Kolejny dzień
Godzina 9:12
Pov. Katsuki
Wyleciałem z łóżka od razu po przebudzeniu. Pierwsze co zrobiłem to podbiegłem do łóżeczka, żeby uniknąć wielu tragedii, jakie mogą mieć miejsce w każdy poranek. Schyliłem się już będąc pewny, że zastanę tylko pogniecioną pościel i poduszkę tam, gdzie mają leżeć stopy, ale o dziwo nerd leżał w tym samym miejscu, w którym wczoraj go położyłem.
Nie biegał po korytarzach, nie budził się w środku nocy, nie wykradał ciastek z szafki przed śniadaniem, nic. Tylko spał i to jeszcze w tym samym miejscu, a nie do góry nogami. Stałem nad nim jak słup soli i wpatrywałem się w niecodzienny widok. Która jest w ogóle godzina? Odwróciłem się i spojrzałem na zegarek, na którym widniała godzina 9:13. JAKIM CUDEM. Ostatnimi dniami musiałem zapierdalać maraton już o 6:00. Moje rozmyślenia przerwał dekiel. Zaczął się kręcić i wiercić, a ja w panice modliłem się, żeby się nie obudził.
Nagle Deku małymi piąstkami przetarł kilka razy oczka i wlepił wzrok we mnie. Bóg mnie nie kocha. Zagrodziłem mu wszystkie wszelkiego dostępu ucieczki z łóżeczka, przy okazji po cichu przygotowując się do biegu charytatywnego. Ku mojemu zaskoczeniu jednak niebiosa mnie wysłuchały, a zielony demon zamiast aktywować moc i spierdolić gdzie pieprz rośnie, mruknął coś w swoim języku pod nosem i wyciągnął rączki w moją stronę.
Muszę się przyznać, że widziałem wiele rzeczy w swoim życiu, ale mimo wszystkich sił, których użyłem w tym momencie moja dusza nie wytrzymała, a ja się uśmiechnąłem. Pół przytomny Deku odwzajemnił uśmiech i zaczął bardziej domagać się, abym wziął go na ręce. Kurwa rozpłynę się za chwile. Skubany za mocno na mnie działa. Jak to jest w ogóle możliwe? Niby taka niemiła pizda z niego, bo odpocząć nie da. Niby jestem na niego wkurwiony, bo na pół sekundy nie będę na niego patrzeć, a on podpali wodę i przeniesie się do netheru. Ale wystarczy, że się kurna raz uśmiechnie i grzeczny będzie i jeb spokój ducha i przyjaźń to magia. Nie ogarniam typa, ale skoro jest grzeczny, to oznacza ze ma dobry humor. Ma dobry humor, czyli trzeba korzystać dopóki mu się znudzi.
W końcu przeniosłem małego manipulatora na ręce, a on złapał się mnie za szyję i ustawił tak, żeby miał wygodny punkt obserwacji otoczenia. Pa nie jest głupi, w końcu to ja się nim zajmuje. Wyszedłem z mojego pokoju wcześniej biorąc zielony smoczek z wzorkiem dinozaura.
Przeszedłem z Deku na rękach do kuchni. Nagle dostałem flashbacków z każdego z kolei śniadania, podczas którego karmiłem nerda. Na samą myśl tego piekła od razu zachciało mi się wydrzeć na kogoś. W kuchni była cześć klasy. Większość już pewnie zjadła i siedzi teraz w salonie. Srajtaśma, gównowłosy i pikachuj siedzieli przy stole, a kosmitka i różowe lica robiły coś przy kuchence.
- Ooo witam! Co tak późno wstałeś? Nie organizowałeś sobie dzisiaj biegów w domitoriach jak codziennie? - przywitał się bardzo kulturalnie Sero. Przyjebałbym mu, gdyby nie mój nadzwyczajnie dobry humor.
Inni podeszli z zamiarem zapewne przywitania się, ale postanowiłem przerwać im zanim zaczęli.- Po pierwsze, zamknij ryj. Po drugie, to nie ja jestem organizatorem tylko gówniarz, którego teraz mam na rękach. To go się pytaj nie mnie. Po trzecie, nie wywołuj mi tu kurwa wilka z lasu, bo dziś nie sprawił ani jednego problemu. Podejrzane, ale nie mam zamiaru narzekać. - dokończyłem. Posadziłem kaszojada na jego siedzeniu, z którego na litość boską nie może uciec.
Podszedłem do lodówki i zacząłem szukać mu czegoś do jedzenia. Pustka. A może by mu tak kaszkę zrobić? Zagotowałem wodę i zacząłem przygotowywać śniadanie. Co chwile oczywiście odwracałem się i zerkałem na nerda. Niby nie wiadomo co mu do łba strzeli, ale on siedział i grzecznie czekał. On jest chory czy co? Serio zaczynam się bać.
CZYTASZ
~Zielony demon~ baby deku [w trakcie]
HumorIzuku Midoriya. Niepozorny chłopak. Dziewiąty posiadacz One For All. Przyszły następca All might'a i następny 1# bohater. Zwykły dzień, niczym nie odróżniający się od innych. Gdyby tylko nie jeden mały szczegół. Szczegół, który zapoczątkował serię n...