? 

- Chodzi ci o osiedle z blokami? A zresztą nieważne, zaraz przyniosę ci tą herbatę. 

Weszłam do kuchni i postawiłam wodę w czajniku. Nie spieszyłam się, bo do łazienki zrobiła się kolejka przez Legolasa, który postanowił umyć włosy.

- Wyłaź ty samolubny elfie, nie mieszkasz tu sam! - krzyczał do niego Gimli.

W odpowiedzi usłyszał szum wody i piosenkę They taking the hobbits to Isengard, którą zaczął śpiewać Legolas.

Zanim w końcu wyszedł, Boromir wypił swoją herbatę, Aragorn kawę, a ja z pomocą hobbitów zdążyłam zrobić jajecznicę.

Po wielkanocnym śniadaniu wspólnie z Gandalfem zorganizowałam drużynowe poszukiwanie czekoladowych jajek. Czarodziej pomógł mi je ukryć w ogrodzie i miał też pilnować Nazguli żeby nie oszukiwały, bo w końcu uczciwość raczej nie jest cechą mieszkańców Mordoru. Druga drużyna złożona była z Aragorna, Boromira, Legolasa, Gimliego i hobbitów. 

- Zapraszam kapitanów drużyn, żeby uścisnęli sobie dłonie! - zawołałam i palnęłam się dłonią w usta kiedy Czarnoksiężnik odwrócił się w moja stronę. To było niezręczne, głupia ja zapomniałam, że przecież Nazgule noszą swoje ubrania aby nadać kształt swojej nicości.

- To znaczy... ukłońcie się przed sobą. - Wymyśliłam na szybko.

Aragorn już chciał zaprotestować, że jako przyszły król nie ma zamiaru kłaniać się przed upiorem, ale powiedziałam mu, że w takim razie nie dostanie żadnego czekoladowego jajka. Wtedy dał za wygraną i skinął lekko głową.

- Dobrze. W tym ogrodzie jest schowanych trzydzieści czekoladowych jajek. Która drużyna znajdzie więcej, wygrywa - wyjaśniłam.

Zagwizdałam na rozpoczęcie zabawy i uczestnicy gry rozbiegli się na wszystkie strony.

- Ha, jeśli te Nazgule będą tak szukać jajek jak pierścienia to mamy wygraną w kieszeni! - rzekł Pippin do Merry'ego.

Khamul, jeden z Upiorów chciał się z nim założyć, że znajdzie jajko w mniej niż dwadzieścia sekund. Przeskoczył przez płot i wygrał, bo poślizgnął się na jajku, które rozgniótł swoim butem. Czarnoksiężnik zaczął coś do niego syczeć w czarnej mowie, ale Gandalf pomógł im się dogadać i potem wrócili do gry, mając już cztery zdobycze na swoim koncie. Chciałam zobaczyć jak radzi sobie druga drużyna i wtedy zobaczyłam, że pod drzewem na leżaku siedział Aragorn, który wygrzewał się w słońcu. Obok niego w okularach przeciwsłonecznych był Boromir i zjadał swoje czekoladowe jajko, bo najwyraźniej nie chciał czekać na zakończenie zabawy. Pod nogami Obieżyświata stał wypełniony po brzegi koszyk.

- Jesteście niemożliwi! - wykrzyknęłam. - Siedzicie sobie tutaj i się opalacie, a te Nazgule zaraz będą miały więcej jajek od was.

- Uspokój się i dołącz do nas - powiedział Aragorn.

- Spójrz na Legolasa i Gimliego - dodał Boromir.

Rzeczywiście zobaczyłam krasnoluda biegnącego pędem w naszą stronę, aby włożyć kolejne jajka do koszyka. Za nim Legolas przeszukiwał krzaki porzeczek i malin.

- Mam już pięć Legolasie! - zawołał do niego Gimli.

- A ja siedem! - odkrzyknął.

- Nie dam się pokonać elfowi! - Położył jajka w koszyku i pobiegł szukać za drzewami.

No to wszystko jasne, chyba dla nich nie ma znaczenia czy to orkowie, czy czekoladowe jajka. Już chciałam usiąść z Aragornem i Boromirem, ale wtedy zza rogu wypadł Czarnoksiężnik, wyciągnął swój miecz i wymierzył we mnie jego ostrze. Chyba był mocno wkurzony, ale nie mogłam tego stwierdzić na sto procent no bo jak odczytać emocje z twarzy, której nie widać? W każdym razie rozdrażniony Nazgul nie wróżył nic dobrego.

- Zanim mnie przebijesz tym mieczem powiedz chociaż o co chodzi - powiedziałam spokojnie.

- Oni oszukują - wyjaśnił. - Powstrzymaj czarodzieja, bo pomaga hobbitom i oślepił nas swoim światłem.

- Przysięgam ci na Elbe... yyy znaczy się na Morgotha, że wyniki będą sprawiedliwe.

- Inaczej zabijemy niziołków - syknął i poszedł sobie, bo usłyszał wołanie innych Nazguli.

Ponieważ nie miałam już ostrza przy swojej skórze, a uczucie mroku i niepokoju odeszło razem z Czarnoksiężnikiem, poczułam się już lepiej i usiadłam na leżaku obok moich towarzyszy.

- Uhh było blisko. Widzieliście go? - zwróciłam się do nich.

W odpowiedzi usłyszałam tylko chrapanie Boromira, natomiast Aragorn miał słuchawki w uszach i zamknięte oczy, więc nawet na mnie nie spojrzał. Co za ludzie, żadnego wsparcia. A ten Gandalf to też się nie popisał, miał przecież pilnować, żeby nikt nie oszukiwał, a sam nie przestrzegał zasad.
Ponieważ Nazgule zaczęły straszyć hobbitów sztyletami z Morgulu, Gimli podstawił nogę Legolasowi żeby rozbił swoje jajko, a Gandalf znudził się rolą sędziego i usiadł na ławce pałac fajkowe ziele, zdecydowałam, że kończymy zabawę.
Policzyliśmy wszystkie czekoladowe jajka i okazało się, że wyszedł remis. Czarnoksiężnik wyglądał na w miarę usatysfakcjonowanego wynikiem, ale druga drużyna posprzeczała się z Boromirem, bo przegrali przez to, że za szybko zjadł dwa jajka.

- Gdyby Legolas nie rozbił jajka też byśmy wygrali - powiedział obrażony.

- Gdyby Gandalf nie oszukiwał to Mordor by zwyciężył! - zasyczały Nazgule.

Kłótnia wisiała w powietrzu, dlatego zaproponowałam żebyśmy poszli do domu i spróbowali wielkanocnych przysmaków. Po wspaniałej uczcie wszyscy byli najedzeni i zadowoleni, nawet Nazgule, bo spakowałam im na drogę ciasto w kształcie pierścienia dla Saurona.

Mam nadzieję, że wy też się tak dobrze bawicie i miło spędzacie czas.
Wesołych Świąt 🐣

Typowe sytuacje fana LOTROpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz