~2~ Spontaniczny poranek

372 26 14
                                    

Pov. Narrator

Bakugo w końcu obudził się o godzinie 7:00. Który raz się obudził? Już przy pierwszym razie odechciało mu się liczyć. To co działo się w nocy to była katorga. Zielonowłosy gówniak budził się co godzinę, o ile nie prędzej, przez co Katsuki musiał co chwilę go uspokajać i usypiać. Czy to było normalne? To pytanie można by było zaliczyć do jednych z pytań filozofów. Brokuł ma już na oko 2 lata, a dalej zachowuje się jakby był niemowlakiem. Nawet Kacchanowi nie chciało się na niego drzeć w nocy.

Ogarnął się w miarę i wyszedł z łazienki. Zobaczył zadowolonego Izuku, który siedział na łóżku i uśmiechał się do niego.

- No i co się śmiejesz jak głupi do sera? Masz szczęście, że jesteś teraz gówniarzem, bo normalnie byś zbierał zęby z chodnika.

Deku zaśmiał się tylko i zaczął gaworzyć coś w swoim niezrozumiałym języku.

Katsuki przewrócił oczami. Po przebraniu malucha, co było nie lada wyzwaniem postanowił wyjść z pokoju.

Cała klasa aktualnie siedziała i rozmawiała o całej sytuacji. Część robiła sobie śniadanie. Wtedy do salonu wszedł Bakugo z worami pod oczami i małym Deku na ramionach. Chłopiec bowiem zajęty był miętoleniem jednego z kosmyków blondyna. Wszyscy wymienili się spojrzeniami, chwile później wracając do wpatrywania się w Katsukiego w roli nastoletniej matki. Naprawdę chcieli się powstrzymać, ale scena jaka miała miejsce przed nimi przejęła inicjatywę. Cała klasa zaczęła ryć, oczywiście wyjątkiem był Bakugo, któremu za bardzo do śmiechu nie było.

— Może pomożecie z łaski swojej? Nie chce mi się na was drzeć, bo ten śmierdziel wyssał ze mnie wszystkie jebane chęci życia. — Tapczan oznajmił nie krzykiem, co nie umknęło uwadze zebranych osób.

— Pierwszy raz się nie wydarł. Ta zielona kulka to cud. — palnął Kaminari. Morderczy wzrok Katsukiego skutecznie zamknął ,,japę'' Denkiego.

Nagle, jak to pikachu oznajmił ,,zielona kulka'' zaczęła płakać.

— Japierdole no nie no. Wyłeś całą noc. Mało ci? Zaraz przechrzczę ci imię na ,, Drę pizdę 24h na dobę''.

Tym razem nawet nastoletnia matka Bakugo nie zdołała opanować sytuacji.

— Może jest głodny? — Zapytała Mina.

— Tak, to pewnie to. W końcu nie jadł nic od wczoraj. Tylko co mu dać do jedzenia? — Tsu dodała kolejne filozoficzne pytanie.

— Dzieci chyba jedzą takie specjalne papki... nie? — Sero wykazał się resztkami podstaw rodzicielskich.

— Dobra zrobimy tak. Todoroki i Kirishima. Idziecie do sklepu po słoiczki dla dzieci. — Uraraka rzuciła szybko zasuwając do pokoju Bakugo po zabawki.

— Co, ale czemu- — Nie dane mu było dokończyć. Wystarczyło jedno szybkie spojrzenie w stronę Eijiro, żeby zrozumiał, że w tej kwestii nie ma nic do gadania.

~~Time Skip~~

Todoroki i Kirishima wyszli z domitoriów w kierunku najbliższego sklepu. Szukanie kolorowych paciek dla dzieci było koszmarem.
Kirishima gdy wypełnił koszyk odwrócił się do Shoto.

— Poka co masz.

— Uhh.. najwiecej z firmy Bobovita. (W.D.A. JASKJSJSHSKSBSJ PRZEPRASZAM) Ty daj tu dania, a do drugiego deserki.

— To deserki tez istnieją?

—... Owszem.

Po skończonych zakupach życia zapłacili i opuścili sklep. Szybkim krokiem wrócili do budynku. Tam zobaczyli zabawki porozrzucane po całym pokoju, i wyjącego Izuku otoczonego cała klasą.

~Zielony demon~ baby deku [w trakcie]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz