Niedziela
Wczoraj zanim posprzątaliśmy i zanim zdążyłam ulokować w mieszkaniu siedemnastu gości (o kolejce do łazienki nie wspominając) położyliśmy się spać grubo po północy. Miałam jakiś dziwny koszmar, bo śniło mi się, że nasza wielkanocna choinka okazała się entem i uciekła do lasu. Przebudziłam się nagle, a gdy zerknęłam na zegarek była czwarta w nocy. Już miałam znowu zasnąć, ale usłyszałam jakieś dziwne dźwięki dochodzące z garderoby... Z przerażeniem stwierdziłam, że właśnie tam siedziały Nazgule, bo nikt nie chciał spać z nimi w jednym pokoju. Wstałam z łóżka potykając się o śpiącego na ziemi w śpiworze Aragorna. Deja vu? Ehh muszę mu koniecznie powiedzieć, żeby zmienił miejsce nocowania.
Zakradłam się cicho pod drzwi garderoby i uchyliłam je powoli. To co zobaczyłam na długo potem zostało w mojej pamięci. Otóż Nazgule dorwały się do szaf z ubraniami i zaczęły przymierzać płaszcze, koszulki, swetry, oczywiście te co były w ciemnych kolorach. Czarnoksiężnik właśnie przeglądał się w lustrze, bo założył na głowę (a raczej na miejsce, gdzie powinien ją mieć) czapkę z pomponem. Ostrożnie wycofałam się stamtąd uznając, że jutro każę im posprzątać, a teraz lepiej jak mają jakieś zajęcie i wróciłam do łóżka.
Rano obudził nas Boromir. Przyjechał z Gondoru i zatrąbił swoim rogiem, a wierzcie mi ten okropny hałas obudziłby każdego. Pobiegłam zaraz otworzyć mu drzwi żeby już nie budził sąsiadów. Wszedł do mieszkania dumnym krokiem i rozejrzał się wokół po czym rozsiadł wygodnie w fotelu.
- Długą odbyłem podróż i raz nawet zabłądziłem wśród tych wysokich wież z mnóstwem okien, ale jestem. Czy mogłabyś zrobić mi herbatę?
- Chodzi ci o osiedle z blokami? A zresztą nieważne, zaraz przyniosę ci tą herbatę.
Weszłam do kuchni i postawiłam wodę w czajniku. Nie spieszyłam się, bo do łazienki zrobiła się kolejka przez Legolasa, który postanowił umyć włosy.
- Wyłaź ty samolubny elfie, nie mieszkasz tu sam! - krzyczał do niego Gimli.
W odpowiedzi usłyszał szum wody i piosenkę They taking the hobbits to Isengard, którą zaczął śpiewać Legolas.
Zanim w końcu wyszedł, Boromir wypił swoją herbatę, Aragorn kawę, a ja z pomocą hobbitów zdążyłam zrobić jajecznicę.
Po wielkanocnym śniadaniu wspólnie z Gandalfem zorganizowałam drużynowe poszukiwanie czekoladowych jajek. Czarodziej pomógł mi je ukryć w ogrodzie i miał też pilnować Nazguli żeby nie oszukiwały, bo w końcu uczciwość raczej nie jest cechą mieszkańców Mordoru. Druga drużyna złożona była z Aragorna, Boromira, Legolasa, Gimliego i hobbitów.
- Zapraszam kapitanów drużyn, żeby uścisnęli sobie dłonie! - zawołałam i palnęłam się dłonią w usta kiedy Czarnoksiężnik odwrócił się w moja stronę. To było niezręczne, głupia ja zapomniałam, że przecież Nazgule noszą swoje ubrania aby nadać kształt swojej nicości.
- To znaczy... ukłońcie się przed sobą. - Wymyśliłam na szybko.
Aragorn już chciał zaprotestować, że jako przyszły król nie ma zamiaru kłaniać się przed upiorem, ale powiedziałam mu, że w takim razie nie dostanie żadnego czekoladowego jajka. Wtedy dał za wygraną i skinął lekko głową.
- Dobrze. W tym ogrodzie jest schowanych trzydzieści czekoladowych jajek. Która drużyna znajdzie więcej, wygrywa - wyjaśniłam.
Zagwizdałam na rozpoczęcie zabawy i uczestnicy gry rozbiegli się na wszystkie strony.
- Ha, jeśli te Nazgule będą tak szukać jajek jak pierścienia to mamy wygraną w kieszeni! - rzekł Pippin do Merry'ego.
Khamul, jeden z Upiorów chciał się z nim założyć, że znajdzie jajko w mniej niż dwadzieścia sekund. Przeskoczył przez płot i wygrał, bo poślizgnął się na jajku, które rozgniótł swoim butem. Czarnoksiężnik zaczął coś do niego syczeć w czarnej mowie, ale Gandalf pomógł im się dogadać i potem wrócili do gry, mając już cztery zdobycze na swoim koncie. Chciałam zobaczyć jak radzi sobie druga drużyna i wtedy zobaczyłam, że pod drzewem na leżaku siedział Aragorn, który wygrzewał się w słońcu. Obok niego w okularach przeciwsłonecznych był Boromir i zjadał swoje czekoladowe jajko, bo najwyraźniej nie chciał czekać na zakończenie zabawy. Pod nogami Obieżyświata stał wypełniony po brzegi koszyk.
- Jesteście niemożliwi! - wykrzyknęłam. - Siedzicie sobie tutaj i się opalacie, a te Nazgule zaraz będą miały więcej jajek od was.
- Uspokój się i dołącz do nas - powiedział Aragorn.
- Spójrz na Legolasa i Gimliego - dodał Boromir.
Rzeczywiście zobaczyłam krasnoluda biegnącego pędem w naszą stronę, aby włożyć kolejne jajka do koszyka. Za nim Legolas przeszukiwał krzaki porzeczek i malin.
- Mam już pięć Legolasie! - zawołał do niego Gimli.
- A ja siedem! - odkrzyknął.
- Nie dam się pokonać elfowi! - Położył jajka w koszyku i pobiegł szukać za drzewami.
No to wszystko jasne, chyba dla nich nie ma znaczenia czy to orkowie, czy czekoladowe jajka. Już chciałam usiąść z Aragornem i Boromirem, ale wtedy zza rogu wypadł Czarnoksiężnik, wyciągnął swój miecz i wymierzył we mnie jego ostrze. Chyba był mocno wkurzony, ale nie mogłam tego stwierdzić na sto procent no bo jak odczytać emocje z twarzy, której nie widać? W każdym razie rozdrażniony Nazgul nie wróżył nic dobrego.
- Zanim mnie przebijesz tym mieczem powiedz chociaż o co chodzi - powiedziałam spokojnie.
- Oni oszukują - wyjaśnił. - Powstrzymaj czarodzieja, bo pomaga hobbitom i oślepił nas swoim światłem.
- Przysięgam ci na Elbe... yyy znaczy się na Morgotha, że wyniki będą sprawiedliwe.
- Inaczej zabijemy niziołków - syknął i poszedł sobie, bo usłyszał wołanie innych Nazguli.
Ponieważ nie miałam już ostrza przy swojej skórze, a uczucie mroku i niepokoju odeszło razem z Czarnoksiężnikiem, poczułam się już lepiej i usiadłam na leżaku obok moich towarzyszy.
- Uhh było blisko. Widzieliście go? - zwróciłam się do nich.
W odpowiedzi usłyszałam tylko chrapanie Boromira, natomiast Aragorn miał słuchawki w uszach i zamknięte oczy, więc nawet na mnie nie spojrzał. Co za ludzie, żadnego wsparcia. A ten Gandalf to też się nie popisał, miał przecież pilnować, żeby nikt nie oszukiwał, a sam nie przestrzegał zasad.
Ponieważ Nazgule zaczęły straszyć hobbitów sztyletami z Morgulu, Gimli podstawił nogę Legolasowi żeby rozbił swoje jajko, a Gandalf znudził się rolą sędziego i usiadł na ławce pałac fajkowe ziele, zdecydowałam, że kończymy zabawę.
Policzyliśmy wszystkie czekoladowe jajka i okazało się, że wyszedł remis. Czarnoksiężnik wyglądał na w miarę usatysfakcjonowanego wynikiem, ale druga drużyna posprzeczała się z Boromirem, bo przegrali przez to, że za szybko zjadł dwa jajka.- Gdyby Legolas nie rozbił jajka też byśmy wygrali - powiedział obrażony.
- Gdyby Gandalf nie oszukiwał to Mordor by zwyciężył! - zasyczały Nazgule.
Kłótnia wisiała w powietrzu, dlatego zaproponowałam żebyśmy poszli do domu i spróbowali wielkanocnych przysmaków. Po wspaniałej uczcie wszyscy byli najedzeni i zadowoleni, nawet Nazgule, bo spakowałam im na drogę ciasto w kształcie pierścienia dla Saurona.
Mam nadzieję, że wy też się tak dobrze bawicie i miło spędzacie czas.
Wesołych Świąt 🐣
CZYTASZ
Typowe sytuacje fana LOTR
HumorSprawdź czy przedawkowałeś dzieła Tolkiena. Jeśli chociaż kilka opisanych sytuacji odnosisz do siebie, nie mam dobrych wieści. Lepiej sprawdzaj czy nie rosną ci elfie uszy lub włosy na stopach jak u hobbitów :D {Książka pisana w 2k18 roku i reaktyw...