2.Kolacja której nie da się nie zapamętać...

339 11 4
                                    

{na początku chce dodać że dzieci były ubrane w normalne rzeczy a nie w mundurki i że Maya umie judo hehe}

Jakiś głupi staruch mi się witała w ,,idealne" życie i jeszcze pouczać mnie będzie?! o nieee u mnie nie ma tak prosto jeszcze popamięta głupi. 

Maya

tak już - i zrobiłam mu sakrastyczny uśmieszek no cóż chciał wojny będzie miał. Pokierowałam się w stronę czarnego Vana i czekałam na starego dziada i moją mamę. Stary otworzyła auto i kazał nam wsiadać, powiem tyle mama wybrała sobie bogatego chłopa ale powinna mnie poinformować że kogoś ma ok? Jechałam i słuchałam rozmowy Regirgo i mamy. Był dość odpowiedzialny i miał jakieś zasady na pewno, bo zachowywał się tak jagby pierwszy raz rozmawiał z kim podczas jazdy. No i dojechaliśmy na miejsce... Była to jakaś restauracja gdzie był wynajęty dla nas stolik ale nie tylko dla nas... kierowaliśmy się w stronę stoliku gdzie siedzieli 7 dzieci. Shit... no chyba mi nie powiecie że mam aż 7 rodzeństwa no chyba was coś pogrzało. No dobra jeżeli moja mama czuje się przy nim dobrze to nie stanę im na drodze do szczęścia co nie? Usiadłam na wolnym miejscu przy jakimś brunecie, raczej wszyszy o demnie, Azjata miał brązowe oczy. 

Sir

no więc poznajcie Madison i Mayę

dzieci 

Witamy

Madison 

czejść wam wszystkim -  siedziałam i patrzałam się na mamę

Madison 

Maya no powiedz coś

Maya

A no tak przepraszam ale chyba trafiłam do złego stolkia pójdę poszukać swojego- i znowu sarkazm kochałam to hehehe

Madison

O nie kochana jesteś w dobrym miejscu- spojrzałam na nią bez uczuć a później na 7 rodzeństwa

Maya

Maya jestem- i uśmiechnełam się słabo. Oparłam twarz o rękę i spojżałam na brunetkę w grzywce siedzącej na przeciwko mnie uśmiechneła się do mnie a ja ją wzrokiem pogromiłam no co to nie moja wina że mam to w nawyku. Ona tylko się trochę przestraszyła ale później już na mnie nie patrzała i dobrze bo ja nie chciałam żeby ktoś się na mnie gapił ale i tak to robili. Przy stole były rozmowy o dziwo. Nic nie jadłam tylko obijałam widelec o talerz, nie byłam głodna. Wszyscy no prawie wszyscy oprócz mnie i jakiegoś zielonookiego chłopaka, siedziałam tak aż przyszło mi powiadomienie z messengera od Mariki więc postanowiłam potajemnie odpalić i przeczytać. 

MESS

MARI

Maya gdzie ty jesteś czekam na ciebie od godziny!- o shit zapomniałam że miałam się spotkać z Mari i co ja jej powiem? dobra naj leprza jest prawda

MAJA (niech wszędzie będzie Maya po prostu jak pisałam to źle posłam imię)

sorry ale kompletnie zapomniałam i jeszcze mama ma chłopaka i jestem na spotkani więc nie mg teraz pisać sorry serio- przynajmniej prawda co nie? nie ważne, schowałam telefon i popatrzyłam na zielonookiego który się na mnie patrzył i aułtomatycznie odwrócił wzrok gdy na niego spojrzałam. 

Sir

hej dzieci może pujdziecie sobie na lody na przykład a my pojedziemy do domu bo musimy coś przemyśleć?

Blądyn

dobrze ojcze-i wszystkie dzieci automatycznie się podniosły wraz z nimi ja i zasunełam za sobą krzesło i zabrałam swoje rzeczy schodziłam jako pierwsza każdy z kimś rozmawiał ja byłam zapatrzona w telefon na którym cały czas wyskakiwały nowe powiadomienia, byliśmy już na dworzu ktoś mnie złapał za ramie a ja tylko wykręciłam komuś rękę i popchnełam do przodu myśląc że to jakiś stary chłop ale okazało się że to ktoś z mojej nowej rodziny, jakiś chłopak z burzą loków na głowie. Czy było mi go szkoda zdecydowanie nie gdy na mnie spojrzał zrobiłam wścipski uśmieszek. 

chłopak z burzą loków

czemu taka jesteś dla nas?

Maja

bo wam nie ufam...

mulatka

to zaufaj

Maja

nie umiem już nie...- i się odwróciłam. Nie chciałam teraz z nimi rozmawiać poprostu już nie umiem ufać ludzą po tym co mi się kiedyś wydażyło. Po krótkim czasie postanowiłam dołączyć do rodzęństwa bo przecież nie moge być dla nich taka

Maja

przepraszam za tamto ale nie wiedziałam że to ty yyy....

Klaus

Klaus spoks też tak myślałem że nie wiedziałaś 

Maja

to dobrze że mnie rozumiesz- i uśmiechnełam się do niego tym razem szczeże ten też się do mnie uśmiechną ale po chwili zatrzymał mnie ręką

Klaus

Uważaj- spojrzałam a tam była ulica z pędzącymi autami 

Maja

Dzięki- i przeszłam przez pasy, gdy byliśmy na drugiej stronie nie mogliśmy znaleść wejścia przez płot do naszej kawiarni więc dałam pomysł

Maja

a co gdyby tak przeskoczyć?

zielonooki

jesteś...- nie dokoniczył bo przeskoczyłam przy okazji się wywalając 

loczek

Maja żyjesz

Maja

T-tak ni- nic mi nie jest- mówiłam to przez śmiech 

Maja

teraz wasza kolej 

Mulatka

Nie ja napewno nie przeskoczę 

Maja

no nie mów jezidzisz na jakieś porąbane misje a przez średniej wysokości płot boisz się przeskoczyć?

Azjata

Ona ma racje Allison- Aha! czyli to jest Allison







• Trust In The End• Five HargreevesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz