Weszłam do kuchni i wyciągnęłam z szafki kuchennej czarny kubek. Nalałam do niego sok pomarańczowy, gdy do pomieszczenia wszedł Nicolas. Zlustrował mnie spojrzeniem z lekkim uśmiechem i oparł się o wyspę kuchenną obok mnie. Spojrzałam na niego ze zmarszczonymi brwiami, a chłopak uśmiechnął się jeszcze bardziej.
— Więc przygotowałaś już przepis współpracownico? — zapytał i uniósł brew.
Prychnęłam kpiąco i spojrzałam na niego jak na niesprawnego umysłowo.
— Kochaniutki nie ma opcji, że będę z tobą to robić — mruknęłam i wzięłam łyka napoju — Poza tym już mam plan, który wygląda w sposób taki, że jedziemy do supermarketu i kupujemy gotowe babeczki — uśmiechnęłam się sarkastycznie zadowolona z mojej kreatywności.
— To oszustwo — powiedział chłopak i wystawił w moją stronę swojego iPhone'a, na którego wyswietlaczu widniał przepis. Spojrzałam na niego z uniesionymi brwiami — Mamy niecałe dwie godziny zanim reszta się zjedzie.
— Ty chyba żartujesz.
— Na twoje szczęście byłem taki wspaniałomyślny, że sam zająłem się znalezieniem przepisu — mruknął i położył swój telefon na blacie — Będzie nam potrzebna mąka... — zaczął czytać przepis, ale przerwał, aby wyciągnąć produkt z szuflady.
— Boże naprawdę? — jęknęłam — Ty w ogóle coś potrafisz gotować?
— Chyba nie, ale my nie będziemy gotować, tylko piec, księżniczko — posłał mi szelmowski uśmiech i wyciągnął z szuflady miskę.
Przewróciłam oczami i wyjęłam z lodówki mleko.
— Trzeba to wszystko wymieszać — Nicolas wskazał na produkty, które zdążył umieścić na blacie — A następnie dodać to — położył na blacie opakowanie, w którym znajdowały się czekoladowe kulki.
Skinęłam głową z cichym westchnięciem i zaczęłam po kolei wsypywać produkty do miski. Następnie chłopak wszystko wymieszał i wsypał czekoladowe kulki. W tym samym czasie otworzyłam pudełko z papierowymi foremkami, które były w białym kolorze. Zaczęłam wkładać je na odpowiednią blachę. Okazało się, że wyszło bardzo dużo masy, więc wyjęłam drugą blachę i wypełniłam również ją papierowymi foremkami. Chłopak zabrał z szuflady łyżkę i zaczął wlewać ciasto do foremek. Parsknęłam śmiechem, gdy ciasto zamiast wpaść do foremki, wylądowało na blasze.
— Chłopczyku cela to ty nie masz — mruknęłam z zaciśniętymi w uśmiechu ustami.
Posłał mi spojrzenie spod przymrużonych powiek, ale zbytnio się tym nie przejęłam. Wyrwałam łyżkę z jego dłoni i sama nabrałam na nią ciasto. Było trochę gęste, więc ciężko i długo spływało w foremkę. Po chwili brunet wrócił z drugą łyżką i zajął się drugą blachą.
Gdy zapełniam wszystkie swoje foremki, to spojrzałam na Nicolas'a, który zamiast tego, wyjadał ciasto. Zmrużyłam powieki i rozchyliłam usta.
— Ej! — podeszłam w jego stronę i wyrwałam łyżkę — Miałeś to nakładać a nie jeść — powiedziałam oskarżycielskim tonem.
— Ale to jest dobre — wzruszył brakiem i próbował odebrać mi łyżkę.
— Nick — warknęłam — Nakładaj te ciasto. Ja już skończyłam, a tobie została połowa.
Brunet przewrócił oczami i ruszył po kolejną łyżkę.
— Sam będziesz to zmywał — założyłam ramiona na piersi, ale nie przejął się moimi słowami.
— Ugh — warknęłam i sama zajęłam się także nakładaniem masy na jego blachę. W pewnym momencie chłopak stanął za mną i umieścił obydwie dłonie na blacie po moich bokach. Jego ciepły tors przywarł do moich pleców a swój podbródek umieścił na moim ramieniu i z, zapewne udawanym, zainteresowaniem przyglądał się moim poczynaniom. Do moich nozdrzy wdarł się jego intensywny zapach wody kolońskiej i papierosów. Jego miętowy oddech drażnił skórę na moim prawym policzku, a mój oddech niespodziewanie się zatrzymał. Zaprzestałam na chwilę swoim ruchom, ale po chwili zaczęłam znów nakładać ciasto do foremki.
CZYTASZ
Better Than Heaven
Novela Juvenil"Bo tak naprawdę to był chłopak, który mógł być dla kogoś nikim a dla mnie nadal byłby wszystkim" !napisane od nowa!